niedziela, 29 grudnia 2013

Zagubione Fragmenty: II. "Tak to się zaczęło, cz.2"


- Nikki! Wstawaj! - zawołał głos Bane’a, który nachylił się nad, leżącą na ziemi, dziewczyną.- Słyszysz mnie?
Złodziejka delikatnie otworzyła oczy i spojrzała na mężczyznę.
- Co się stało? - zapytała, podnosząc się. - Gdzie jesteśmy?
- Zostaliśmy zaatakowani przez bandytów. W ruinach, urządzili zasadzkę na podróżników takich jak my - Bane powstał i podszedł do drewnianych drzwi.- Zabrali naszą broń oraz pieniądze.
- Co teraz zrobimy?
- Musimy się stąd jakoś wydostać, Nikki - mężczyzna przyjrzał się drzwiom.- Myślę, że dałoby się je wyważyć porządnym kopniakiem. Problem w tym, czy pilnuje nas wielu strażników.
Nagle, małe okienko w drzwiach otworzyło się i odezwał się czyjś głos.
- Więc to ty jesteś ta Nikki?- zapytał, spoglądając na dziewczynę.
- Nie - skłamała i odwróciła się do ściany.
- To ona – powiedział do kogoś stojącego obok i drzwi natychmiast otworzyły się. Do środka weszło dwóch uzbrojonych mężczyzn, którzy podeszli do Bane’a i przyłożyli miecze do jego szyi. Jako trzeci, wszedł bandyta, który rozmawiał z Nikki. Był to wysoki jegomość, o wąskiej twarzy i krótkim zaroście. Podszedł do złodziejki i chwycił ją za ramię.
- Zapraszam ciebie do pokoju obok - rzekł z lekkim uśmieszkiem.- Tam porozmawiamy poważnie.
- Zostaw mnie! - krzyknęła Nikki i zaczęła się wyrywać z uścisku.- Nigdzie nie idę!
- Jesteś głuchy? - wtrącił się Bane.- Ona nie chce z tobą iść.
Bandyta zignorował mężczyznę i wyciągnął dziewczynę z celi, a następnie zawlókł ją do pomieszczenia znajdującego się obok. Dwójka pilnująca najemnika odsunęła miecze od jego szyi i opuściła celę.
- Miłego pobytu – dodał na koniec, jeden z nich.

czwartek, 26 grudnia 2013

Coś na święta.

Cześć. Święta już się kończą, jednak mój kolega, Bane, przygotował pewną świąteczną  niespodziankę, którą chciałabym się z wami podzielić. Opowiadanie skupia się na świętach obchodzonych w karczmie, które zostały zmienione tak, aby pasowały do tego uniwersum. Zapraszam do ciekawej lektury.
Blog Bane'a

wtorek, 24 grudnia 2013

Porozmawiajmy z... Nikki!


Cześć. Z okazji świąt, mam dla was prezent. Jest nim wywiad z Nikki i nie będzie to jedyna taka rozmowa. Cykl wywiadów będzie obejmował wszystkie ważniejsze postacie z moich opowiadań, jak i te od innych osób (jeśli się zgodzą, oczywiście). Zatem zapraszam do czytania i Wesołych Świąt!
*******************************

- Witam wszystkich, dziś pierwsza rozmowa z Nikki! Miło, że zgodziłaś się na rozmowę.

A miałam wybór?- śmieje się.- A tak na poważnie, to dziękuję, że zostałam wybrana jako pierwsza.
- Dobrze, przejdźmy do rozmowy. Wiele osób zapewne by się chciało dowiedzieć czegoś o twojej przeszłości. Możesz nam opowiedzieć coś o swoim życiu, zanim trafiłaś do Gildii Złodziei?
Nie różniło się ono bardzo od życia innych mieszkańców. Miałam swoje obowiązki, które musiałam wykonywać. Głównie należało do nich gotowanie, sprzątanie i zajmowanie się przydomowym ogrodem. Oczywiście, było też wiele czasu na spędzanie czasu z rówieśnikami, jednak nie miałam go tak dużo jak inni, z tego względu, że w moim domu nie było matki.
- Mogłabyś coś o niej opowiedzieć? Niewiele o niej wiemy. Jedynie to, że zmarła podczas twoich narodzin.
Tak jak sami wiecie, nie znałam jej. Wszystko co o niej wiem pochodzi z opowieści mojego ojca i brata. Słyszałam, że była podobna do mnie, choć tylko z wyglądu. Nie wiem po kim odziedziczyłam charakter.- śmieje się.- Zawsze pomagała potrzebującym. Była miła, uśmiechnięta. Wszyscy ją kochali. Wiem, że bardzo pragnęła mieć córkę. Czasami myślę o tym, jak potoczyłoby się moje życie, gdyby wtedy nie umarła. Myślę, że to brak matki przyczynił się, po części, do tego, że zostałam złodziejką.
- Bardzo ci współczuję, Nikki. Przejdźmy do innego tematu. Chciałabym pomówić z tobą o twoim synu- Charlie’m. Wiele musiałaś dla niego poświęcić, prawda?
Tak. Wszystko, co robiłam, robiłam z myślą o nim. Chciałam go chronić przed ludźmi, którzy mi zagrażali. To, czym się zajmowałam niosło ze sobą spore ryzyko, więc wolałam nie mieszać w to Charliego. Niektórzy nie odważyliby się zostawić dziecka, a ja zrobiłam to tylko dla niego, bo kocham go bardziej niż pozostałe ważne dla mnie osoby.
- Z tego, co wiemy, nie lubiłaś dzieci. Nigdy nie myślałaś, żeby założyć nową rodzinę? Mieć przynajmniej jeszcze jedno dziecko?
O nie! Masz rację z tym, że nie przepadałam za dziećmi. One tylko jedzą i płaczą i znów jedzą, a potem znów płaczą. Nie chciałam mieć więcej dzieci. Nawet Charlie nie był planowany.
Kiedy związałam się z Bane’m, zastanawiałam się nad tym, czy kiedykolwiek mnie poprosi o rękę. Myślałam tylko o ślubie i niczym więcej. Dziecko nie byłoby nam potrzebne do szczęścia. Chociaż gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym wszystko, aby Bane nie zszedł wtedy pod karczmę. Byłabym w stanie mieć z nim dziecko.
- A dlaczego Bane? Co jest w nim takiego specjalnego? Jak wszyscy wiemy, to dzięki niemu zmieniłaś się.
Był trochę podobny do Masona- z wyglądu, jak i z charakteru. Polubiłam go, podczas pewnej wyprawy. Potem były kolejne przygody i nasze relacje zacieśniały się, aż do pewnego cudownego momentu w karczmie, kiedy wyznał, że mnie kocha. Nigdy tego nie zapomnę. Uwielbiałam jego uśmiech, głos, a także jego dotyk. Był kimś, kogo potrzebowałam, szukałam przez tyle lat. Musiałam znaleźć w kimś oparcie. W chwili, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy w karczmie, zdałam sobie sprawę, że jest mi bardzo bliski. Nie widzieliśmy się wtedy przed bardzo długi czas.
- To cudowne. Współczuję ci, że tak to się wszystko skończyło. Cały czas dziwi mnie jedna rzecz. Wybaczyłaś Bane’owi zamordowanie Masona, a potem się z nim związałaś. Wiele osób nie zrobiłoby tego, gdyby dowiedzieli się, że ich przyjaciel zabił kogoś kogo kochali.
To była trudna decyzja. Do karczmy przybyłam 8 lat po śmierci Masona, więc po części pogodziłam się z jego śmiercią. Kiedy dowiedziałam się prawdy, stare rany zostały rozdrapane i chciałam zabić Bane’a. Jednak coś mnie cały czas powstrzymywało. Był wtedy moim bliskim przyjacielem. Oprócz Charliego i mojej kuzynki, nie miałam nikogo, z kim mogłam tak naprawdę porozmawiać. Nie chciałam tracić kolejnej osoby, dlatego mu wybaczyłam.
- Przejdźmy do czegoś weselszego. Zawsze chciałam zadać ci to pytanie: Jak ty to robisz, że jesteś taka piękna? Wszyscy się za tobą zawsze oglądają.
Nic wielkiego. Widocznie mam najlepsze geny, jakie mogłam otrzymać. Poza tym, staram się zdrowo odżywiać. Nie jem mięsa, uwielbiam owoce i warzywa oraz dużo podróżuję, co wpływa na moją kondycję fizyczną. Miło mi, że tak uważasz. Dziękuję.
- Powiedz mi tak szczerze, jak do tego wszystkiego doszłaś? Można powiedzieć, że miałaś wszystko. Złoto, rodzinę, wiele cennych umiejętności, a także miłość.
Nie, miłości nigdy na stałe nie zdobyłam. Chyba to była cena za to, że powodziło mi się w życiu w pozostałych dziedzinach. Od czasu śmierci Masona, myślałam, że uda mi się wypełnić tą pustkę, okradając innych i zbierając wszelkie kosztowności. Stos złota rósł, a ja ciągle nie mogłam o nim zapomnieć.
- Rozumiem, że te złoto nadal gdzieś jest? Może zdradzisz nam, gdzie znajduje się twoja kryjówka?
Oh! Czyż to nie jest największa i najciekawsza tajemnica?- śmieje się.- Nie zdradzę wam tego. Może komuś uda się kiedyś je odnaleźć? Będziecie zaskoczeni tym, gdzie to wszystko się znajduje.
- Oby. Przejdźmy do ostatniego tematu. Ostatnio, wystąpiłaś gościnnie w historii Belli. Możesz nam coś opowiedzieć o samej Belli oraz o wydarzeniach mających tam miejsce?
Bella to cudowna dziewczyna. Miła, uśmiechnięta i pełna pozytywnej energii. Ze względu na swój charakter, nie miała szans zostać moją przyjaciółką, ale polubiłam ją. Ona ma za dobre serce do tego świata. Pamiętam jej twarz, kiedy zobaczyła, co stało się z myśliwymi w Silden. To było okropne. Chyba nigdy wcześniej nie miała do czynienia z czymś takim. Myliłam się, co do niej, tylko w jednej kwestii. Myślałam, że jest to zwykła, słaba dziewczyna, ale to co się stało wtedy w lesie, uświadomiło mi, że byłam w błędzie.
- Jakaś mała rada dla Belli?
Nie daj się zabić, dziewczyno.
- Może zdradzisz nam coś, czego możemy oczekiwać, po ostatniej części historii Belli?
Na pewno będzie ciekawie, bo pojawię się ja.- śmieje się.- Ta część pokaże to, co działo się z Bellą, podczas moich ostatnich dni życia. Pojawi się kilka znajomych postaci, jak i te całkiem nieznane.
- Dziękuję ci za poświęcony czas.
Dziękuję.

niedziela, 22 grudnia 2013

Opowiadanie IV, Rozdział IV "Polowanie na wilka"


Po otrzymaniu amuletu, przez druida, Bella postanowiła wyruszyć w swoją kolejną podroż po Myrtanie. Powróciła do rodzinnego miasta swojej matki, dopiero po pięciu tygodniach. Kiedy znalazła się w Silden, od razu rzuciło się jej w oczy dziwne poruszenie mieszkańców. Natychmiast pobiegła do domu swojej babci.
- Już jestem!- krzyknęła i rzuciła swoją torbę na podłogę.- Co się dzieje w mieście?
Amanda wyszła z pomieszczenia kuchennego i podeszła do wnuczki.
- Jak zwykle podczas pełni, musimy chronić miasto.- wyjaśniła kobieta.
- Przed kim?- zapytała ze zdziwieniem Bella.
- Od jakichś trzech miesięcy, ta okolica jest terroryzowana przez wilka-zabójcę. W czasie każdej pełni, przychodzi tutaj i zabija nasze zwierzęta. Na szczęście, jeszcze żadnemu z nas nic nie zrobił.
- To straszne.- dziewczyna usiadła na krześle, stojącym w ciasnym korytarzyku. Dlaczego straże nic z tym nie zrobią? Jeden wilk to chyba nie problem?
- To nie jest zwykły wilk. To bestia.- kobieta westchnęła głośno i powróciła do pomieszczenia, z którego wyszła.- Wieczorem pomożesz mi zaryglować wszystkie drzwi i okna.
- Dobrze, babciu.- odpowiedziała Bella i udała się do swojego pokoju.
Kilka godzin później, dziewczyna postanowiła pospacerować po miasteczku, zanim nie zostanie uwięziona w domu, na całą noc. Gdy wyszła na zewnątrz, zauważyła Nikki, która przyglądała się swojemu sklepikowi.
- Coś się stało?- zapytała młoda dziewczyna.
Zamyślona Nikki nie zareagowała na pytanie. W momencie, gdy Bella podeszła do niej, była złodziejka odezwała się.
- Zabiłabym tego wilka własnymi dłońmi. Przez niego, nie mogę wyruszyć na zbieranie ziół.
- Chyba nie jest tak źle. Pełnia minie i wilk zniknie.
- Nie znasz go, Bello. Jeszcze przez dzień lub dwa, czai się w okolicy, z nadzieją, że dorwie jakiś smakowity kąsek.- Nikki podeszła do drzwi sklepu alchemicznego i zamknęła je na klucz.- Mogłabym się go pozbyć już za pierwszym razem. Wystarczyłoby podłożyć mu jakieś mięso, nafaszerowane trucizną.
- Dlaczego tak nie zrobicie?
- Zapytaj się tego bufona-zarządcę miasta. On tu o wszystkim decyduje.- zdenerwowana kobieta podeszła do Belli i uśmiechnęła się do niej, łapiąc ją za ramiona.- Lepiej ukryj się wieczorem. Nasza straż jest za głupia, by pozbyć  się jednego wilka. Słyszałam, że brat Belgara ma wyruszyć ze swoimi myśliwymi na wyprawę. Może oni coś zrobią.
Właścicielka sklepu oddaliła się, zostawiając Bellę pod swoim domem. Dziewczyna spojrzała na amulet, który dostała jakiś czas temu.

piątek, 20 grudnia 2013

Coś nadchodzi

Witam :)
W najbliższym czasie, szykują się aż 3 ważne wydarzenia, z czego jednym jest premiera kolejnego rozdziału opowiadania o Belli. Co do pozostałych dwóch, to mogę wam coś doradzić: obserwujcie mojego bloga w dniach 24.12 oraz 01.01.
Podzielę się również z wami paroma informacjami dotyczącymi opowiadania o Belli. Oto one:
- Rozdział rozpocznie się kilka tygodni po wydarzeniach z poprzedniej części.
- Dużo, ale to bardzo dużo wilka. Można powiedzieć, że to taki "wilczy" rozdział.
- Nikki odegra tu większą rolę, w porównaniu z jej poprzednim wystąpieniem.
- Wiele razy, podczas sesji w Śniętej Piranii, pisałam o pewnej masakrze w Silden. Tu zostanie to wyjaśnione.
- Bella zyska kompana, z którym wyruszy w kolejną podróż.

sobota, 14 grudnia 2013

Zagubione Fragmenty: II. "Tak to się zaczęło, cz.1"


Dawno, dawno temu, wydarzyła się pewna historia, która zmieniła relacje pomiędzy dwiema osobami. Historia ta, rozpoczęła się dość zwyczajnie. Mężczyzna, który stale podróżował, szukając jakiejkolwiek pracy, natknął się na pewną kobietę, która poprosiła go o pomoc. Wydarzyło się to na drodze pomiędzy Monterą, a Vengardem.
Bane, bo tak miał na imię ten mężczyzna, jechał konno w kierunku Montery, kiedy na drodze natknął się na kobietę o blond włosach, mającą problem ze swoim wozem. Zatrzymał się i zszedł z konia.
- Coś się stało?- zapytał.- Może mógłbym pomóc?
Dziewczyna spojrzała na nieznajomego i westchnęła głośno.
- O wróżko chrzestna, mam same kłopoty! Jak widzisz, uleciało mi koło i próbuję je założyć, z powrotem. Niestety, nie udaje mi się to.
- Zaraz coś na to poradzę.- Bane podszedł do wozu, uniósł jego lewą stronę, a blondynka włożyła koło na miejsce.
- Dziękuję.- odparła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Cieszę się, że na ciebie trafiłam. Szkoda, że nie ma więcej takich osób, które, z chęcią, pomagałyby innym.
- Jest wielu takich. Widać, nie dane było ci ich poznać.
- Niestety nie.- dziewczyna wsiadła do wozu. W tym samym czasie, Bane dosiadł swojego konia. Jadąc w kierunku miasta, zaczęli ze sobą rozmawiać.
- Dokąd tak właściwie zmierzasz?- odparł mężczyzna.
- Do Montery. Poszukuję kogoś, kto wykonałby dla mnie pewne zlecenie.
- A co to za zlecenie?
- Chcę zniszczyć zło, które kiedyś mnie skrzywdziło. Tym złem jest pewna dziewczyna. Okropny charakter. Nic nie jest w stanie jej pomóc.
- A gdybym to ja się tym zajął?
- Naprawdę?!- dziewczyna była nieco zaskoczona propozycją Bane’a.- Nie chcę cię narażać, ale ona jest bardzo niebezpieczna. Zniszczyła moje życie, dlatego pragnę uchronić innych przed nią.
- To dobrze, że chcesz pomóc innym.- mężczyzna zamyślił się.- Wiesz co, pomogę ci.
- Wróżko chrzestna, dziękuję! Tylko mam niewiele złota, aby ci zapłacić.
- Wezmę tyle, ile mi dasz.
Dziewczyna uśmiechnęła się i poprowadziła Bane’a, aż do swojej chaty, na skraju lasu.
- Zaczekaj na mnie tutaj. Zaraz coś przyniosę.- powiedziała i weszła do swojego domu.

piątek, 29 listopada 2013

Opowiadanie IV, Rozdział III "Witaj w Myrtanie"



Bella, w końcu, postawiła swoją stopę na ziemiach Myrtany. Podróż statkiem, trwająca ponad trzy tygodnie, bardzo ją wyczerpała. Kiedy wyszła na brzeg, rozejrzała się po porcie.
- A więc tak wygląda Vengard.- pomyślała i ruszyła przed siebie.
Mijając domy rybaków oraz targ rybny, Bella znalazła się na uliczce, prowadzącej wprost na plac główny miasta. Było już bardzo wcześnie, dlatego na ulicach nie było większego ruchu. Dziewczyna w czerwonej pelerynie, zaczęła podziwiać architekturę miasta, cały czas myśląc o domu, który zostawiła. W końcu, udaje jej się dostać na targ, gdzie sprzedawcy dopiero otwierali swoje stragany.
Bella podeszła do jednego z nich i zaczęła przeglądać produkty na sprzedaż. Znajdowały się tam różnego rodzaje książki i przedmioty magiczne.
-Ranny ptaszek z panienki.- odezwał się sprzedawca w turbanie, najprawdopodobniej pochodzący z Varantu.- Szukasz czegoś?
- Tylko się rozglądam. Dopiero co przypłynęłam na kontynent.- odezwała się dziewczyna i wzięła do ręki pewną książkę.
Mężczyzna popatrzył na księgę, a następnie spojrzał na Bellę.
- „Zmiennokształtni”, moja droga.
- Słucham?
- Ta książka jest o zmiennokształtnych. Chcesz ją?
Bella, przez chwilę, zastanawiała się, lecz ostatecznie zadecydowała o kupnie dzieła. Odchodząc od stoiska, sprzedawca życzył dziewczynie miłej lektury.

piątek, 15 listopada 2013

Zapowiedź

Cześć.
Dawno nie napisałam już żadnego posta, dlatego pomyślałam, że zdradzę wam kilka szczegółów o nadchodzącym rozdziale opowiadania o Belli. Oto one:
- akcja rozpocznie się w Vengardzie- stolicy Myrtany,
- zobaczymy jak Bella po raz pierwszy odwiedza Śniętą Piranię,
- dowiemy się tego, gdzie Bella nauczyła się posługiwać sztyletem i łukiem,
- dowiemy się też czegoś o jej mocach, które ujawniły się dopiero podczas jej pobytu w Śniętej Piranii,
- pojawi się dwoje starych postaci- za jedną z nich na pewno się stęskniliście.
Nie chciałam zdradzać wam za wiele, żeby nie popsuć czytania tego rozdziału.
Ciekawskim osobom mogę zdradzić jeszcze jedną informację. W grudniu, pojawi się kolejne opowiadanie z cyklu Zagubione Fragmenty, stworzone z pomocą Bane'a. Czego będzie dotyczyć? Powiem krótko: Nikki i Bane razem!
Pozdrawiam :)

piątek, 1 listopada 2013

Zagubione Fragmenty: I. " Jak nas widzi Nikki?"

Cześć.
Z ogromną przyjemnością, prezentuję pierwsze opowiadanie z nowego cyklu. Czego będzie dotyczyć? Wszystko skupi się na Nikki i na tym, jak widziała karczmę oraz osoby ją zamieszkujące. Zapraszam do lektury. :)
*******************************

Nastał świt. Pierwsze promyki słońca padły mi na twarz. Wstałam i podeszłam do stolika, na którym znajdowało się lusterko. Zobaczyłam w nim czarnowłosą kobietę o ostrych rysach twarzy. Zobaczyłam siebie- najzdolniejszą i najpiękniejszą złodziejkę na tym kontynencie. Po chwili, sięgnęłam po swoją torbę i wyjęłam puder, którym pokryłam twarz. Spięłam jeszcze włosy w kucyk i założyłam na siebie swoją ulubioną białą koszulę, skórzany gorset oraz spodnie i wyszłam.
- Pokój numer 8. Nie sądziłam, że spędzę tutaj tyle czasu.- pomyślałam, spoglądając na drzwi pomieszczenia, które zajmowałam.- Rok siedzenia w tej dziurze, na nic mi się przydał.
Zbliżając się, w kierunku schodów, minęła mnie jedna z pracujących tu dziewcząt. Z tego co pamiętam, miała na imię Alexandra, ale niezbyt za nią przepadałam. Zresztą, jak za każdą młodszą ode mnie dziewczyną.

niedziela, 20 października 2013

Opowiadanie IV, Rozdział II "Ucieczka"



Bella Mills to osoba tak przemiła i sympatyczna, że z trudem znajdziecie kogoś o podobnym charakterze. Co mogę wam powiedzieć o tej dziewczynie? Jak zapewne już wiecie, urodziła się i wychowała w Thorniarze. Spośród trojga rodzeństwa, to ona była ukochaną córką ojca, który możliwie jak najczęściej, spędzał z nią wolny czas. To on nauczył ją tego wszystkiego, czym może się teraz pochwalić: ogłady w towarzystwie, kultury oraz poszanowania dla ciężkiej pracy. Leopold to wzór ojca, jakiego pragnęłoby każde dziecko, potrzebujące kochającego rodzica.
Niestety, ale drogi Belli i jej ojca zostały rozdzielone przez pewną kobietę. Kobietę, która za wszelką cenę, pragnęła zmusić swoją córkę do małżeństwa. Ella, w przeciwieństwie do Leopolda, była surowym i wymagającym rodzicem. Nie można powiedzieć o niej, że nie dbała o dzieci lub ich nie kochała. Wychowywanie, przez nią, dzieci miało na celu przygotowanie ich do ciężkiego i okrutnego życia w społeczeństwie, dlatego to ona miała zawsze problemy z kontrolowaniem swojej trójki. Jednak, mimo wielu sprzeciwom, jakie napotkała po drodze, udało jej się zrobić to, co planowała. Niestety, tylko jej najmłodsza córka- Bella, była na tyle odważna, by odmówić matce udziału w jej planie. Oto dalsza część tej historii.
Nastał nowy, słoneczny dzień. Dzień urodzin najmłodszej członkini rodziny Mills. Bella była szczęśliwa, że w końcu uwolni się od swojej matki, choć cały czas żałowała, że będzie musiała zerwać kontakty z ojcem i rodzeństwem.
- Nie dam jej wygrać.- pomyślała dziewczyna, przeglądając się w lustrze.- Nie zniszczy mi życia.
Bella podeszła do szafy, z której zaczęła wyciągać swoje ubrania. Spakowała ich tyle, ile zmieściło się do torby, którą zaraz schowała pod łóżkiem. W końcu, podeszła do otwartego okna i zaczęła rozmyślać nad swoim przyszłym życiem.
- Bello!- głos jej ojca, wyrwał ją z marzeń.- Jesteś u siebie?
- Tak, ojcze. Wchodź.
Do pomieszczenia wszedł Leopold, trzymając w dłoniach jakiś pakunek. Podszedł do córki i uśmiechnął się do niej.
- Wszystkiego najlepszego, Bello. To dla ciebie.- powiedział, podając córce tajemniczy przedmiot.
- Dziękuję, tatusiu. Naprawdę, nie musiałeś mi niczego kupować.- Bella objęła ojca i pocałowała go w policzek.
- Nie mogę uwierzyć, że tak szybko dorastasz. Jeszcze jakiś czas temu byłaś małą dziewczynką, która wszędzie biegała i wspinała się po drzewach. Teraz jesteś już dorosłą kobietą.- Leopold otarł łzę, która zakręciła mu się w oku.
- Czy ty płaczesz, tato?- zapytała, z lekkim uśmieszkiem.
- Nie. Coś mi wpadło do oka.- mężczyzna spojrzał na pakunek, który dał córce.- Otwórz to. Chcę zobaczyć twoją reakcję.
Bella rozwinęła materiał, którym zakryty był przedmiot i ujrzała swój prezent. Była to książka.
- „Historia Wysp Południowych”- przeczytała tytuł na głos.- Kolejna do kolekcji.- dodała, spoglądając na regał wypełniony już przeróżnymi książkami. Bella sięgnęła po swoją torbę i włożyła tam książkę.- Dziękuję.
Leopold uśmiechnął się i opuścił pokój córki, tłumacząc to natłokiem pracy w ratuszu. Wychodząc, zauważył, kątem oka, torbę, leżącą pod łóżkiem. Zmartwiło go to.
Godzina mijała za godziną, aż nadeszło późne popołudnie. Ella, zgodnie z planem, opuściła dom, udając się na spotkanie z synem Lorda. Natomiast Bella, pobiegła na strych, gdzie mieściła się pracownia jej matki.
- Pożyczę sobie coś na drogę.- pomyślała i zaczęła przeszukiwać szafki.
Dziewczyna zabrała kilka buteleczek mikstur leczniczych oraz innych specyfików na bazie ziół. Gdy podeszła do biurka, zauważyła, że znajduje się na niej, dopiero co rozpoczęty, list.
- „Droga Girelio.” Ciekawe kto to jest?- zastanowiła się przez chwilę i powróciła do rozglądania się po pomieszczeniu.
W pewnym momencie, Bella zauważyła, że za czerwoną kotarą, w kącie pokoju, znajduje się jakaś szafa. Podeszła do niej i otworzyła ją.
- Co to jest?- zapytała głośno, obserwując wnętrze szafy.
W środku znajdowało się kilkadziesiąt szkatułek, na których widniały nieznane jej imiona.
- Hamrok, Filippa, Grok, Milah, Erin…- zaczęła je wszystkie wyczytywać.
Kiedy sięgnęła po jedną ze szkatułek, otworzyła ją. Wewnątrz znajdował się niewielki kamień, czy kryształ świecący jasnym, oślepiającym blaskiem. Bella odstawiła kuferek, z powrotem, na miejsce i wróciła do swojego pokoju.
 Była już gotowa. Wyciągnęła spod łóżka swoją torbę i, skradając się, kierowała się do drzwi wyjściowych. Kiedy miała je już otworzyć, poczuła, że ktoś złapał ją za ramię. Dziewczyna obawiała się najgorszego, jednak, gdy odwróciła się poczuła ulgę. Bella spojrzała ojcu prosto w oczy i chwyciła go za dłonie.
- Przepraszam, tato, ale matka mnie do tego zmusiła.- powiedziała.
- Dobrze wiem, co chcesz zrobić i pomogę ci w tym.- mężczyzna przytulił córkę.- Kocham cię, moja droga. Jestem z ciebie taki dumny.
Bella zaczęła płakać. Nie chciała opuszczać ojca, którego tak bardzo kochała.
- Nie płacz, Bello. Mam coś jeszcze dla ciebie.- Leopold podszedł do kufra, stojącego pod oknem i wyjął coś z niego. Było zbyt ciemno, żeby dziewczyna mogła zauważyć co to jest. Mężczyzna powrócił do córki i zarzucił na nią pelerynę. Czerwoną pelerynę.- Podobno czerwień odstrasza wilki. Przyda ci się w podróży.- powiedział i uściskał dziewczynę.- Ruszaj! Matka może wrócić w każdej chwili.
- Żegnaj, ojcze.- dodała na koniec, Bella i opuściła swój rodzinny dom.
Tuż za rogiem, czekał na nią Philip. Ucałował Bellę i razem ruszyli do bram miasta. Po kilkunastu minutach, opuścili Thorniarę i znaleźli się na drodze prowadzącej do Stewark.
Było już ciemno. Philip, co chwila, spoglądał na ukochaną, która nie ukrywała, że boi się tego, co ich czeka.
- Nasz statek odpływa za 2 dni, tak?- zaczął.
- Tak. Lacey wszystko zorganizowała.- Bella obejrzała się za siebie, by po raz ostatni zobaczyć miasto, w którym się wychowała.- Jej też będzie mi brakować.
- Masz szczęście, że masz taką przyjaciółkę.- chłopak objął ramieniem dziewczynę i pocałował ją w policzek.- Jak to dobrze, że twoja matka nabrała się na ten podstęp.
- Jesteś tego taki pewien, Philipie?- w tym momencie, przed parą, pojawiła się Ella.- Mnie się nie da oszukać.
Bella była przerażona tym, że ich plan się nie udał. Spojrzała na Philipa, który sięgnął po swój miecz i wycelował nim w czarownicę. Ella zaśmiała się.
- Chcesz mnie tym pokonać, rycerzyku?- kobieta skinęła dłonią, a broń chłopaka zamieniła się w pył.- Bello.- zwróciła się do córki.- Daję ci ostatnią szansę. Wróć ze mną do domu.
- Nigdy!- krzyknęła dziewczyna, chwytając za swój sztylet.
- A więc, sama tego chciałaś.- Ella spojrzała na chłopaka i zmrużyła oczy. Philip chwycił się za szyję i próbował złapać oddech. Coś sprawiało, że się dusił.
- Stop! Przestań!- Bella podbiegła do chłopaka.- On nie jest niczemu winny!
Kobieta nie zaprzestała tortury, do czasu, gdy Bella zgodziła się na jej warunki.
- Grzeczna dziewczynka.- powiedziała, z uśmieszkiem.- Podejdź do mnie, córko.
Kiedy Bella kierowała się do matki, Ella zauważyła, że dziewczyna chowa coś za plecami. Był to sztylet. Kobieta ponownie spojrzała na Philipa, który wstał już na równe nogi, i wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
- Żegnaj, Philipie.- powiedziała, sprawiając, że z jej dłoni wystrzeliła błyskawica, która poraziła chłopaka.
Bella krzyknęła i natychmiast podbiegła do ukochanego, rzucając na ziemię sztylet. Niestety, było już za późno. Philip odszedł.
- Wracajmy do domu.- dodała czarownica i teleportowała siebie i córkę do swego dworku.
Bellę umieściła w jej pokoju, zabezpieczając drzwi i okno zaklęciem ochronnym, aby nikt nie mógł wejść, ani opuścić pomieszczenia. Dziewczyna rzuciła się na łóżko i zaczęła rozpaczać, po stracie ukochanego.
- „Ona nie może wygrać!”- pomyślała i podniosła się, ocierając łzy. Bella zajrzała do swojej torby, skąd wyjęła niewielkie pudełeczko. Zawartość wysypała sobie na dłoń. Był to bladoniebieski proszek. Dziewczyna podeszła do okna, które otworzyła i zdmuchnęła pył, ze swojej dłoni, który przekroczył parapet i osiadł na najbliższym krzewie.
- „Twoja broń, przeciwko tobie, matko”- Bella sięgnęła po swoje torby i wyskoczyła przez okno, które nie było już chronione zaklęciem. Pobiegła w stronę portu, gdzie udało jej się przedostać na statek, który odpłynął do Królestwa Myrtany.
W chwili, gdy Bella uciekała z domu, jej matka teleportowała się, z powrotem, na gościniec, gdzie, kilkanaście minut wcześniej, spotkała się z Philipem i córką. Ciało chłopaka nadal tam leżało. Kobieta podeszła do niego i wyciągnęła obie dłonie przed siebie sprawiając, że kłęby fioletowego dymu zakryły Philipa. Po chwili, gdy wiatr rozwiał magiczne opary, oczom Elli ukazał się wilk.
- Oto twoja kara, Philipie.- powiedziała do zwierzęcia.- Od tego momentu, będziesz uwięziony w ciele tego drapieżnika. Będziesz widział to co on, słyszał to co on oraz czuł to co on, jednak nie będziesz miał nad nim kontroli. Wiem też, że w jakiś sposób spotkasz, w tym wcieleniu, Bellę, dlatego będziesz cierpiał jeszcze bardziej, nie mogąc się do niej odezwać. Wilk będzie miał nad tobą władzę, której nigdy nie zyskasz.
W tym momencie, Ella skinęła dłonią, a fioletowy dym ponownie zakrył Philipa.
- Wysyłam cię do Myrtany. W końcu, sam tego chciałeś.- zaśmiała się i sama teleportowała się do domu.

sobota, 5 października 2013

Drzewo genealogiczne


Cześć :)
Mam dla was niewielką niespodziankę, jaką jest drzewo genealogiczne mojej nowej bohaterki- Belli. Kiedyś stworzyłam takie drzewo dla Nikki, więc pomyślałam, że Bella też powinna je mieć.
Od razu chciałabym podziękować mojemu dobremu koledze- Bane'owi, który pomógł mi wybrać kilka imion dla członków rodziny Mills. Dzięki :)

środa, 2 października 2013

Info na temat przyszłości bloga.

Witam was bardzo serdecznie. :)
Mam kilka informacji dotyczących mojego bloga, więc od razu do nich przejdę.
1. Opowiadanie o Belli- prawdopodobnie będzie liczyło jeszcze około 4 rozdziały. Finalny rozdział wyjaśni jak i dlaczego Bella zawitała do karczmy.
2. Chciałabym zapowiedzieć nowy cykl opowiadań, które nie będą pojawiać się z określoną częstotliwością, lecz będą tworzone tylko wtedy, kiedy wena spłynie na mnie podwójnie. :) Cykl będzie nosił nazwę "Zagubione Fragmenty" i składać się będzie z krótkich opowiadań z życia Nikki, Belli, jak i ich przyjaciół.
3. Ankieta zakończona! Jednogłośnie zdecydowano o tym, że pojawi się jeszcze jedno opowiadanie o Nikki. Mogę od razu zdradzić, że będzie to opowiadanie z cyklu "Zagubione Fragmenty" i opisywać będzie typowy dzień Nikki w karczmie.
Jak na razie to wszystko. Zapraszam do kolejnego rozdziału, który pojawi się jeszcze w październiku. :)

niedziela, 29 września 2013

Opowiadanie IV, Rozdział I "Poznajcie Bellę Mills"


Był późny wieczór. Na ulicach Thorniary nie było już nikogo, poza młodym chłopakiem, idącym w kierunku wielkiego domostwa. Przeskoczył przez ogrodzenie i podszedł pod jedno z okien. Zapukał w okiennice.
-Kto tam?- odezwał się dziewczęcy głos.
-To ja. Jeśli nie otworzysz, to zaraz chuchnę i dmuchnę i …
Dziewczyna otworzyła okno i uśmiechnęła się do chłopaka. To była Bella.
-Chuchniesz? Czy to nie jest aby z jakiejś baśni?
-Może.- chłopak chwycił dziewczynę za dłoń i spojrzał jej prosto w oczy.- Masz ochotę na spacer, najdroższa?
-Oczywiście, ale matka mi nie pozwoli. Znasz ją. Nie przepada za tobą.- uśmiech zniknął z twarzy Belli. Dziewczyna spuściła głowę.
-Z kim rozmawiasz, Bello?!- odezwał się damski głos, zza drzwi.- Otwórz! Natychmiast!
-Wybacz, ale muszę iść.- zwróciła się do ukochanego. Chłopak cały czas trzymał dziewczynę za rękę i nie pozwalał jej puścić.
-Daj całusa, bo inaczej nie puszczę.- odparł.
Bella uśmiechnęła się i nachyliła się nad mężczyzną. Pocałowała go delikatnie, a chłopak uwolnił jej rękę i odszedł. Dziewczyna zamknęła okiennice i podbiegła do drzwi, które natychmiast otworzyła.
-Coś się stało, matko?- zwróciła się do kobiety, która wkroczyła do jej pokoju.
-Ktoś tu był?- Ella zapytała ostrym głosem i przenikliwym spojrzeniem rozejrzała się po pokoju.- Myślałam, że z kimś rozmawiasz.
-Przecież jestem tu sama. Pewnie słyszałaś, jak czytałam sobie na głos.- Bella wskazała na książkę leżącą na łóżku.- Coś jeszcze?
-Nie.- kobieta wycofała się z pomieszczenia i dodała.- Nie zamykaj tych drzwi. Chcę mieć na ciebie oko.
-Dobrze, matko.- Bella położyła się, z powrotem, do łóżka i wznowiła czytanie książki.
**************
Ranek następnego dnia. Bella obudziła się i wstała z łóżka. Podeszła do okna i otworzyła je, wpuszczając do środka więcej światła.
-Jaki piękny dziś dzień.- pomyślała, rozglądając się po okolicy, z uśmiechem.
Bella wyciągnęła z szafy, jedną ze swoich, sukien i założyła ją na siebie. Kiedy usiadła przed lustrem, do pokoju weszła dziewczyna, w wieku około dwudziestu kilku lat. Uśmiechnęła się do Belli i uścisnęła ją.
-Jak tam, siostrzyczko? Gotowa na wielki dzień?
-Nie.- Bella odpowiedziała bez entuzjazmu, czesząc swoje włosy.- Nie mam ochoty jechać do lorda. Dlaczego matka musi się wtrącać akurat w moje życie?
-Mnie również nie podoba się to, co robi. Myślisz, że poślubiłam Toma, dlatego, że go kochałam?
-Nie kochałaś go, Amelio?
-Wtedy nie, ale z czasem zaczęłam coś czuć. Z tobą też tak będzie.
-Ale ja nie chce wychodzić za mąż!- krzyknęła, podnosząc się z krzesła.- Kocham Philipa. To z nim chcę spędzić resztę życia.
-Powiedz to matce.- dodała Amelia i pomogła siostrze zapleść warkocz. Następnie obie opuściły pokój i udały się do jadalni, gdzie znajdowali się już ich rodzice, brat oraz mąż Amelii.
Wszyscy siedzieli już przy wielkim, drewnianym stole. Ojciec oraz matka zajęli miejsca naprzeciw siebie, natomiast brat Belli po prawicy ojca, a Tom na wprost szwagra. Kiedy dziewczyny weszły do pomieszczenia, Amelia usiadła obok swojego męża, a Bella, niechętnie, między bratem, a matką.

Kiedy służba przyniosła posiłek, rodzina zaczęła jeść. W pewnej chwili, Ella- matka Belli, zwróciła się do córki.
-Załóż na siebie coś lepszego, moja droga. Po południu, będziemy gości Lorda Hardinga i jego syna. Musisz zrobić jak najlepsze wrażenie.
-Mówiłam ci to już kilka razy i powiem jeszcze raz: Nigdzie z tobą nie jadę, matko!- Bella odrzuciła widelec na talerz i spojrzała na rodzicielkę.- Nie zmusisz mnie, żebym była częścią tego twojego chorego planu. Co ty właściwie chcesz osiągnąć?
Kobieta uśmiechnęła się i dotknęła dłonią twarz córki.
-Robię to tylko po to, abyś była szczęśliwa. Niczego więcej nie pragnę.
-Głupota.- powiedziała, pod nosem, Bella i zaśmiała się cicho.
-Najdroższe, zjedzmy spokojnie śniadanie i nie rozpoczynajmy kolejnej kłótni.- głos zabrał pan domu, Leopold.- Daj już spokój Belli. Jak nie chce, to nie.
Ella spojrzała na męża ze złością, lecz zrobiła to tak, by żaden z członków rodziny nie zauważył jej reakcji. Bella uśmiechnęła się, gdy ojciec wstawił się za nią i podniosła się z krzesła.
-A ty dokąd, młoda damo?- zapytała Ella.
-Skończyłam już jeść, więc pójdę do Philipa.
-Chcesz się włóczyć z tym gnojkiem?
-Tak!- krzyknęła dziewczyna.- Nie będziesz rozkazywać, z kim mam się spotykać, a z kim nie!
Bella ruszyła w kierunku wyjścia z pomieszczenia, lecz matka, skinieniem dłoni, sprawiła, że nieznana siła zatrzymała dziewczynę w miejscu. Kobieta podeszła do córki.
-Myślisz, że pozwolę ci na niesubordynację? Jesteś moją córką i twój los należy do mnie! Każde odstępstwo, od tego co powiem, będzie surowo karane, zrozumiałaś?
-Nie boję się ciebie.- odparła i spojrzała matce prosto w oczy.- Do czego ty dążysz? Jaki masz w tym cel?
-Już ci mówiłam. Szczęście twoje, jak i całej rodziny.
-Nie wierzę ci. Jak zwykle kłamiesz. Pewnie zależy ci na złocie lub władzy, ale wiedz, że mnie do niczego nie zmusisz.- Bella zaśmiała się i ponownie zwróciła do matki.- Powiedz mi jeszcze, czy te twoje zachowanie spowodowane jest przez babcię? Nigdy nas nie odwiedza, ty też o niej nic nie mówisz. To chyba dziwne, prawda?
-Dosyć!- Ella krzyknęła tak głośno, aż reszta rodziny, siedząca nadal przy stole, podskoczyła.- Do czasu naszego wyjazdu, zostaniesz w swoim pokoju.
Kobieta ponownie skinęła dłonią, teleportując Bellę do jej pokoju, a następnie wróciła do stołu.
-Smacznego.- dodała, kontynuując śniadanie. Pozostali członkowie rodziny byli zaszokowani tym, czego byli świadkami, lecz żadne z nich nie odważyło się odezwać do Elli.
W chwili, gdy Bella pojawiła się w swoim pokoju, natychmiast podbiegła do drzwi. Ku jej zdziwieniu były one zamknięte od zewnątrz, tak samo jak okna.
-Wypuść mnie!- krzyknęła, lecz nikt nie zareagował.- Nie możesz mnie więzić cały czas!
W oczach Belli pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po policzkach.
-Nie chcę takiego życia.- powiedziała cicho pod nosem. Dziewczyna podeszła do swojego łóżka i rzuciła się na nie.
Minęło kilka godzin, gdy drzwi pokoju Belli otworzyły się. Do pomieszczenia weszła Ella, trzymając w dłoniach śnieżnobiałą suknię ze złotymi zdobieniami.
-Załóż to.- powiedziała do córki, kładąc ubranie na oparcie krzesła.- Za pół godziny wyjeżdżamy.
Bella nie odezwała się. Miała ochotę podrzeć suknię i wyrzucić ją, jednak wiedziała, że matka zrobi wszystko, żeby dziewczyna pojechała razem z nią do lorda, dlatego też Bella podniosła się z łóżka i chwyciła w dłonie nowy strój.
-Będę gotowa za pięć minut.- odparła, co sprawiło, że Ella uśmiechnęła się.
-Mądra decyzja, córeczko. Będziemy czekali przed domem.
Matka dziewczyny wyszła z pokoju i udała się na zewnątrz. Bella założyła na siebie nową suknię i przejrzała się w lustrze.
-Więc nic już nie mogę zrobić?- pomyślała.- Będę zmuszona spędzić resztę życia z mężczyzną, którego nie kocham? Oby ten obiad okazał się katastrofą.- chwyciła za złotą spinkę, wpięła ją we włosy i wyszła z pomieszczenia.
Podróż do domu lorda trwała tylko kilka minut, z tego powodu, że jego posiadłość mieściła się niedaleko dworku rodziny Mills. W progu, czekał już gospodarz domu wraz z synem i całą służbą.
-Witajcie w naszych progach.- mężczyzna zwrócił się do swoich gości.
-Cieszę się, że również pana widzę.- odpowiedziała Ella, kłaniając się delikatnie.- To jest moja córka, Bella.- dodała wskazując na nieco zdenerwowaną dziewczynę.
Bella uśmiechnęła się i wykonała ukłon w kierunku lorda. Mężczyzna chwycił ją za dłoń i pocałował ją.
-Tyle o tobie słyszałem, młoda damo. Twoja matka jest cudowną kobietą. Mam nadzieję, że odziedziczyłaś po niej nie tylko urodę.
Dziewczyna ponownie uśmiechnęła się, nie wiedząc co odpowiedzieć. W tym momencie, wtrącił się ojciec Belli.
-Moja córka jest zaszczycona, że mogła cię w końcu poznać, mój przyjacielu.
-Leopoldzie, miło, że jesteś.- odparł właściciel dworku i odwrócił się do młodzieńca, stojącego tuż obok.- To jest mój syn, Arthur.
Chłopak podszedł najpierw do ojca dziewczyny i przywitał się z nim, następnie do matki. Na koniec, ucałował dłoń Belli i poprosił wszystkich o wejście do środka.
Kiedy Bella wraz z rodzicami weszła do dworku, zaskoczył ją wygląd pierwszego pomieszczenia, w którym się znaleźli. Wszystko było uporządkowane. Na ścianach wisiały obrazy przodków, a tuż pod nimi stały rzeźby oraz inne cenne przedmioty, przywiezione tutaj z dalekich wypraw lorda. Na podłodze leża wielki, wełniany dywan.
Harding poprosił gości do drugiego pomieszczenia, gdzie znajdował się wielki stół. Kiedy wszyscy zajęli już swoje miejsca, pan domu chwycił za kielich z winem i uniósł go do góry.
-Za dzisiejszy obiad!- mężczyzna spojrzał na swojego syna i Bellę, siedzącą tuż obok niego.- I za przyjaźń pomiędzy naszymi rodzinami.
W taki oto sposób, zaczęło się spotkanie, do którego tak bardzo dążyła Ella. Podczas obiadu było poruszanych wiele tematów, które nieszczególnie interesowały Bellę. W pewnym momencie, dziewczyna przeprosiła wszystkich i wyszła na taras, tłumacząc to złym samopoczuciem. Po chwili, do dziewczyny dołączył Arthur.
-Widzę, że nie najlepiej czujesz się w naszym towarzystwie.- odparł.
-To nie wasza wina.- Bella skierowała wzrok na ocean i zaczęła się w niego wpatrywać.- Tu chodzi o coś poważniejszego. Możesz być spokojny.
-Chyba tobie też nie podoba się pomysł naszych rodziców. Mój ojciec wmawiał, że tego chcesz.
-Ja?!- dziewczyna odwróciła się do chłopaka.- Mam dosyć tego, że matka ustawia mi moje życie. Nie wiem dlaczego oni chcą nas ze sobą zeswatać. Przecież kocham kogoś innego.
-Również ja nie mogę być ze swoją wybranką. Ojciec zabronił mi się z nią spotykać.
Bella zbliżyła się do Arthura i położyła dłoń na jego ramieniu.
-A może zmieniliby swoje plany, jeśli jedno z nas gdzieś by zniknęło?
-Co masz na myśli?
-Powiedzmy, że ucieczka, moja lub twoja, pokrzyżowałaby im plany.
-Mów dalej.- chłopak spojrzał na Bellę, z zaciekawieniem.
-Jesteś zbyt ważny w tym mieście, dlatego myślę, że to ja powinnam uciec. Jeśli zniknę na dobre, nikt mnie nie znajdzie, a ty będziesz mógł być ze swoją ukochaną. Podoba się?
-Jeszcze jak!
-Niech pomyślę.- dziewczyna zaczęła chodzić po tarasie.- Sądzę, że moje osiemnaste urodziny, które odbędą się za tydzień, będą najlepszym momentem. Będę potrzebowała twojej pomocy, aby odciągnąć moją matkę z dala od domu.
-Nie ma sprawy! Tego wieczoru poproszę ją o spotkanie, a ty będziesz mogła uciec. Tylko, co z twoim ojcem?
-Jest po naszej stronie. On również nie chce tego małżeństwa.
-Dziękuję ci, Bello. Dziękuję, że jesteś w stanie się tak poświęcić.
-Arthurze, robię to tylko po to, aby każde z nas było szczęśliwe.- dziewczyna przytuliła chłopaka, co zauważyli ich rodzice.
Ella uśmiechnęła się tryumfalnie i zwróciła się do Lorda Hardinga.
-Sprawa załatwiona. Widocznie się polubili.
-Bardzo mnie to cieszy, Ello.- odparł mężczyzna i poprosił Leopolda oraz jego żonę o krótki spacer po ogrodzie.
Spotkanie dwóch rodzin wkrótce dobiegło końca. Bella pożegnała się z Arthurem oraz jego ojcem i, wraz z rodzicami, wyruszyła do swojego domu. Wieczorem, tego samego dnia, dziewczyna postanowiła spotkać się ponownie z Philipem. Chłopak odwiedził ją, w taki sam sposób, jak wczoraj.
-Będziemy musieli uciekać.- powiedziała szeptem Bella, gdy zobaczyła ukochanego za oknem.- Moja matka chce, abym wyszła za mąż za syna Lorda Hardinga.
-Ale uciekać? Gdzie?- zapytał, nieco zdezorientowany Philip.
- Jak najdalej stąd. Choćby do Myrthany, do Silden, gdzie mieszka moja babcia. Z tobą będę wszędzie szczęśliwa.
-Co mam powiedzieć swoim rodzicom? Załamią się, jeśli tak po prostu zniknę.
-Nie możesz im nic mówić. Moja matka zrobi wszystko, żeby nas odszukać. Będą bezpieczni, jeśli nic nie będą wiedzieć.
Chłopak zamilkł na chwilę, po czym spojrzał dziewczynie prosto w oczy i odezwał się.
-Zgoda. Ucieknę z tobą. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Bella uśmiechnęła się i pocałowała Philipa.
-Spotkajmy się jutro u ciebie, w samo południe. Tam opowiem ci szczegóły planu.
Chłopak przytaknął.
-Jeśli moja matka spróbuje nas zatrzymać, pożałuje tego.- Bella spojrzała na księżyc, będący w pełni.- Niech wie, że Bella Mills potrafi walczyć o swoje.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Zapowiedź oraz ankieta.

Cześć. Mam nadzieję, że spodobało wam się moje ostatnie opowiadanie. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się na jakimś dodatkowym dziełem na temat Nikki. Chciałabym poznać waszą opinię na temat tego, czy mam pisać kolejne opowiadanie o niej, czy nie. Jeśli możecie, proszę o komentarze z pomysłami i uwagami. :)
Jako że udało mi się skończyć trzecie opowiadanie, powinno pojawić się czwarte. Niedawno zaczęłam je pisać, więc podzielę się z wami kilkoma wiadomościami.
- opowiadanie skupi się na postaci Belli- wnuczki pani Amandy, która mieszkała w Silden obok Nikki,
- jako, że Bella jest obecnie postacią, którą kieruję w Karczmie RPG "Śnięta Pirania", zostanie wyjaśnione, jak dotarła ona do tej karczmy,
- pojawi się kilka starych postaci, m. in.: Amanda oraz Nikki,
- pierwszy rozdział będzie się skupiał na życiu Belli w rodzinnym domu, aż do momentu ucieczki na kontynent,
- w jednym z rozdziałów zostanie ukazana scena śmierci Nikki z punktu widzenia Belli.
Pozdrawiam :)