piątek, 20 listopada 2015

Opowiadanie VII, Epilog



To na pewno była męcząca przygoda. Bella nie marzyła już o niczym innym tylko smacznym jedzeniu, dobrej książce i swoim łóżku. Szła przed siebie, zostawiając pod sierocińcem Gryfa. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Miała teraz tylko jeden cel, którym był jej dom.
- Wróciłam, ojcze! – krzyknęła wchodząc do dworku i natychmiast udała się do swojego pokoju.
Rzuciła swoją czerwoną pelerynę na krzesło i usiadła przy toaletce, chwytając szczotkę w dłoń. Zaczęła wpatrywać się w swoje oblicze, rozczesując blond włosy. Była dumna z siebie. Z tego, że pomogła dzieciom. Była również wdzięczna swoim przyjaciołom – Charliemu, Lacey oraz Harwinowi. Na samą myśl o Gryfie uśmiechnęła się. Czuła, że dzięki tej przygodzie, stał on się dla niej kimś o wiele bliższym. Znalazł się w tym samym miejscu w sercu, w którym już jest Lacey czy Charlie.

niedziela, 15 listopada 2015

Opowiadanie VII, Rozdział II " Wyprawa po skarb, część 2"



Statek był już daleko od brzegów Argaan, a jeszcze dalej od brzegów Khorinis. Podróż była bardzo nużąca, co można było wywnioskować po zachowaniu Lacey na pokładzie. Ciągle na coś narzekała, przeszkadzała innym, byle by coś robić, i rządziła się do tego stopnia, że kapitan chciał ją wysadzić na jednej z bezludnych wysepek, mijanych na drodze do Khorinis. Wszystko załagodziła jednak Bella, która uprosiła właściciela statku, by wstrzymał się z tą decyzją.
- Sam mam ochotę wyskoczyć za burtę, gdy ją widzę – rzucił Charlie, oglądając się za wchodzącą pod pokład czarodziejką.
- Ja tak samo – Gryf zaśmiał się, popijając piwo i spoglądając na rozciągający się wszędzie ocean. – Chyba mamy spokój na resztę dnia.
- No… W ogóle to skąd jesteś, Harwinie? Wydajesz mi się trochę znajomy – zapytał siedemnastolatek, zerkając na mężczyznę. Gdzieś już widział jego twarz, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie.
- Z Geldern – odparł, uśmiechając się do niego delikatnie.
- Hmm… Jestem z Silden, więc pewnie widziałem Cię gdzieś okolicy.
- Czekaj? Jesteś z Silden? – Gryf wyprostował się nagle, jakby coś sobie nagle przypomniał. – Twoja matka to Nikki. Powiedz mi ile lat temu zginęła?
- Dwa lata. Dlaczego pytasz?
- Nie przypominasz sobie pewnego młodzieńca, do którego zwróciłeś się z prośbą o pomoc? – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Charlie przez dłuższą chwilę nie wiedział o co mu chodzi. Myślał i myślał, aż w końcu niewielki płomień w jego głowie zapłonął.
- To byłeś ty? Jaki ten świat mały – zaśmiał się i wziął łyk wina, które trzymał w jednej z dłoni. – Ale Belli wtedy nie poznałeś!
- Bella też tam była? Chwila, ta dziewczyna, co Ciebie wołała to ona?
Chłopak przytaknął, otwierając szeroko oczy.
- Rzeczywiście mały – odwrócił wzrok znów na ocean, popijając przy tym piwo.