niedziela, 20 października 2013

Opowiadanie IV, Rozdział II "Ucieczka"



Bella Mills to osoba tak przemiła i sympatyczna, że z trudem znajdziecie kogoś o podobnym charakterze. Co mogę wam powiedzieć o tej dziewczynie? Jak zapewne już wiecie, urodziła się i wychowała w Thorniarze. Spośród trojga rodzeństwa, to ona była ukochaną córką ojca, który możliwie jak najczęściej, spędzał z nią wolny czas. To on nauczył ją tego wszystkiego, czym może się teraz pochwalić: ogłady w towarzystwie, kultury oraz poszanowania dla ciężkiej pracy. Leopold to wzór ojca, jakiego pragnęłoby każde dziecko, potrzebujące kochającego rodzica.
Niestety, ale drogi Belli i jej ojca zostały rozdzielone przez pewną kobietę. Kobietę, która za wszelką cenę, pragnęła zmusić swoją córkę do małżeństwa. Ella, w przeciwieństwie do Leopolda, była surowym i wymagającym rodzicem. Nie można powiedzieć o niej, że nie dbała o dzieci lub ich nie kochała. Wychowywanie, przez nią, dzieci miało na celu przygotowanie ich do ciężkiego i okrutnego życia w społeczeństwie, dlatego to ona miała zawsze problemy z kontrolowaniem swojej trójki. Jednak, mimo wielu sprzeciwom, jakie napotkała po drodze, udało jej się zrobić to, co planowała. Niestety, tylko jej najmłodsza córka- Bella, była na tyle odważna, by odmówić matce udziału w jej planie. Oto dalsza część tej historii.
Nastał nowy, słoneczny dzień. Dzień urodzin najmłodszej członkini rodziny Mills. Bella była szczęśliwa, że w końcu uwolni się od swojej matki, choć cały czas żałowała, że będzie musiała zerwać kontakty z ojcem i rodzeństwem.
- Nie dam jej wygrać.- pomyślała dziewczyna, przeglądając się w lustrze.- Nie zniszczy mi życia.
Bella podeszła do szafy, z której zaczęła wyciągać swoje ubrania. Spakowała ich tyle, ile zmieściło się do torby, którą zaraz schowała pod łóżkiem. W końcu, podeszła do otwartego okna i zaczęła rozmyślać nad swoim przyszłym życiem.
- Bello!- głos jej ojca, wyrwał ją z marzeń.- Jesteś u siebie?
- Tak, ojcze. Wchodź.
Do pomieszczenia wszedł Leopold, trzymając w dłoniach jakiś pakunek. Podszedł do córki i uśmiechnął się do niej.
- Wszystkiego najlepszego, Bello. To dla ciebie.- powiedział, podając córce tajemniczy przedmiot.
- Dziękuję, tatusiu. Naprawdę, nie musiałeś mi niczego kupować.- Bella objęła ojca i pocałowała go w policzek.
- Nie mogę uwierzyć, że tak szybko dorastasz. Jeszcze jakiś czas temu byłaś małą dziewczynką, która wszędzie biegała i wspinała się po drzewach. Teraz jesteś już dorosłą kobietą.- Leopold otarł łzę, która zakręciła mu się w oku.
- Czy ty płaczesz, tato?- zapytała, z lekkim uśmieszkiem.
- Nie. Coś mi wpadło do oka.- mężczyzna spojrzał na pakunek, który dał córce.- Otwórz to. Chcę zobaczyć twoją reakcję.
Bella rozwinęła materiał, którym zakryty był przedmiot i ujrzała swój prezent. Była to książka.
- „Historia Wysp Południowych”- przeczytała tytuł na głos.- Kolejna do kolekcji.- dodała, spoglądając na regał wypełniony już przeróżnymi książkami. Bella sięgnęła po swoją torbę i włożyła tam książkę.- Dziękuję.
Leopold uśmiechnął się i opuścił pokój córki, tłumacząc to natłokiem pracy w ratuszu. Wychodząc, zauważył, kątem oka, torbę, leżącą pod łóżkiem. Zmartwiło go to.
Godzina mijała za godziną, aż nadeszło późne popołudnie. Ella, zgodnie z planem, opuściła dom, udając się na spotkanie z synem Lorda. Natomiast Bella, pobiegła na strych, gdzie mieściła się pracownia jej matki.
- Pożyczę sobie coś na drogę.- pomyślała i zaczęła przeszukiwać szafki.
Dziewczyna zabrała kilka buteleczek mikstur leczniczych oraz innych specyfików na bazie ziół. Gdy podeszła do biurka, zauważyła, że znajduje się na niej, dopiero co rozpoczęty, list.
- „Droga Girelio.” Ciekawe kto to jest?- zastanowiła się przez chwilę i powróciła do rozglądania się po pomieszczeniu.
W pewnym momencie, Bella zauważyła, że za czerwoną kotarą, w kącie pokoju, znajduje się jakaś szafa. Podeszła do niej i otworzyła ją.
- Co to jest?- zapytała głośno, obserwując wnętrze szafy.
W środku znajdowało się kilkadziesiąt szkatułek, na których widniały nieznane jej imiona.
- Hamrok, Filippa, Grok, Milah, Erin…- zaczęła je wszystkie wyczytywać.
Kiedy sięgnęła po jedną ze szkatułek, otworzyła ją. Wewnątrz znajdował się niewielki kamień, czy kryształ świecący jasnym, oślepiającym blaskiem. Bella odstawiła kuferek, z powrotem, na miejsce i wróciła do swojego pokoju.
 Była już gotowa. Wyciągnęła spod łóżka swoją torbę i, skradając się, kierowała się do drzwi wyjściowych. Kiedy miała je już otworzyć, poczuła, że ktoś złapał ją za ramię. Dziewczyna obawiała się najgorszego, jednak, gdy odwróciła się poczuła ulgę. Bella spojrzała ojcu prosto w oczy i chwyciła go za dłonie.
- Przepraszam, tato, ale matka mnie do tego zmusiła.- powiedziała.
- Dobrze wiem, co chcesz zrobić i pomogę ci w tym.- mężczyzna przytulił córkę.- Kocham cię, moja droga. Jestem z ciebie taki dumny.
Bella zaczęła płakać. Nie chciała opuszczać ojca, którego tak bardzo kochała.
- Nie płacz, Bello. Mam coś jeszcze dla ciebie.- Leopold podszedł do kufra, stojącego pod oknem i wyjął coś z niego. Było zbyt ciemno, żeby dziewczyna mogła zauważyć co to jest. Mężczyzna powrócił do córki i zarzucił na nią pelerynę. Czerwoną pelerynę.- Podobno czerwień odstrasza wilki. Przyda ci się w podróży.- powiedział i uściskał dziewczynę.- Ruszaj! Matka może wrócić w każdej chwili.
- Żegnaj, ojcze.- dodała na koniec, Bella i opuściła swój rodzinny dom.
Tuż za rogiem, czekał na nią Philip. Ucałował Bellę i razem ruszyli do bram miasta. Po kilkunastu minutach, opuścili Thorniarę i znaleźli się na drodze prowadzącej do Stewark.
Było już ciemno. Philip, co chwila, spoglądał na ukochaną, która nie ukrywała, że boi się tego, co ich czeka.
- Nasz statek odpływa za 2 dni, tak?- zaczął.
- Tak. Lacey wszystko zorganizowała.- Bella obejrzała się za siebie, by po raz ostatni zobaczyć miasto, w którym się wychowała.- Jej też będzie mi brakować.
- Masz szczęście, że masz taką przyjaciółkę.- chłopak objął ramieniem dziewczynę i pocałował ją w policzek.- Jak to dobrze, że twoja matka nabrała się na ten podstęp.
- Jesteś tego taki pewien, Philipie?- w tym momencie, przed parą, pojawiła się Ella.- Mnie się nie da oszukać.
Bella była przerażona tym, że ich plan się nie udał. Spojrzała na Philipa, który sięgnął po swój miecz i wycelował nim w czarownicę. Ella zaśmiała się.
- Chcesz mnie tym pokonać, rycerzyku?- kobieta skinęła dłonią, a broń chłopaka zamieniła się w pył.- Bello.- zwróciła się do córki.- Daję ci ostatnią szansę. Wróć ze mną do domu.
- Nigdy!- krzyknęła dziewczyna, chwytając za swój sztylet.
- A więc, sama tego chciałaś.- Ella spojrzała na chłopaka i zmrużyła oczy. Philip chwycił się za szyję i próbował złapać oddech. Coś sprawiało, że się dusił.
- Stop! Przestań!- Bella podbiegła do chłopaka.- On nie jest niczemu winny!
Kobieta nie zaprzestała tortury, do czasu, gdy Bella zgodziła się na jej warunki.
- Grzeczna dziewczynka.- powiedziała, z uśmieszkiem.- Podejdź do mnie, córko.
Kiedy Bella kierowała się do matki, Ella zauważyła, że dziewczyna chowa coś za plecami. Był to sztylet. Kobieta ponownie spojrzała na Philipa, który wstał już na równe nogi, i wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
- Żegnaj, Philipie.- powiedziała, sprawiając, że z jej dłoni wystrzeliła błyskawica, która poraziła chłopaka.
Bella krzyknęła i natychmiast podbiegła do ukochanego, rzucając na ziemię sztylet. Niestety, było już za późno. Philip odszedł.
- Wracajmy do domu.- dodała czarownica i teleportowała siebie i córkę do swego dworku.
Bellę umieściła w jej pokoju, zabezpieczając drzwi i okno zaklęciem ochronnym, aby nikt nie mógł wejść, ani opuścić pomieszczenia. Dziewczyna rzuciła się na łóżko i zaczęła rozpaczać, po stracie ukochanego.
- „Ona nie może wygrać!”- pomyślała i podniosła się, ocierając łzy. Bella zajrzała do swojej torby, skąd wyjęła niewielkie pudełeczko. Zawartość wysypała sobie na dłoń. Był to bladoniebieski proszek. Dziewczyna podeszła do okna, które otworzyła i zdmuchnęła pył, ze swojej dłoni, który przekroczył parapet i osiadł na najbliższym krzewie.
- „Twoja broń, przeciwko tobie, matko”- Bella sięgnęła po swoje torby i wyskoczyła przez okno, które nie było już chronione zaklęciem. Pobiegła w stronę portu, gdzie udało jej się przedostać na statek, który odpłynął do Królestwa Myrtany.
W chwili, gdy Bella uciekała z domu, jej matka teleportowała się, z powrotem, na gościniec, gdzie, kilkanaście minut wcześniej, spotkała się z Philipem i córką. Ciało chłopaka nadal tam leżało. Kobieta podeszła do niego i wyciągnęła obie dłonie przed siebie sprawiając, że kłęby fioletowego dymu zakryły Philipa. Po chwili, gdy wiatr rozwiał magiczne opary, oczom Elli ukazał się wilk.
- Oto twoja kara, Philipie.- powiedziała do zwierzęcia.- Od tego momentu, będziesz uwięziony w ciele tego drapieżnika. Będziesz widział to co on, słyszał to co on oraz czuł to co on, jednak nie będziesz miał nad nim kontroli. Wiem też, że w jakiś sposób spotkasz, w tym wcieleniu, Bellę, dlatego będziesz cierpiał jeszcze bardziej, nie mogąc się do niej odezwać. Wilk będzie miał nad tobą władzę, której nigdy nie zyskasz.
W tym momencie, Ella skinęła dłonią, a fioletowy dym ponownie zakrył Philipa.
- Wysyłam cię do Myrtany. W końcu, sam tego chciałeś.- zaśmiała się i sama teleportowała się do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz