środa, 27 lipca 2016

Opowiadanie IX, Rozdział I "Żegnaj, Bello cz. 1"



W końcu wszyscy mogli odetchnąć. Zniknięcie ciernistego muru, który od jakiegoś czasu, otaczał karczmę sprawiło, że tawerna opustoszała. Pozostało zaledwie kilka osób – nie licząc oczywiście karczmarza i kelnerek.
Lacey postanowiła położyć się wcześniej i przemyśleć spokojnie wydarzenia, które miały miejsce niedawno. Nef pozostał na głównej sali, a Bella z Gryfem wybrali się na spacer. W końcu, coś między nimi zaiskrzyło i musieli spędzić trochę czasu razem. Od dawna, Bella potrzebowała kogoś takiego przy sobie. Wcześniej był przy niej Philip, potem dość dziwna relacja z niejakim Willem, a potem przyczepił się do niej jakiś Lucas. Potrzebowała teraz czegoś poważniejszego. Związku, w którym będzie panował spokój i nie będzie musiała radzić sobie z problemami sama.
Odeszli od karczmy o niecałą milę. Przez dłuższy czas, szli w milczeniu, zerkając na siebie. Był już wieczór, dlatego wiał już chłodny wiaterek. Okryta swoją czerwoną peleryną, Bella rozglądała się na boki, nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę.
- Gryfie… - zaczęła.
- Harwin – poprawił ją młody mężczyzna. – Mów mi Harwin. Lepiej brzmi. Przynajmniej w Twoich ustach.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zarumieniła delikatnie, co zauważył Gryf.
- Dobrze, Harwinie. Wiesz, wyciągnęłam Cię na ten spacer, bo chciałam z Tobą porozmawiać. W cztery oczy. O tym, co się wydarzyło.
- To było miłe – odparł, posyłając jej uśmiech.
- To okropne, że dopiero w obliczu niebezpieczeństwa, ludzie wyznają to co czują – zaczęła mówić, nie odrywając wzroku od swojego rozmówcy. – Mają tyle chwil, a wybierają tylko tą ostatnią.
- Nie ma w tym nic złego. Może boją się reakcji drugiej osoby?
- Właśnie, a ja się bałam, Harwinie – zatrzymała się i chwyciła go za obie dłonie. – Bałam się tego jak zareagujesz. Widzisz, zawsze trafiałam na dziwnych mężczyzn, poza Philipem oczywiście, ale mam już tego dość. Chcę spokoju i bycia z kimś, z kim będę szczęśliwa.
- Ja również tego pragnę, Bello – jego dłonie powędrowały na jej ramiona, po czym objął ją. Dziewczyna wtuliła się w niego. – I jeśli pozwolisz – oderwał się od niej i spojrzał jej głęboko w oczy. – Mogę Cię prosić o Twoją chustę? Będzie to symbol naszego uczucia, który z przyjemnością będę nosił, gdy wezmę udział w najbliższym turnieju.
- Chustę? – dziewczyna zaśmiała się i sięgnęła do kieszeni. – Jesteś taki uroczy, ale chyba muszę Cię zmartwić. Nie mam przy sobie żadnej chusty. Chyba, że wstążka się nada?
- Jak najbardziej.
Bella zdjęła kaptur z głowy i ściągnęła czerwoną wstążkę, która wiązała jej włosy w prosty kucyk.
- Miej ją zawsze przy sobie – odparła, wciskając ją do jego dłoni.
- Dziękuję, najdroższa – przywiązał ją sobie do pasa, po czym chwycił obie dłonie Belli i złożył na nich pocałunek.
Gdy tylko Harwin uniósł głowę, by spojrzeć ukochanej w oczy, zobaczył w jej spojrzeniu coś dziwnego.
- Słyszysz to? – zapytała go.
- Nie…
- Chodźmy! – krzyknęła i rzuciła się między zarośla.
- No tak. Wilczy słuch – rzekł Gryf, po czym udał się za Bellą. Zastanawiał się nad tym, co takiego mogła usłyszeć dziewczyna, co sprawiło, że musiała zacząć biec.
Biegli tak przez jakiś czas. W pewnym momencie, Gryf również zaczął słyszeć dźwięk, na który zareagowała blondynka. Był to kobiecy głos, wzywający pomocy.
Nie musieli długo biec, by do niej dotrzeć. A gdy tylko znaleźli się na miejscu zdarzenia, zastali przerażający widok. Stary druid miał dziurę w piersi, spowodowaną przez wystający konar drzewa, na który się nadział. Wokół było pełno krwi. Tuż obok leżała ciemnowłosa kobieta, zwrócona twarzą do ziemi. Krzyczała.
Gryf puścił Bellę i natychmiast do niej podbiegł i pomógł jej wstać. Dziewczyna, z kolei, zbliżyła się do druida i uklękła przy nim. Zamknęła mu oczy i uroniła kilka łez.
- Dziękuję za wszystko – powiedziała i podniosła się.
- Nic się Pani nie stało? – zapytał Gryf, pomagając wstać nieznajomej. – Wszystko w porządku?
- Tak. Chyba tak. Tylko noga mnie trochę boli – odpowiedziała, wskazując na zranioną łydkę. – Wyjdę z tego.
Gdy tylko Bella spojrzała na kobietę, przeżyła szok. Nie była to zwykła nieznajoma. Bella ją znała i to dość dobrze. Owa kobieta była ostatnią osobą, jakiej mogła się tu spodziewać, gdyż była obecna przy jej śmierci.
- Nikki? – zapytała ze zdziwieniem. – Ale jak?
- Bella? – Nikki odetchnęła głęboko i spojrzała na martwego druida. – Gdzie ja jestem?