wtorek, 19 marca 2013

Opowiadanie II, Prolog

Witam. Zapraszam do lektury kolejnego opowiadania, które tym razem będzie dotyczyło wydarzeń, które nastąpiły po tym, jak Nikki opuściła wcześniej wspomnianą karczmę. Kolejne rozdziały będą pojawiały się codziennie. Zapraszam :)

_________________________________________________________

-Charlie! Wracaj do domu! Robi się już ciemno!- Krzyknęła kobieta o blond włosach, wypatrując kogoś, wśród tłumu biegających dzieci. Po chwili, jedenastoletni chłopiec pojawił się przed blondynką i razem udali się do niewielkiego, drewnianego domku.
-Przygotuj się do kolacji. Będzie za piętnaście minut.- Powiedziała kobieta, wchodząc do głównego pomieszczenia. Chłopiec udał się na piętro i, po upłynięciu wyznaczonego czasu, zszedł do pokoju z niewielkim stolikiem.
-Smacznego, Charlie. Mam nadzieję, że ci smakuje.
-Tak, ciociu Cindy.- Odpowiedział jedenastolatek i powrócił do jedzenia.
Przez dłuższą chwilę, było cicho. Nikt się nie odzywał. Za oknem, słychać było gwałtowny wiatr, poruszający gałęziami drzew, które stukały o ściany domu. W końcu, Cindy zaczęła mówić.
-Może jutro wyślemy list do mamy? Dawno nie mieliśmy z nią kontaktu.
-Jak chcesz.- Stwierdził, bez entuzjazmu.- Chyba jeszcze o nas nie zapomniała?
-Czemu tak mówisz? Mama o tobie nigdy nie zapomni. Kocha cię.
-Tylko, jakoś tą miłość dziwnie okazuje. Praktycznie nie mam z nią kontaktu.
-Oj, przestań. Twoja mama musi dużo pracować, żebyś wszystko miał.
-Ona za bardzo skupia się na pieniądzach, niż na mnie!- Chłopiec krzyknął i odszedł od stołu. Cindy przyglądała się swojemu siostrzeńcowi i, kiedy chciała coś mu odpowiedzieć, usłyszała pukanie do drzwi.
-Kto to może być?- Zapytała głośno.
-Na pewno, nie mama. – Odpowiedział Charlie i razem z ciotką udał się do drzwi. Gdy je otworzył, oboje byli zdziwieni widokiem. Ich oczom ukazała się Nikki.
-Witajcie.- Powiedziała, uśmiechając się.- Wróciłam na dobre.
-Jak to? Nie wrócisz już do karczmy?- Zapytała Cindy, po tym jak, razem z Charliem, powitała Nikki.
-Nie.- Odpowiedziała stanowczo złodziejka, siadając przy stoliku.- To już zamknięty rozdział. Teraz mam inne plany.- Zwróciła się do swojego syna, uśmiechając się.- Wrócimy do Silden i tam zamieszkamy, kochanie.
-W końcu!- Odburknął chłopak.- Mam już dość tego śniegu i gór.
-W takim razie, idź spać do swojego pokoju. Wyjeżdżamy jutro rano.
-Rano?- Zapytała zdziwiona Cindy.- Nie zostaniesz tu na kilka dni?
-Przykro mi, ale nie mogę.
Kiedy Charlie opuścił pomieszczenie, Cindy zaczęła przyglądać się swojej kuzynce. Zauważyła, że coś się w niej zmieniło, dlatego też postanowiła zapytać o przyczynę zmiany nastroju.
-Widzę, że coś się z tobą stało, Nikki. Dlaczego opuściłaś karczmę?
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Czy to wina tego mężczyzny, o którym opowiadał mi Charlie? Jak mu było na imię?- Zaczęła się zastanawiać.- Coś na „B”, tak?
Na samą myśl o mężczyźnie, którego wspomniała Cindy, Nikki zaczęła płakać. Kuzynka podeszła do złodziejki, i przytuliła ją.
-Co się stało, Nikki?- Zapytała.
-Tu nie chodzi o Bane’a . On… - Kobieta nie była w stanie wypowiedzieć żadnego słowa. Cały czas, z jej oczu, płynęły łzy.- … nie żyje.- Dokończyła.
-Tak mi przykro, moja droga.- Pocieszyła ją Cindy.- I to dlatego opuściłaś karczmę?
-Nie. Śmierć Bane’a nie ma z tym nic wspólnego. Opowiem ci wszystko, od samego początku.
Cindy podała kuzynce, zrobioną przed chwilą herbatę i zaczęła słuchać jej opowieści.
-Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, kiedy otworzyłam jeden z listów, adresowany do mnie.
-Co w nim było?- Przerwała Cindy.
-Był to list z pogróżkami. Ktoś żądał ode mnie 30 000 sztuk złota, a w zamian nie zdradzi mojego sekretu.
-Sekretu? Jakiego? I kto cię, w ogóle szantażował?
-To był Victor. Były przywódca gildii złodziei, do której należałam.- Nikki wyjęła z torby list i podała go kuzynce. Cindy przeczytała go na głos.
- „Wiem co zrobiłaś. Robi mi się od tego niedobrze. Jeśli chcesz, abym milczał zapłać 30 000 sztuk złota. V.” Nikki, co ty ukrywasz?
Złodziejka, z niechęcią, patrzyła się prosto w oczy Cindy.
-Chodzi o twoją matkę.- Odpowiedziała.- To on ją przetrzymywał.
-Co?- Kobieta wstała i zaczęła nerwowo chodzić wokół stołu.- Dlaczego to przede mną ukrywałaś?
-Chroniłam cię. On jest niebezpieczny.- Nikki cały czas wpatrywała się w Cindy. Po chwili, powróciła do kontynuowania opowieści.- Może dokończę to, co zaczęłam. Dwa tygodnie temu, pojawił się w karczmie i zażądał złota. Oczywiście, nie dałam mu go, ale on tego nie zaakceptował. Uderzył mnie i powiedział: „Jeśli nie mogę mieć twojego złoto, to będę mieć ciebie.”- W tym momencie, Nikki zaczęła płakać. Stojąca obok Cindy, podeszła do niej i ponownie przytuliła.- Chciał mnie znów skrzywdzić, tak jak to zrobił kiedyś.
-Już dobrze, Nikki. Dobrze, że zdążyłaś uciec. Tutaj cię nie znajdzie.
-Cindy, ty nie wiesz wszystkiego! On nie żyje! Ja go zamordowałam!- Złodziejka znów wybuchła płaczem.
-Na Innosa! Coś ty zrobiła?!
-Kiedy Victor próbował mnie skrzywdzić, do mojego pokoju wpadł jeden z moich przyjaciół. Usłyszał jakieś krzyki i pomyślał, że coś się dzieje. Gdy Victor go zobaczył, nawiązała się walka.  Na szczęście, nic się nie stało mojemu przyjacielowi. Ogłuszył on Victora, a kiedy ten leżał na ziemi, ja naskoczyłam na niego i wbiłam mu sztylet w serce.
-Co się działo potem?
-Minęło kilka dni, zanim się uspokoiłam. Wszystko toczyło się jak najlepiej. Niestety, do pewnego momentu. Może uznasz mnie za wariatkę, ale ja go wciąż wszędzie widziałam!
-Kogo? Victora?
-Nie, Bane’a.- Odpowiedziała Nikki, ocierając łzy.- Wciąż nie mogę o nim zapomnieć. Ja go nadal kocham.
-A wiec to prawda. Charlie miał rację.- Cindy odsunęła krzesło, stojące obok i usiadła na nim.- Kiedy pierwszy raz do mnie przyjechał, opowiedział mi o was. Zacytuję go: „Mama nigdy na nikogo tak wcześniej nie patrzyła. Ona się chyba zakochała.”
Złodziejka uśmiechnęła się, wstała i podeszła do okna.
-Musiałam opuścić karczmę, bo mam zbyt dużo wspomnień z karczmy, dotyczących Bane’a. Nie byłam w stanie tam przebywać. To koniec.
-Dobrze, że w końcu pozbyłaś się tego ciężaru.- Cindy podeszła do kuzynki i dotknęła jej ramienia.- Mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego Victor cię szantażował? Przecież to ty mogłaś go wydać.
-To nie chodzi o jej porwanie, Cindy, tylko o jej śmierć. To ja przyczyniałam się do tego. To ja podałam jej truciznę, gdy mnie o to poprosiła.- Nikki z trudem wyznała całą prawdę. Z niecierpliwością czekała na odpowiedź kuzynki. Cindy przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Była wściekła, że dowiaduje się tego, właśnie teraz.
-Przygotuję rzeczy Charlie’go. Wyjeżdżacie z samego rana.- Powiedziała ze stanowczością i opuściła pomieszczenie.
Następnego dnia, Nikki i Charlie wyjechali z Klanu Wilka. Niestety, Cindy nie wybaczyła Nikki i nie dane im było pogodzić się w przyszłości. Kiedy złodziejka ze swoim synem opuszczała Nordmar, zaczęła myśleć o swoich ostatnich chwilach w karczmie. Znajdowała się wtedy, na pobliskim cmentarzu i rozmawiała, jak zwykle, z Bane’m. Dość często tam przychodziła i zawsze była tam sama. Ostatniego dnia, zmieniło się to. Zaczepiła ją młoda dziewczyna o długich, blond włosach i błękitnych oczach.
- Czyj to grób?- Zapytała.
-Jedynego mężczyzny, którego naprawdę kochałam.- Odpowiedziała Nikki, kładąc czerwony kwiat na grobie ukochanego. Po chwili, udała się do stajni, skąd wyjechała na swoim koniu, w kierunku Nordmaru. W tym samym czasie, młoda dziewczyna weszła do karczmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz