sobota, 14 grudnia 2013

Zagubione Fragmenty: II. "Tak to się zaczęło, cz.1"


Dawno, dawno temu, wydarzyła się pewna historia, która zmieniła relacje pomiędzy dwiema osobami. Historia ta, rozpoczęła się dość zwyczajnie. Mężczyzna, który stale podróżował, szukając jakiejkolwiek pracy, natknął się na pewną kobietę, która poprosiła go o pomoc. Wydarzyło się to na drodze pomiędzy Monterą, a Vengardem.
Bane, bo tak miał na imię ten mężczyzna, jechał konno w kierunku Montery, kiedy na drodze natknął się na kobietę o blond włosach, mającą problem ze swoim wozem. Zatrzymał się i zszedł z konia.
- Coś się stało?- zapytał.- Może mógłbym pomóc?
Dziewczyna spojrzała na nieznajomego i westchnęła głośno.
- O wróżko chrzestna, mam same kłopoty! Jak widzisz, uleciało mi koło i próbuję je założyć, z powrotem. Niestety, nie udaje mi się to.
- Zaraz coś na to poradzę.- Bane podszedł do wozu, uniósł jego lewą stronę, a blondynka włożyła koło na miejsce.
- Dziękuję.- odparła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Cieszę się, że na ciebie trafiłam. Szkoda, że nie ma więcej takich osób, które, z chęcią, pomagałyby innym.
- Jest wielu takich. Widać, nie dane było ci ich poznać.
- Niestety nie.- dziewczyna wsiadła do wozu. W tym samym czasie, Bane dosiadł swojego konia. Jadąc w kierunku miasta, zaczęli ze sobą rozmawiać.
- Dokąd tak właściwie zmierzasz?- odparł mężczyzna.
- Do Montery. Poszukuję kogoś, kto wykonałby dla mnie pewne zlecenie.
- A co to za zlecenie?
- Chcę zniszczyć zło, które kiedyś mnie skrzywdziło. Tym złem jest pewna dziewczyna. Okropny charakter. Nic nie jest w stanie jej pomóc.
- A gdybym to ja się tym zajął?
- Naprawdę?!- dziewczyna była nieco zaskoczona propozycją Bane’a.- Nie chcę cię narażać, ale ona jest bardzo niebezpieczna. Zniszczyła moje życie, dlatego pragnę uchronić innych przed nią.
- To dobrze, że chcesz pomóc innym.- mężczyzna zamyślił się.- Wiesz co, pomogę ci.
- Wróżko chrzestna, dziękuję! Tylko mam niewiele złota, aby ci zapłacić.
- Wezmę tyle, ile mi dasz.
Dziewczyna uśmiechnęła się i poprowadziła Bane’a, aż do swojej chaty, na skraju lasu.
- Zaczekaj na mnie tutaj. Zaraz coś przyniosę.- powiedziała i weszła do swojego domu.


Bane zaczął rozglądać się po okolicy. Praktycznie wszystko było w stanie nie nadającym się do użytku. Połamany płotek, dach, który w każdej chwili mógł się zawalić lub niewielki spichlerz, w którym było pełno wyrwanych desek.
Kiedy blondynka wyszła na zewnątrz, położyła torbę, którą wzięła z chaty, na swoim wozie.
- Muszę ci wiele o niej opowiedzieć.- zaczęła.- Już ci mówiłam, że zrujnowała mi życie. Nie będę ci opowiadała, jak do tego doszło. Najlepiej będzie, jak ją opiszę. Czarne, długie włosy, błękitne oczy, jasna cera z wyrazistymi rysami twarzy.
- Widzę, że nie będę miał do czynienia z byle kim.
- Niech cię nie zwiedzie jej wygląd. Zapewne będzie chciała cię wykorzystać. Tak zapewne robi z większością mężczyzn, którzy wpadają w jej sidła.
- Jak jej na imię?
Dziewczyna spojrzała na Bane’a i powiedziała:
- Nikki.
Bane zdał sobie sprawę, że zna osobę, o której mówi nieznajoma. Przypomniał sobie o spotkaniu w Ishtar, które miało miejsce półtora roku temu.
- Chcesz ją zabić? – zapytał, z zaciekawieniem wyczekując odpowiedzi.
- Nie.- odparła dziewczyna.- Chcę, aby cierpiała.- podeszła do torby, leżącej na wozie, i wyjęła z niej sakiewkę. Ze środka, wyjęła dwa kamienie, z których jeden świecił jasnym światłem.- Będziesz musiał zmusić ją, aby przelała do tego kamienia część swojej duszy. Musi to zrobić dobrowolnie, więc wymyśl coś, aby ją przekonać. Wystarczy, że go ściśnie i pomyśli o przekazaniu swojej duszy. Ten świecący kamień może ci pomóc. Jest nieprawdziwy.
Dziewczyna podała sakiewkę z kamieniami mężczyźnie.
- Wystarczy, że to zrobię i przyprowadzę ją do ciebie?- Bane zaczął przyglądać się woreczkowi.
- Oczywiście. Liczę na twoją wyobraźnię w związku ze zmuszeniem jej do tego wszystkiego.
Mężczyzna włożył sakiewkę do kieszeni i wsiadł na swojego konia.
- Wyruszam.- powiedział.- Mogę chociaż poznać twoje imię?
Blondynka uśmiechnęła się.
- Jestem Alyssa.
*******1 rok i 4 miesiące temu**********
Minął miesiąc od momentu, gdy Nikki wróciła do Silden, prosto z Varantu. Całe dnie spędzała, albo w domu, albo nad rzeką. Podczas jednej z takich chwil, poznała pewną młodą dziewczynę.
- Witaj.- powiedziała blondynka, ubrana w różnokolorowy strój z licznymi amuletami.
Nikki, z niechęcią, spojrzała na nieznajomą i odwróciła się, z powrotem, w stronę rzeki.
- Czego chcesz i kim ty w ogóle jesteś? Nie znam cię.
- Jestem Alyssa. Słyszałam, że potrzebujesz pomocy.
- Jesteś jakąś szamanką?- Nikki zlustrowała nieznajomą.
- Na wróżkę chrzestną! Nie! Jestem czarodziejką. Należę do zakonu magów, pochodzących z Wysp Południowych. Na kontynencie, mamy tu swoją małą siedzibę.
- Czego ty właściwie ode mnie chcesz?
- Chcę ci ofiarować swoją pomoc.- Alyssa usiadła obok złodziejki.- Wiem, że nie powodziło ci się ostatnio w życiu. Potrzebne ci teraz wsparcie.
- Niczego od ciebie nie potrzebuję! Wynoś się stąd!
- Nawet nie wyobrażasz sobie, co mogę zrobić dzięki magii.- dziewczyna wstała i zaczęła się oddalać.
Obserwując nurt rzeki, Nikki zaczęła rozmyślać nad możliwościami, jakie daje jej Alyssa. Odwróciła głowę do czarodziejki i zatrzymała ją.
- Co dokładniej możesz zrobić?
Dziewczyna uśmiechnęła się i wróciła do złodziejki.
- Wszystko, czego pragniesz.- wyciągnęła rękę do Nikki.- Chodź. Pokażę ci coś.
Nikki chwyciła ją za dłoń i razem z Alyssą, teleportowała się w nieznane miejsce.
*************************************
Bane opuścił już chatę poznanej, przed chwilą, dziewczyny i postanowił wyruszyć na zachód, do Geldern, gdzie najczęściej można spotkać jakichś złodziei. Mając w pamięci Nikki, mężczyzna pamiętał, że nie przepuści ona nawet największej okazji zdobycia jakiegoś cennego przedmiotu.
Po kilku dniach podróży, w końcu dotarł do miasta. Zostawił konia przy jednej z karczm i udał się na targowisko.
- Jak będę miał szczęście to ją tutaj spotkam.- pomyślał i zaczął rozglądać się po straganach.
Przez ponad godzinę, szukał Nikki, w międzyczasie, przyglądając się towarom, jakie zaoferowali kupcy. Było już południe, a na targu zaczęło robić się tłoczno. W pewnym momencie, Bane poczuł, że ktoś wyciąga mu jego sakiewkę. Odwrócił się i zobaczył uciekającą postać, ubraną w szarą pelerynę. Rzucił się za nią w pościg. Złodziej uciekł w kierunku dzielnicy rzemieślniczej, skręcił w jedną z alejek, a następnie jeszcze w kolejną.
Mężczyzna, nie wiedząc, co ma zrobić dalej, wpadł na pomysł przecięcia drogi złodziejowi i, czym prędzej, ruszył alejką równoległą do tej, którą udał się nieznajomy osobnik. Zaczaił się i, gdy zza rogu wyskoczył złodziejaszek, rzucił się na niego. Oboje upadli na ziemię. Bane podniósł się i spojrzał na złodzieja, któremu zsunęła się peleryna z głowy. Był zaskoczony tym, co zobaczył.
- Nikki?!
- Witaj, Bane.- uśmiechnęła się do niego złodziejka.- Minęło tyle czasu.
Mężczyzna odwzajemnił uśmiech.
- Co za spotkanie!- zaśmiał się cicho i podszedł do dziewczyny, pomagając jej wstać.- Miło znów cię widzieć.
- Ciebie również.- Nikki otrzepała się z piachu i spojrzała na znajomego.- Wypatrzyłam cię w tłumie i postanowiłam, że się przywitam we własnym stylu.- uśmiechnęła się ponownie.- Czego szukasz w Geldern?
- W zasadzie to szukałem, kogoś kto mógłby mi pomóc z pewnym problemem. Chyba nadasz się do tego, jeśli cię to interesuje.
- Mów śmiało. O co chodzi?
- Poszukuję osoby, która potrafi poradzić sobie z każdym zamkiem i pułapką. Znalazłem pewien skarb, jednak nie mogę go otworzyć.
- Co będę z tego miała?
- Jedna trzecia skarbu będzie twoja.- odparł Bane.
Nikki zamyśliła się i pokręciła przecząco głową.
- Nic z tego. Pół na pół.
- Proponuje dwie piąte. Pamiętaj, że mogę znaleźć kogoś innego na to miejsce.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Zgoda. Niech tak będzie.- stwierdziła i podała dłoń staremu znajomemu.
- A więc w drogę, wspólniczko.- dodał na koniec i razem z Nikki opuścił miasto.
*************************************
- Wiesz, co to za miejsce, Nikki?- zapytała Alyssa, po tym jak razem ze złodziejką teleportowała się.
Dziewczyna uważnie rozejrzała się. Znajdowały się w jasnym pomieszczeniu, w którym znajdowało się wielkie lustro.
- Nie.- odpowiedziała i podeszła do zwierciadła, któremu zaczęła się przyglądać.
- To lustro ma magiczne właściwości.- zaczęła czarodziejka.- Dzięki niemu możesz skontaktować się z osobą, której nie ma już na tym świecie.
- Można rozmawiać ze zmarłymi?- zapytała zdziwiona Nikki.
- Tak, ale są też pewne ograniczenia. Każda osoba może skorzystać z niego tylko raz.
- Mogłabym użyć go teraz?
- Jeśli chcesz.- Alyssa spojrzała na Nikki, wpatrującą się w lustro.- Kogo chciałabyś zobaczyć?
Po dłuższym zastanowieniu, złodziejka odpowiedziała:
- Moją matkę.
Kiedy dziewczyna wypowiedziała te słowa, w zwierciadle zaczęły pojawiać się kłęby niebieskiego dymu, zza którego było widać niewyraźną postać, zbliżającą się do obu dziewczyn.
- Czy to ona?- zapytała Nikki.
- Wróżka chrzestna powiedziałaby: Tak…
- Hej! Kto tam jest?- odezwał się głos, zza drzwi.
- Musimy uciekać. Zaraz ktoś tu przyjdzie!- Alyssa złapała złodziejkę za ramię i próbowała skłonić ją do ucieczki.
- Chcę porozmawiać z matką!
- Nie mogą zobaczyć, że tu jesteś.- czarodziejka wyciągnęła z torby zwój i podała go Nikki.- To zwój teleportacyjny do Silden. Wrócimy tu później. Użyj go.
Nikki spojrzała, po raz ostatni, na lustro i spełniła prośbę dziewczyny, teleportując się z pomieszczenia. W tym samym czasie, do środka wszedł wysoki jegomość, ubrany w białe szaty i podpierający się o laskę.
- Co ona tu robiła, Alyssa? Nie mów, że to ty ją tu sprowadziłaś!- zaczął ostro mag.
- Chcę jej pomóc. Przecież takie mamy zadanie- pomagać potrzebującym.
- Jej już się nie da pomóc. Obserwujemy ją od dawna i nie widzę dla niej ratunku.- mężczyzna objął ramieniem czarodziejkę.- Wiesz, co grozi, za nieposłuszeństwo. Masz zakaz widywania się z nią. Wolałbym, żebyś tego uniknęła.
- Oczywiście, rozumiem.- przytaknęła dziewczyna i opuściła pomieszczenie.
Mag odprowadził ją wzrokiem, a kiedy zniknęła z pola widzenia, spojrzał na lustro.
- Nie będziesz potrzebna.- powiedział do kobiety, która pojawiła się w zwierciadle. Była to wysoka, szczupła kobieta o lekko kręconych, ciemnych włosach. Uśmiechała się.- Przynajmniej nie teraz.
*************************************
Minęło już kilka godzin, od wyruszenia Nikki i Bane’a z Geldern. Przejeżdżając przez jedną z wiosek, złodziejka zdała sobie sprawę, że nie ma przy sobie złota, potrzebnego jej w podróży, dlatego zatrzymała się i zeskoczyła z konia.
- Dokąd idziesz?- zapytał Bane.
- Coś załatwić. Zaraz wrócę.
Mężczyzna podążał wzrokiem za znajomą, która weszła na jedno z pól uprawnych i podeszła do pracującego farmera.
- Witaj.- powiedziała Nikki.- To twoje dzieci?- zapytała, wskazując palcem na chłopców i dziewczynki biegające wkoło.
- Tak. Potrzebujesz czegoś, pani?
- Może.- złodziejka zaczęła się rozglądać.- Widzę, że postawiłeś nową stodołę, więc musi ci się powodzić.
- Do czego dążysz?- mężczyzna był coraz bardziej podejrzliwy. Nie wiedział, czy Nikki ma dobre zamiary.
- Potrzebuję trochę złota.- w tym momencie, podbiegła do niej mała dziewczynka i zaczęła się do niej uśmiechać.- Szkoda by było, jakby jej się coś stało.- dodała, dotykając dłonią sztyletu.
Całą rozmowę obserwował Bane, który postanowił coś zrobić. Dopiero teraz, uświadomił sobie, że to co mówiła czarodziejka było prawdą. Mężczyzna przywiązał oba konie do ogrodzenia i podszedł do Nikki.
- Co ty wyprawiasz?!- powiedział, łapiąc ją za dłoń, którą trzymała rękojeść sztyletu.- Zostaw ich. Mam w mieszku trochę złota.
Dziewczyna zaczyna się śmiać.
- Te parę groszy? Myślisz, że za to kupimy coś porządnego do jedzenia?
- Jeśli to za mało, mogę zdobyć więcej. Uczciwie. Nie trzeba okradać farmerów.
Dziewczyna odsunęła się od farmera i jego córki i odwraca do Bane’a.
- Słuchaj, nie wtrącaj się w moje sprawy. To co ja robię to moja sprawa.- wyciągnęła swój sztylet i nakierowała go w stronę mężczyzny.- Odsuń się albo zasmakujesz trucizny.
Bane przyjrzał się sztyletowi i cofnął się o jeden krok. Chciał ukryć to, że trochę obawiał się trucizny Nikki.
- Posłuchaj mnie.- zaczął.- Jeśli mnie teraz zabijesz, to nikt cię tym razem z więzienia nie wyciągnie.
- Mogłeś mi wtedy nie pomagać. Trzeba było mnie zostawić w Ishtar.- dziewczyna schowała sztylet.- Skoro uwolniłeś złodziejkę, musisz się liczyć z konsekwencjami.
- Zawsze mogę znaleźć innego złodzieja i specjalistę od pułapek, który weźmie mniejszą część skarbu.
Nikki zaśmiała się.
- Jestem najlepsza na kontynencie.
- Ale zamki najlepsze już być nie muszą.- dodał, uśmiechając się delikatnie.
Dziewczyna burknęła coś pod nosem i zostawiła w spokoju farmera i jego rodzinę. Bane udał się tuż za nią. Kontynuowali dalej swoją podróż.
Gdy nastał wieczór, Bane postanowił o wejściu do lasu i rozbiciu tam obozu. Nikki, która przez całą drogę, nie odzywała się, przytaknęła mężczyźnie. W końcu, udało im się znaleźć odpowiednie miejsce na przenocowanie. Najemnik, zaczął od zebrania drewna i rozpalenia ogniska, co poszło mu dość szybko. Złodziejka postanowiła nie robić nic. Usiadła kilka metrów dalej i spoglądała na towarzysza. Nadal była na niego obrażona. Gulasz, który zaczął przygotowywać Bane, sprawił, że Nikki coraz bardziej odczuwała głód i zimno, jednak jej własna duma nie pozwalała na podejście do ogniska.
- Może coś zjesz?- zaproponował mężczyzna.- Nie chcę, żebyś tam zamarzła.
- Zaczynasz się o mnie martwić?- odezwała się w końcu.
- Nie, po prostu chcę jak najszybciej zdobyć swój skarb, a bez ciebie mi się to nie uda.- Bane nalał trochę gulaszu do drugiej miski i odstawił ją na ziemię.- To jak? Jesteś głodna?
Dziewczyna podniosła się i zbliżyła do ogniska.
- A masz coś innego?- zapytała, siadając naprzeciwko.- Nie jadam mięsa.
- Naprawdę jesteś dziwna.- wskazując na juki swojego konia, zaczął mówić.- Oprócz mięsa i ryb, mam jeszcze suchary, ser i jabłka. Co wybierasz?
Po chwili zastanowienia, Nikki prosiła towarzysza o kilka sucharów i jabłko.
- Dziękuję.- odpowiedziała dziewczyna, kiedy otrzymała to o co prosiła. Wychodzi jej to z trudem, gdyż dawno nie dziękowała nikomu.
Bane odwzajemnia uśmiech i kontynuuje posiłek.
- Co robiłeś, kiedy rozdzieliliśmy się po ucieczce z Ishtar?- zapytała złodziejka, kończąc jeść jabłko.
Mężczyzna zamyślił się przez chwilę.
- Wyruszyłem w podróż do Khorinis, gdzie razem z Vanilorem pomogłem pewnemu farmerowi w jego problemie z bandą orków. A ty? Co robiłaś? Szybko nas wtedy opuściłaś.
Nikki nie spodziewała się, że Bane mógłby zapytać ją o to samo. Zaczęła wymyślać jakąś historyjkę, aby nie mógł on poznać prawdy.
- Miałam zaplanowaną serię kradzieży w Vengardzie. W moim zawodzie, trzeba być dokładnym.
- I co? Udało się?
- Oczywiście. Jestem profesjonalistką.- powiedziała, akcentując swoją wyższość.- Mam teraz mnóstwo złota.
- Skoro masz dużo złota, dlaczego nie mieszkasz w jakimś zameczku i nie wiedziesz spokojnego życia?
- Ukrywam wszystko w swojej kryjówce. Zbieram to, żeby osiągnąć to co planuję.
Bane spojrzał jeszcze raz na Nikki i wstał. Nie chciał kontynuować tematu.
- Obejmę pierwszą wartę. Możesz spać spokojnie.- powiedział i oddalił się od ogniska. Dziewczyna odprowadziła go wzrokiem i wyciągnęła koc, którym się nakryła.
W chwili, gdy złodziejka zasypiała, Bane spoczął na kamieniu i zaczął palić fajkę. Wszystkie jego myśli skupiały się na tym, jak mógłby przekonać towarzyszkę, by oddała cześć swojej duszy.
*************************************
Upomnienie, które, poprzedniego dnia, otrzymała Alyssa nie zatrzymało jej przed dalszą pomocą Nikki. Dziewczyna postanowiła po raz kolejny narazić się, by ponownie spotkać się z nową znajomą. Chwyciła w dłoń amulet, wiszący jej na szyi i zaczęła kreślić nim okręgi na ścianie.
- Do Silden.- powiedziała, a przed nią samą, otworzył się portal, którym przeszła.
Znalazła się tuż przed bramami miasteczka, a swoje kroki skierowała do domu  Nikki.
- Czego znowu chcesz?- zaczęła złodziejka, gdy tylko ujrzała Alyssę.- Nie mam ochoty na dalsze wycieczki.
- Nie, nie zamierzam cię zabierać. Chcę tylko porozmawiać.
- A niby o czym?
- O twojej matce. Dlaczego chciałaś ją zobaczyć?
- To nie twoja sprawa.
- O, wróżko chrzestna! Nikki, nie bądź taka wredna.
- Co ty masz z tą wróżką chrzestną?- zapytała zdziwiona złodziejka.
- Uwielbiam czytać bajki dla dzieci. Jakoś utknęło mi to w głowie.- Alyssa uśmiechnęła się delikatnie.- Może porozmawiamy w środku?
- Nie, nie jestem sama.- Nikki wyszła na zewnątrz i zaprowadziła znajomą przed dom, gdzie usiadły na ławce.
- Myślałaś, że mogłaby ci pomóc?- zapytała, wpatrując się w błękitne oczy złodziejki.
- Nie lubię tego tematu. Wszystko wczoraj zepsułaś. Mogłaś zabezpieczyć drzwi.
- Nie jestem na tyle potężna, by przezwyciężyć mojego mistrza. Może jest coś co mogłabym ci zrobić?
Nikki zaczęła zastanawiać się nad tym. W pewnym momencie,  zaświtał jej pewien pomysł. Na jej twarzy, pojawił się tajemniczy uśmiech.
- Zabierzesz mnie znów do tego pokoju.- zaproponowała.
- Nie mogę. W ogóle to mam zakaz rozmawiania z tobą.
- Wychodzi na to, że z twojej pomocy nic nie wyjdzie.- Nikki podniosła się i zaczęła iść w kierunku domu. Alyssa nie wiedziała, co ma zrobić. Z jednej strony chciała pomóc Nikki, a z drugiej bała się kary mistrza zakonu. Po chwili rozmyślania, wstała i krzyknęła:
- Zgoda! Zabiorę cię tam.
- Idealnie.- pomyślała Nikki, ciesząc się z decyzji czarodziejki.
*************************************
Nastał kolejny dzień. Bane i Nikki podjęli dalszą wędrówkę. Tym razem, ich dalsza droga obyła się bez żadnych sprzeczek i kłótni.
- Będziesz musiała kiedyś wysłuchać, mojej przygody z…- zaczął Bane, jednak szybko został uciszony.
- Patrz tam.- szepnęła do mężczyzny Nikki, wskazując na ruiny jakiegoś niewielkiego zamku.- Myślisz, że coś tam jest?
- Nie mam pojęcia. Lepiej omińmy to miejsce, jeśli chcemy jak najszybciej dotrzeć do skarbu.
- A może tam też jest skarb? Za mną!- powiedziała i ruszyła w kierunku nieznanej twierdzy. Bane udał za nią.
Kiedy znaleźli się już dosyć blisko zamku, przywiązali konie do drzew i zaczęli skradać się w jego kierunku.
- Przeszukamy go i tyle. Jeśli coś znajdziemy, to nawet lepiej.
- Wciąż nie jestem do tego przekonany, Nikki. Mam złe przeczucia, co do tego miejsca.
Dziewczyna zaśmiała się cicho.
- Powiedz, że się boisz.
- Nie boję się. Po prostu, może to być jakaś zasadzka.
Złodziejka nie odpowiedziała i, razem z Bane’em, weszła na plac przed zameczkiem. Mężczyzna zaczął się rozglądać wokoło. Podszedł do wygaszonego ogniska i dotknął znajdującego się tam popiołu.
- Jeszcze ciepły.- pomyślał i, kątem oka, zauważył jakąś osobę skradającą się w jego stronę, jednak nie zdążył się obrócić, by ujrzeć napastnika. Poczuł ból z tyłu głowy i padł na ziemię.
W tej samej chwili, Nikki kierowała się do wejścia na zamek.
- Widzisz, Bane, nic nam tu nie grozi. Gdyby tak było, to…- dziewczyna poczuła, że ktoś łapię ją za ramię. Zaśmiała się.- Wiesz, najpierw ten zamek, a potem przyjemności.
Drugą ręką, nieznajoma postać, przycisnęła materiał nasączony jakąś substancją do ust Nikki, powodując, że ta natychmiast straciła przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz