niedziela, 17 marca 2013

Opowiadanie I, Rozdział IV "Przemiana"

Od ostatnich wydarzeń, minęło bardzo dużo czasu. Christian i Cindy opuścili Silden i wrócili do Klanu Wilka, a Nikki i Mason postanowili zostać przez jakiś okres, po tym jak chłopak oświadczył się dziewczynie, w dniu jej 19 urodzin. Ich życie pełne było miłości i szczęścia, oczywiście do pewnego dnia.
Dzień, o którym mowa, to pierwszy dzień gorącego lata. Mason oraz Nikki, jak co dzień, udali się nad jezioro przy wodospadzie. Wpatrując się w czystą taflę wody, rozmawiali o swojej przyszłości i  wielkiej miłości. Niestety, ich spokój zakłóciły krzyki dobiegające z miasta oraz unoszący się nad nim dym. Zanim zdążyli przybiec, było już po wszystkim. Część chat była już spalona, a gdzieniegdzie na ziemi, leżeli zabici mieszkańcy. Nikki podbiegła do starszej kobiety, przytulającej do siebie zwłoki własnego syna.
-Pani Amando! Co tu się stało?!- Krzyknęła.
-Asasyni! Była ich niewielka grupka!- Głos kobiety cały czas drżał, ponadto z oczu płynęły jej łzy.- Zaskoczyli nas!
Nikki była wstrząśnięta widokiem zrozpaczonych ludzi. Mężczyźni, którzy przeżyli, pomagali dogasać palące się jeszcze domy, a kobiety zajmowały się opatrywaniem rannych. Idąc w kierunku swojego domu, mijała to, czego bała się najbardziej- śmierć. To, co zobaczyła w następnej chwili, było cisem w samo serce. W progu chaty, leżał jej ojciec, przebity włócznią. Nad rannym, pochylony był brat dziewczyny, który próbował pomóc ojcu.
-Tato!- Krzyk dziewczyny był słyszalny, wśród całego zamieszania w mieście. Nikki nachyliła się na Charlesem i przytuliła go.- Tato! Proszę! Nie odchodź!
-On nie ma szans, Nikki.- Powiedział James.- Ma za poważne rany.
-Nie! Nie mów tak! Na pewno da się coś zrobić!- Złodziejka zaczęła przeszukiwać swoją torbę i wyjęła buteleczkę, z zielonym płynem, po czym obmyła ranę ojcu. Mężczyzna zasyczał z bólu.
-Nie, moja najdroższa.- Powiedział, ściskając rękę córki.- Nic mi nie pomoże. Muszę odejść.
-Ależ ojcze!- Dziewczyna zaczęła płakać.- Nie opuszczaj nas! Co z nami będzie?
-Nikki, wiem, że ty i Mason bardzo się kochacie. Opiekujcie się sobą nawzajem.- Mężczyzna mówił dość cicho, po czym skierował się do syna.- James, ty masz żonę i dwójkę dzieci. Proszę, zajmij się nimi i moim warsztatem.- Charles zaczął kaszleć, a z jego ust zaczęła wypływać krew. James i Nikki nachylili się nad umierającym ojcem. Tuż za nimi stał Mason, który nie ukrywał swoich łez. W pewnym momencie, złodziejka poprosiła brata i ukochanego o pozostawienie jej samej z ojcem. Gdy James i Mason oddalili się, dziewczyna zaczęła mówić:
-Zanim cię stracę, chcę abyś wiedział jedną rzecz.
-Chodzi o Isabellę?- Zapytał z trudem.
-Tak.- Nikki skuliła głowę.- To ja jestem odpowiedzialna za jej zniknięcie i śmierć.
-Wiedziałem to od dawna. Kiedy mój brat i Cindy przybyli do nas, ty obiecałaś im pomóc. Poznałem to, że kłamałaś.- Mężczyzna spojrzał prosto w oczy córki.- Ty nie umiesz współczuć. Jesteś taka jak matka, myślisz tylko o sobie, ale to jest twoja największa zaleta. Dzięki temu, nigdy nic złego  się nie stanie, tobie oraz twoim towarzyszom. Za bardzo dbasz o to.
-Dziękuję, ojcze.- Nikki ścisnęła rękę Charlesa i uśmiechnęła się lekko.- Chcę ci jeszcze coś powiedzieć. Oprócz Cindy, nikomu jeszcze tego nie mówiłam.- Dziewczyna wzięła głęboki wdech.- Jestem w ciąży.
-Cudownie.- Mężczyzna uśmiechnął się i uronił łzę, która swobodnie spłynęła po policzku.- Jestem z ciebie bardzo dumny.
-Jeśli to będzie chłopiec, nazwę go Charlie, na twoją cześć.
Charles nie odpowiedział nic. Wpatrywał się cały czas w swoją córkę. Zmarł kilka chwil później, gdy powrócił James i Mason.
-Nikki?- Zaczął Mason.- Czy on…
-Nie żyje.- Dziewczyna podbiegła do ukochanego i objęła go. Z jej oczu, płynęły łzy.- To niemożliwe!
Przeszło dwa tygodnie minęły, od śmierci Charlesa. Mason udał się na Arganię, na wezwanie swojego brata, natomiast Nikki została w miasteczku, wciąż opłakując stratę ukochanej osoby. Z Klanu Wilka, przybyła do niej Cindy, z nadzieją, że pomoże jej dojść do poprzedniego stanu.
-Siedzisz tutaj tak długo, na dodatek sama. Może wyjdziesz na zewnątrz?- Cindy weszła do pokoju złodziejki i usiadła obok niej, na łóżku.
-Nie chcę. Zostanę tutaj.- Odpowiedziała Nikki, pozbawiona jakby całej radości z życia.
-Nie możesz teraz być sama. Nie daj się prosić. Przejdziemy się nad wodospad. Zawsze mówiłaś, że lubisz na niego patrzeć.
-Teraz już nie.
-Nikki. Wstawaj!- Mówiąc to, Cindy pociągnęła kuzynkę za rękaw.
-Przestań!- Wykrzyknęła.- Czy nie rozumiesz, że nie chcę z tobą nigdzie iść?! Nie rozumiesz, że straciłam ojca?!
-Chyba zapominasz, że niedawno ja straciłam matkę.
Złodziejka, jakby oprzytomniała. Kompletnie zapomniała o Isabelli. Natychmiast uspokoiła się i położyła rękę na ramieniu kuzynki.
-Przepraszam. Poniosło mnie.- Odpowiedziała.- Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie mam dziś ochoty na żaden spacer, ale obiecuję ci, że jutro wyjdę z tobą.
-Świetnie.- Uśmiechnęła się, po czym opuściła pomieszczenie.
Późną nocą, leżąc w swoim łóżku, Cindy usłyszała jakiś szmer. Natychmiast wstała, aby sprawdzić, co się dzieje. Odgłosy dobiegały z pokoju Nikki, więc otworzyła drzwi i ujrzała swoją kuzynkę, pakującą się.
-Ty gdzieś wyjeżdżasz?- Zapytała z ogromnym zdziwieniem.
-Jestem dorosła i mogę robić to, na co mam ochotę.- Odpowiedziała, chowając do torby ostatnie rzeczy.
-Możesz chociaż powiedzieć, gdzie się wybierasz?
-Na pustynię Varant. Do Bakareshu.
-Varant? Dlaczego akurat tam?
Nikki podeszła do Cindy i spojrzała jej prosto w oczy.
-Czy nie pamiętasz, kto zabił mi ojca? Tak, Asasyni. Zamierzam się zemścić.
-Co?! Ty sama jedna, na ich armię?
-Nie chodzi mi o taką zemstę.- Nikki wyjęła mapę i wskazała palcem, na jeden z punktów.- Bakareshu to miasto świątynne Asasynów. Trzymają tam dużo złota.- Dodała z uśmiechem.
-Wiem, że jesteś świetną złodziejką, ale nadal jesteś sama.
-I tu się mylisz, moja droga. Znam pewnego koczownika, który jest mi winny przysługę. Opowiedziałabym ci o nim, ale to długa historia.- Dziewczyna westchnęła.- I co? Wiesz już wszystko co chciałaś?
-Nikki, nie pozwolę ci nigdzie jechać. Po prostu nie mogę.
-O, Cindy. Zawsze byłaś taka opiekuńcza, ale tym razem musisz przymknąć oko.- Złodziejka wzięła swoją torbę i skierowała się w stronę wyjścia.- Aha, zapomniałabym. Nie mów nic Masonowi. Przekaż, że pani Amanda poprosiła mnie o przysługę.
Nikki opuściła swój dom i skierowała się na południe. Przez długi czas, Cindy stała w oknie i przyglądała się odchodzącej kuzynce.
Po miesiącu, Mason ponownie zjawił się w Silden. Niestety, zdziwił go fakt, że jego narzeczona zniknęła i nie pozostawiła żadnej wiadomości.
-Jak to jej nie ma?- Zapytał.- To gdzie ona jest?
-Nie mam pojęcia.- Odpowiedziała Theresa, żona Jamesa, trzymając na rękach swoją małą córeczkę.- Podobno wyjechała nocą, parę tygodni temu. Przynajmniej tak mówiła mi Cindy.
-Nie wiesz może, gdzie teraz znajdę Cindy?
-Rano, wyruszyła już z powrotem do domu. Jak teraz wyjedziesz, możliwe, że dogonisz ją na przełęczy.- Dodała, po czym przeprosiła Masona i wróciła do chaty.
Nie zastanawiając się długo, Mason wsiadł na swego konia i, czym prędzej, pogalopował w kierunku Nordmaru. Tuż przy przełęczy spotkał Cindy, odpoczywającą na zwalonym pniu drzewa. Jej koń pił wodę z pobliskiego strumyka.
-Dobrze, że cię znalazłem!- Krzyknął z radością.
-Mason? A co ty tu robisz?
-Szukam Nikki. Wiesz może, gdzie się podziewa.
-Yyyy…- Cindy przypomniała sobie, że obiecała nic nie mówić Masonowi.- Wyjechała.
-Ale gdzie?
-Czy to ważne? Powiedziała, że wróci.
-Cindy, powiedz prawdę. Wiem, że coś ukrywasz.- Mason podszedł do przyjaciółki.- Tak bardzo ją kocham i martwię się o nią. Może akurat potrzebuje mojej pomocy. Powiesz mi, gdzie jest?
-Ach, no dobrze.- Dziewczyna była kiepska w kłamaniu, poza tym bardzo zależało jej na tym, aby związek Nikki i Masona nie został zniszczony.- Jest w Bakareshu. Nie mam pojęcia, co tam robi.
-Dzięki.- Mason ucałował przyjaciółkę, po czym wsiadł z powrotem na swojego konia.- Jadę do niej.
W przeciągu kilku sekund, Mason zniknął z pola widzenia Cindy, a dziewczyna natychmiast wyruszyła do domu.
Minął kolejny miesiąc, zanim Cindy ponownie zjawiała się w Silden. Miała nadzieję, że Nikki i Mason będą już w domu, lecz myliła się. Gdy dotarła do miasteczka, odwiedziła swojego kuzyna.
-James, coś musiało się stać. Martwię się o nich.- Dziewczyna chodziła po pokoju, co chwila wyglądając przez okno.
-Nie obchodzi mnie to!- Wykrzyknął mężczyzna.- Chciała podróżować, to teraz ma problemy. Powinna zostawić tego Masona i wyjść za jakiegoś porządnego faceta.
-Na przykład, kogo?
-Chociażby, Belgar. Najlepszy myśliwy, jakiego znam.
-Fakt, Nikki bardzo lubiła się z nim bawić w dzieciństwie, ale nie sądzę, żeby coś z tego było.- Cindy usiadła przy stoliku i nadal wpatrywał się w okno, do momentu, gdy rozmowy nie przerwał mały chłopiec wbiegający do pokoju. Był to sześcioletni syn Jamesa.
-Ben! Wracaj do matki!- Jasem poderwał się z krzesła i podszedł w kierunku dziecka.
-Tato, ciocia wróciła.- Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Też się cieszę, że cie widzę.- Odpowiedziała Cindy.
-Nie. Ciocia Nikki.
James i Cindy podbiegli do drzwi i, w oddali, ujrzeli zmierzającą do miasta Nikki. Z każdym krokiem, była coraz bardziej widoczna. Jej ubranie było całe zniszczone. Twarz miała brudną, a do tego, spływające łzy jeszcze bardziej podkreśliły, w jak opłakanym stanie była. Gdy była już wystarczająco blisko, Cindy wybiegła i przytuliła ją. James nadal stał w drzwiach i przypatrywał się dziewczynom.
-Co ci się stało, Nikki?- Zapytała Cindy, spoglądając na jej ubranie.
-Mason…- Złodziejka cały czas płakała. Nie mogła wydusić żadnego słowa.- Mason nie żyje.
Cindy nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Ponownie objęła kuzynkę i zaczęła szeptać jej do ucha.
-Spokojnie. Musisz się uspokoić i doprowadzić do ładu. Potem wszystko wyjaśnisz.
Nikki, na moment, przestała płakać i razem z kuzynką weszła do domu i udała się do swojego pokoju. Po paru godzinach, Cindy zawitała do złodziejki. W tym czasie, Nikki leżała w swoim łóżku i wpatrywała się w obraz, który dostała od Masona, na początku ich znajomości.
-Lepiej się czujesz?- Odparła Cindy, siadając na brzegu łóżka.
-Tak, dziękuję.
-Opowiesz mi, co się tam stało?
Z początku, Nikki nie była skora do opowieści, lecz prośba kuzynki przekonała ją.
-Zacznę wszystko od samego początku. Zanim dotarłam do Bakareshu, zatrzymałam się na kilka dni u mojego znajomego. Pamiętasz, wspominałam ci o nim. Wyjaśniłam mu, co robię w tej okolicy i zgodził mi się pomóc. Jego stary przyjaciel to jeden z czarnych magów, dlatego otrzymałam od niego list polecający.
-List polecający od koczownika dla maga Asasynów? Czy ty aby nie zmyślasz?- Wtrąciła się Cindy.
-Absolutnie, nie. To o co pytasz, to część dłuższej historii. Może kiedyś ci o tym opowiem. Wracając do opowieści. Gdy znalazłam się w Bakareshu, odnalazłam maga i wręczyłam mu ten list.
-A co w nim było?
-Polecenie przyjęcia mnie jako uczennicę.
-Miałaś się uczyć magii? Przecież ty jej nie cierpisz!
-Nie przerywaj mi. Pytania będą potem.- Humor Nikki znacznie się poprawił, lecz nadal można było wyczuć, w jej głosie, trochę smutku.- Otóż, przyjął mnie. Przez następne półtora miesiąca, udawałam wierną wyznawczynię Beliara i pilnie studiowałam teksty. Nudne zajęcie, ale czego nie robi się dla zemsty. Ma to też swoje plusy. Nauczyłam się dwóch zaklęć, lecz wątpię czy je kiedykolwiek ponownie użyję.
-Kontynuuj.- Powiedziała Cindy.
-Dobrze, dobrze.- Nikki była już trochę zmęczona opowieścią, ale postanowiła mówić dalej.- Ucząc się tych zaklęć i innych głupstw, pracowałam nad tajnym planem, w którym to miałam wykraść ze świątyni, cenne relikty. Dzień przed zaplanowanym wydarzeniem zjawił się Mason.- Wypowiedzenie imienia ukochanego było dla Nikki dużym problemem.- Wiem, że ty mu o tym wszystkim opowiedziałaś i nie winię cię za to. Całą noc, rozmawiałam z Masonem i wtedy wyjawiłam mu, że jestem w ciąży. Zaproponował mi pomoc we włamaniu, a ja, głupia, zgodziłam się. Podczas gdy, uciekaliśmy ze świątyni z kosztownościami, strzała z zielonymi lotkami, przeszyła jego serce. On nie miał szans.- Nikki zaczęła płakać.- Wtedy mnie złapali i przewieźli do więzienia w Ishtar. Na szczęście nie byłam tam sama. Poznałam tam strażnika, który zgodził się wypuścić mnie, za odpowiednią cenę. Było tam też dwóch mężczyzn, którzy siedzieli razem ze mną w celi. Gdy udało nam się uciec, przez pewien czas wędrowałam z nimi, lecz postanowiłam odłączyć się i wrócić do domu. To wszystko.
-Tak ci współczuję, moja droga.- Cindy przytuliła kuzynkę.- Możesz na mnie zawsze liczyć.
-Dziękuję.-Złodziejka podniosła i przeciągnęła się.- Możesz mi podać moją torbę? Stoi tam, przy drzwiach.
W momencie, gdy Cindy podnosiła torbę, wypadła z niej, niewielka, przeźroczysta buteleczka z ledwo dostrzegalną, kroplą bezbarwnego płynu. Fiolka była zawieszona na długim sznureczku, który umożliwiał zawieszenie jej na szyi. Dziewczyna podniosła butelkę i przyjrzała się niej.
-Co to jest, Nikki?- Zapytała.
-To jest na wypadek, gdybym nie mogła o nim zapomnieć.
-Skąd to masz?
-Jak wracałam, spotkałam pewnego mężczyznę. Wyglądał na kupca z Wysp Południowych. Spytał mnie, dlaczego jestem w tak kiepskim humorze. Opowiedziałam mu o śmierci Masona. Oczywiście, bez tych wszystkich szczegółów. Wtedy, dał mi właśnie to, co trzymasz. Zacytuję go: „Jedna kropla tego płynu połączona z jedną kroplą własnej krwi, sprawi, że twoje troski znikną natychmiast.”
-A chciał coś w zamian?- Zapytała Cindy, odstawiając buteleczkę na stół.
-Powiedział tylko tyle, że w przyszłości rozliczymy się.
-No cóż. Dziękuję, że mi wszystko wyjaśniłaś. Do zobaczenia jutro.-Cindy opuściła pokój kuzynki, która natychmiast zasnęła.
Następnego dnia, rano, Nikki obwieściła rodzinie, że będzie miała dziecko. Wywołało to różne reakcje. Cindy, która wiedziała już o tym, uśmiechnęła się do kuzynki i obiecała swoją pomoc. Theresa miała mieszane uczucia, z jednej strony, cieszyła się, ale wątpiła, że Nikki poradzi sobie z takim obowiązkiem. James, jak zwykle, był wściekły na siostrę i nie pochwalał tego, że wkrótce zostanie wujkiem. Jego zdaniem, dziecku potrzebny jest ojciec, a teraz nikt nie będzie chciał związać się z ciężarną dziewczyną.
Ciąża Nikki przebiegała bez problemów. Miesiąc przed porodem, złodziejka zaczęła rozmyślać o tym, jak będzie wyglądać jej macierzyństwo. Doszła do wniosku, że nie nadaje się na matkę i podjęła poważną decyzję.
-Chcesz je oddać?!- Wykrzyknęła Cindy.- Nie możesz tego zrobić!
-To moje dziecko i zrobię, co będzie dla niego najlepsze.
-Nikki. Proszę cię. Nie rób tego.- Cindy usiadła przy stoliku, naprzeciwko Nikki i ścisnęła jej dłonie.- Co by powiedział Mason, gdyby się dowiedział?
Nikki skuliła głowę, a po jej policzku popłynęły łzy.
-Nie potrafię być matką. To dziecko będzie przeze mnie zaniedbane.
-Obiecałam ci pomóc i tak zrobię. Będziesz mogła go lub ją przywozić do mnie, do Nordmaru. Zaopiekuję się nim. Poza tym, to dziecko to jedyne, co pozostało ci po Masonie. Chcesz się pozbyć ostatniej cząstki jego, na tym świecie?
-Oczywiście, że nie, ale fakt, że będę musiała porzucić te wszystkie przygody i wyprawy, nie podoba mi się.
-Będziesz podróżowała, ale dużo mniej. Pamiętaj, że zawsze będzie ktoś na ciebie czekał w domu.
-Może i masz rację.- Uśmiechnęła się Nikki i objęła kuzynkę.- Zrobię wszystko, żeby było szczęśliwe.
Mijały dni i tygodnie, a czas porodu zbliżał się. Obawy, przed jakimikolwiek problemami, zniknęły, gdy dziecko urodziło się. Był to chłopiec o błękitnych oczach, identycznych jak oczy Nikki. Poród przebiegał bez żadnych komplikacji i dziecko przyszło na świat zdrowe. Dziewczyna była bardzo zmęczona całą sytuacją, ale przede wszystkim była szczęśliwa. Przytuliła nowonarodzonego i pocałowała go w czoło.
-Witaj Charlie.- Szepnęła mu do ucha.
Gdy Nikki leżała tak ze swoim synkiem, zrozumiała, że teraz będzie odpowiedzialna nie tylko za siebie. Będzie musiała zrobić coś ze swoim życiem, by nadal być szczęśliwa. „Miałeś rację, ojcze.”- Pomyślała.- „Przyjdzie czas, gdy będę musiała się zmienić. To się dzieje teraz.” Przyglądając się swojemu dziecku, Nikki przyrzekła, że od tej chwili, nie będzie tak skupiona na sobie i bardziej zadba o rodzinę i przyjaciół. Niestety, jak pokazała przyszłość, złodziejka nie do końca zastosowała się do swojej przysięgi. Oczywiście, stała się bardziej przyjazna ludziom, lecz nadal była tą samą, egoistyczną oraz wywyższającą się złodziejką z Silden.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz