piątek, 26 lutego 2016

Opowiadanie VIII, Rozdział I "Lacey poznaje przeszłość cz. 1"



****************Dwadzieścia kilka lat temu*****************
Pewien młody mężczyzna gnał na swym koniu, na ile starczyło mu tylko sił. Była burza. I to bardzo gwałtowna, bo takiej od lat tutaj nie widziano. Padał deszcz, trzaskały pioruny, jakby ktoś specjalnie sprowadził ten żywioł, by przeszkodzić jeźdźcowi w podróży.
Mężczyzna miał coś ze sobą. Było to owinięte w beżowy kocyk i, od czasu do czasu, poruszało się.
- Spokojnie – uspokoił zawiniątko zielonooki blondyn, cały czas patrząc na drogę. – Jesteśmy już prawie na miejscu.
Po pokonaniu kilku zakrętów, dotarł na miejsce. Przed mężczyzną oraz jego koniem znajdowało się teraz ogromne drzewo, wokół którego zbudowanych było kilkanaście chat.
- Tooshoo – szepnął do siebie i zszedł z konia, nie puszczając tego czegoś, zawiniętego w koc. – Będziesz tu bezpieczna, Aleen – mężczyzna odsłonił kocyk i spojrzał na twarz, dopiero co narodzonego, dziecka. Uśmiechnął się do niego i pogładził po policzku – Żegnaj.
Podszedł do drzwi jednej z chat i położył dziecko u progu. Przyjrzał się po raz ostatni dziewczynce i uderzył trzy razy w drzwi. Po trzecim razie, podbiegł szybko do konia, dosiadł go i pognał w kierunku, z którego tu przybył.
- Dalej, Szarlotka. Wracamy! – rzucił do konia.