środa, 27 lipca 2016

Opowiadanie IX, Rozdział I "Żegnaj, Bello cz. 1"



W końcu wszyscy mogli odetchnąć. Zniknięcie ciernistego muru, który od jakiegoś czasu, otaczał karczmę sprawiło, że tawerna opustoszała. Pozostało zaledwie kilka osób – nie licząc oczywiście karczmarza i kelnerek.
Lacey postanowiła położyć się wcześniej i przemyśleć spokojnie wydarzenia, które miały miejsce niedawno. Nef pozostał na głównej sali, a Bella z Gryfem wybrali się na spacer. W końcu, coś między nimi zaiskrzyło i musieli spędzić trochę czasu razem. Od dawna, Bella potrzebowała kogoś takiego przy sobie. Wcześniej był przy niej Philip, potem dość dziwna relacja z niejakim Willem, a potem przyczepił się do niej jakiś Lucas. Potrzebowała teraz czegoś poważniejszego. Związku, w którym będzie panował spokój i nie będzie musiała radzić sobie z problemami sama.
Odeszli od karczmy o niecałą milę. Przez dłuższy czas, szli w milczeniu, zerkając na siebie. Był już wieczór, dlatego wiał już chłodny wiaterek. Okryta swoją czerwoną peleryną, Bella rozglądała się na boki, nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę.
- Gryfie… - zaczęła.
- Harwin – poprawił ją młody mężczyzna. – Mów mi Harwin. Lepiej brzmi. Przynajmniej w Twoich ustach.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zarumieniła delikatnie, co zauważył Gryf.
- Dobrze, Harwinie. Wiesz, wyciągnęłam Cię na ten spacer, bo chciałam z Tobą porozmawiać. W cztery oczy. O tym, co się wydarzyło.
- To było miłe – odparł, posyłając jej uśmiech.
- To okropne, że dopiero w obliczu niebezpieczeństwa, ludzie wyznają to co czują – zaczęła mówić, nie odrywając wzroku od swojego rozmówcy. – Mają tyle chwil, a wybierają tylko tą ostatnią.
- Nie ma w tym nic złego. Może boją się reakcji drugiej osoby?
- Właśnie, a ja się bałam, Harwinie – zatrzymała się i chwyciła go za obie dłonie. – Bałam się tego jak zareagujesz. Widzisz, zawsze trafiałam na dziwnych mężczyzn, poza Philipem oczywiście, ale mam już tego dość. Chcę spokoju i bycia z kimś, z kim będę szczęśliwa.
- Ja również tego pragnę, Bello – jego dłonie powędrowały na jej ramiona, po czym objął ją. Dziewczyna wtuliła się w niego. – I jeśli pozwolisz – oderwał się od niej i spojrzał jej głęboko w oczy. – Mogę Cię prosić o Twoją chustę? Będzie to symbol naszego uczucia, który z przyjemnością będę nosił, gdy wezmę udział w najbliższym turnieju.
- Chustę? – dziewczyna zaśmiała się i sięgnęła do kieszeni. – Jesteś taki uroczy, ale chyba muszę Cię zmartwić. Nie mam przy sobie żadnej chusty. Chyba, że wstążka się nada?
- Jak najbardziej.
Bella zdjęła kaptur z głowy i ściągnęła czerwoną wstążkę, która wiązała jej włosy w prosty kucyk.
- Miej ją zawsze przy sobie – odparła, wciskając ją do jego dłoni.
- Dziękuję, najdroższa – przywiązał ją sobie do pasa, po czym chwycił obie dłonie Belli i złożył na nich pocałunek.
Gdy tylko Harwin uniósł głowę, by spojrzeć ukochanej w oczy, zobaczył w jej spojrzeniu coś dziwnego.
- Słyszysz to? – zapytała go.
- Nie…
- Chodźmy! – krzyknęła i rzuciła się między zarośla.
- No tak. Wilczy słuch – rzekł Gryf, po czym udał się za Bellą. Zastanawiał się nad tym, co takiego mogła usłyszeć dziewczyna, co sprawiło, że musiała zacząć biec.
Biegli tak przez jakiś czas. W pewnym momencie, Gryf również zaczął słyszeć dźwięk, na który zareagowała blondynka. Był to kobiecy głos, wzywający pomocy.
Nie musieli długo biec, by do niej dotrzeć. A gdy tylko znaleźli się na miejscu zdarzenia, zastali przerażający widok. Stary druid miał dziurę w piersi, spowodowaną przez wystający konar drzewa, na który się nadział. Wokół było pełno krwi. Tuż obok leżała ciemnowłosa kobieta, zwrócona twarzą do ziemi. Krzyczała.
Gryf puścił Bellę i natychmiast do niej podbiegł i pomógł jej wstać. Dziewczyna, z kolei, zbliżyła się do druida i uklękła przy nim. Zamknęła mu oczy i uroniła kilka łez.
- Dziękuję za wszystko – powiedziała i podniosła się.
- Nic się Pani nie stało? – zapytał Gryf, pomagając wstać nieznajomej. – Wszystko w porządku?
- Tak. Chyba tak. Tylko noga mnie trochę boli – odpowiedziała, wskazując na zranioną łydkę. – Wyjdę z tego.
Gdy tylko Bella spojrzała na kobietę, przeżyła szok. Nie była to zwykła nieznajoma. Bella ją znała i to dość dobrze. Owa kobieta była ostatnią osobą, jakiej mogła się tu spodziewać, gdyż była obecna przy jej śmierci.
- Nikki? – zapytała ze zdziwieniem. – Ale jak?
- Bella? – Nikki odetchnęła głęboko i spojrzała na martwego druida. – Gdzie ja jestem?
 
Po kilkunastu minutach, przyprowadzili Nikki do karczmy, gdzie już na wstępie podbiegł do nich Nef. Tak samo jak Bella, był zaskoczony pojawieniem się dawnej znajomej.
- Nikki? Co ty tu…? Jak to się stało? Ty żyjesz? – pytanie leciało za pytaniem, jednak od razu nie usłyszał na nie odpowiedzi. Pomógł Harwinowi posadzić złodziejkę na jednym z krzeseł, a w tym czasie Bella przyniosła jej kubek wody.
- Sama bym chciała znać odpowiedź na te pytania – odparła, upijając łyk. – A tak poza tym to kopę lat, Nef. Nawet nie wiem od czego zacząć.
- Co tu się dzieje? – do głównego pomieszczenia zeszła Lacey, która natychmiast zbliżyła się do stolika, przy którym stali jej znajomi. – Kto to? – szepnęła do Belli.
- Pozwól, że Ci przedstawię Nikki – odparła blondynka, wskazując na matkę Charliego.
- Ta Nikki?! Najlepsza złodziejka na kontynencie?! – na twarzy czarodziejki pojawił się wielki uśmiech, podbiegła do Nikki i uściskała ją. – Kocham Cię! Jestem Twoją największą fanką. Przeczytałam wszystkie opowieści, które były spisane na twój temat.
- W końcu ktoś mnie tu docenił! – kobieta odwzajemniła uśmiech i wskazała wszystkim krzesła. – Nie stójcie tak. Czuję się jak na jakimś przesłuchaniu.
- W ogóle to myślałam, że nie żyjesz. Bella mi tak powiedziała – zachwycona Lacey nie odrywała wzroku od swojej idolki.
- To staramy się wyjaśnić, Lacey. Nikki pojawiła się nagle w lesie, więc bądź cicho to może czegoś się dowiemy – Bella uspokoiła przyjaciółkę i przeniosła wzrok na Nikki. – W takim razie, co pamiętasz?
- Wiele rzeczy.
- Na przykład? – zapytał Nef.
- Ostatnie, co pamiętam to moja śmierć – Nikki nie odrywała wzroku od palącej się świecy, która stała na stole. – Pamiętam ogromny ból głowy, usłyszałam czyjeś głosy, a potem ciemność. Następnie obudziłam się w środku lasu i zobaczyłam tego mężczyznę nabitego na konar. Zaczęłam krzyczeć i przybiegliście.
- Co o tym myślisz, Nef? – Bella spojrzała na maga. – Z tego, co mi wiadomo to nikt jeszcze nie powrócił do życia.
- Masz rację. Słyszałem o paru magach, którzy parali się tym, ale jedyne co udało im się osiągnąć to chodzące kościotrupy lub nadgnite ciała – Nef dokładnie zlustrował znajomą. – A Nikki wygląda jakby dopiero co wstała.
- Nikt nie mógł jej ożywić. Jej ciało zostało spopielone – odparła blondynka. – Lacey może ty coś wyczytałaś w tych swoich książkach?
- Nie obchodzi mnie to, jak wróciła. Ważne, że tu jest – czarodziejka nie odrywała wzroku od Nikki. Nie mogła się na nią napatrzeć.
- Ehh… - westchnęła Bella. – Ona nam nie pomoże. No nic. Musimy się zastanowić, co z tym zrobić – podniosła się i spojrzała na Gryfa. – Harwinie, nie najlepiej czuję się z tym, że zostawiliśmy tam druida. Pomożesz mi go pochować?
- Oczywiście – odparł i razem opuścili tawernę.
Natomiast Nef i Lacey, wynajęli Nikki pokój i doprowadzili ją do niego. Jutro mieli zamiar rozpocząć rozwiązywanie tej zagadki.
Minęło raptem kilka godzin, a w karczmie było słychać tylko otwieranie drzwi jednego z pokoi. Było już po północy, więc osoba, która wywołała ten dźwięk albo wyszła za potrzebą albo musiała zrobić coś, czego nie mogła zrobić za dnia.
Tym kimś była Nikki. Kobieta rozejrzała się po korytarzu sprawdzając, czy nikt nie nadchodzi i ruszyła w stronę pokoju Lacey. Nie było dla niej problemem otwarcie zamku, więc zajęło jej to dosłownie chwilę. Musiała być teraz bardzo ostrożna by nie zbudzić śpiącej czarodziejki. Zbliżyła się do stolika i wzięła to, po co przyszła. Schowała to za pasek i opuściła pokój Lacey tak szybko, jak szybko się w nim pojawiła.
Na jej nieszczęście, na korytarzu pojawił się Nef, który zauważył, że jego dawna znajoma wchodzi do swojego pokoju.
- Wszystko w porządku, Nikki? – zapytał, zbliżając się do niej.
- Tak… Musiałam się tylko czegoś napić. Nie mogę spać.
- Nie dziwię się. To chyba dziwne uczucie, być znów wśród żywych? – nocna aktywność Nikki była mu znana, więc niezbyt uwierzył w jej wymówkę. Starych nawyków nie można się pozbyć.
- Jakby ktoś wymieszał Ci wszystko w głowie i starasz się zebrać to w całość – odparła i przekroczyła próg swojego pokoju. – Może wejdziesz na wino? Widzę, że ty też nie możesz spać, a picie w samotności nie jest takie fajne. Jeszcze wyjdzie, że jestem alkoholiczką.
- Czemu nie – mag zgodził się i wszedł za Nikki do środka. Zajął miejsce na stołku, natomiast kobieta usiadła na łóżku. Nalała ona wina do dwóch kubków i podała jeden mężczyźnie.
- To co tam słychać u Ciebie? – zaczęła. – Widzę, że karczma wiele się nie zmieniła. Właściwie, ile czasu minęło od mojej śmierci?
- Z tego co wiem, to jakieś dwa lata. Może trochę więcej – wziął łyk trunku i oparł się o ścianę. – Od kiedy Was zabrakło, zrobiło się tu spokojniej. Fakt, dalej dzieją się tu jakieś dziwne rzeczy, ale nie tak często jak kiedyś.
- I pomyśleć, że opuściłam karczmę cztery lata temu – Nikki skierowała wzrok na sufit i zaczęła wspominać. – Te nasze wspólne przygody. Cała nasza grupa przyjaciół. Tęskniłam za Wami, gdy tylko opuściłam Śniętą.
- To miłe – Nef dokładnie wsłuchiwał się w to, co mówi kobieta. Mógł przysiąc, że teraz rozmawia z kimś innym. Nikki nigdy nie wyrażała się w ten sposób o nich. Nigdy nie wydawała się taka sympatyczna. – My za Tobą też tęskniliśmy. Co w ogóle robiłaś po opuszczeniu karczmy?
- Wróciłam do Silden. Zajęłam się sprzedażą mikstur i jakoś to szło. Do czasu… - Nikki spuściła głowę i zamknęła oczy. Wspomnienia dotyczące tego, co doprowadziło ją do śmierci były bardzo bolesne. Nef to zauważył, ale nie był pewien czy było to szczere.
- Wiesz, dzięki za wino, ale wrócę do siebie. Jutro Bella będzie chciała rozwiązać zagadkę twojego powrotu. Musimy się wyspać – podniósł się i odstawił kubek na stolik. – Do jutra, Nikki – zaakcentował jej imię i opuścił pomieszczenie.
Gdy tylko została sama, złodziejka wyciągnęła zza pasa książkę Lacey i zaczęła ją przeglądać. Zatrzymała się na jednej ze stron i przerysowała coś na pustą kartkę.
- Już niedługo. Tyle czasu na to czekałam – powiedziała do siebie i schowała kartkę pod stolik.
W końcu nastał kolejny dzień. Promienie słońca obudziły Lacey. Dziewczyna wstała z łóżka, usiadła przy stoliku przed lusterkiem i zaczęła się w nim przeglądać. Poprawiła swoje włosy, pobawiła się trochę pudrem, po czym wstała i zaczęła się ubierać. W pewnym momencie, zdała sobie sprawę, że jej książka z zaklęciami zniknęła. Zawsze zostawiała ją na stoliku. Spojrzała na podłogę, pod łóżko oraz zajrzała do swojej torby. Nigdzie jej nie było.
- Nie widziałyście może mojej książki? – zapytała Nikki i Bellę, gdy zeszła już do głównej sali. – Zniknęła gdzieś.
- Nie – odparła złodziejka. – Ale pomożemy Ci ją znaleźć. Prawda, Bella?
- Oczywiście.
W tym samym czasie, Nef odwiedził Harwina w jego pokoju. Musiał się z kimś podzielić jego przypuszczeniami o dziwnym zachowaniu Nikki.
- Myślisz, że coś jest z nią nie tak? – zapytał Gryf, przeciągając się jeszcze w łóżku.
- Dziwnie się zachowuje. Poza tym, widziałem jak w nocy przechadza się po korytarzu – mag stał przy oknie i wpatrywał się w las. – Mówię Ci, ona coś knuje.
- To co proponujesz?
- Sprawdzimy jej pokój – zaproponował Nef, odrywając się od okna. - Może coś tam znajdziemy.
- No dobra. Daj mi chwilę.
Minęło kilka minut, zanim Harwin był gotowy do opuszczenia pokoju. Założył na siebie skórzane spodnie i zwykłą koszulę. Ponadto, przemył jeszcze twarz i razem z Nefem wyszedł na korytarz.
Dzięki zaklęciu rzuconemu przez maga na zamek, nie musieli się długo męczyć z otwieraniem drzwi. Byli już w środku. Pokój był niewielki, więc i znalezienie jakiejkolwiek wskazówki nie powinno zająć dużo czasu. Gryf zbliżył się do łóżka, które zaczął przeszukiwać, natomiast Nef zajął się peleryną Nikki, która wisiała na krześle.
- U mnie nic – odparł Gryf.
- Tu też pusto. Sprawdziłeś pod łóżkiem?
- Nic tam nie ma.
- Cholera! – zaklął mag i walnął pięścią o stół. Spod blatu wypadła kartka, którą Gryf natychmiast podniósł i pokazał Nefowi.
- A co to jest? – zapytał ze zdziwieniem.
- To, mój przyjacielu, jest dowód, że ona coś kręci – czarny mag wyciągnął z kieszeni kartkę papieru i rysik, i przerysował dziwne symbole oraz mapę, które znajdowały się na znalezisku. – Gotowe. Teraz musimy o wszystkim powiedzieć dziewczynom – dodał i opuścili szybko pokój Nikki.
Natychmiast udali się do głównej sali, gdzie przy jednym ze stolików siedziały Bella oraz Lacey. Nikki stała przy szynkwasie i rozmawiała z karczmarzem.
- Znalazłyście tą książkę? – zapytał Nef, dosiadając się do stolika.
- Nie – odparła Lacey. – Czemu pytasz?
- Bo my znaleźliśmy to – mag wyciągnął z kieszeni kartkę, na której znajdowały się przerysowane znaki oraz mapa. – Nikki ukryła to w swoim pokoju.
Lacey wzięła rysunek do dłoni i zaczęła mu się przyglądać. Wyglądał znajomo. Nawet bardzo. Zbyt dobrze znała swoją księgę zaklęć, by nie wiedzieć co się w niej znajduje.
- To było w mojej książce. Myślicie, że ona mi ją ukradła?
- Na to wychodzi – odezwał się Harwin, który oparł się o oparcie krzesła, na którym siedziała Bella. – Pytanie teraz, co z tym zrobimy?
- Zapytamy się i sprawdzimy, co ma do powiedzenia – Bella spojrzała na Nikki i machnęła dłonią w jej kierunku na znak, aby ta podeszła.
- Co jest? – złodziejka zbliżyła się do stolika i spojrzała na każdego z osobna. Nie mieli wesołych min. – Coś się stało?
- Skąd to masz? – Lacey położyła kartkę na blacie i przesunęła ją w stronę kobiety. Nikki spojrzała na rysunek, po czym uśmiechnęła się w sposób wyrażający zakłopotanie.
- Nie chciałam Was tym zajmować, ale potrzebowałam Twojej książki, Lacey – zaczęła swoje wyjaśnienia. – Dziś w nocy, przyśniły mi się te znaki i Twoja książka. Pomyślałam, że w niej znajdę odpowiedzi.
- I znalazłaś? – zapytał Nef.
- Po części. Znalazłam zaklęcie, w którym obecne są wszystkie znaki, które widziałam. Pomyślałam, że może mi ono pomóc.
Bella odetchnęła z ulgą. Nie sądziła, że znajoma może im zaszkodzić. Nikki po prostu starała się na własną rękę dowiedzieć powodu swojego pobytu tutaj.
- A ta mapa? – wskazał palcem czarny mag.
- Nie było jej w książce – Nikki wyciągnęła zza pasa własność Lacey i oddała ją. – Wybacz. Mapa mi się przyśniła. Zapamiętałam ją i przerysowałam. Myślę, że tam mogę poznać odpowiedź.
- Mogłaś nam od razu powiedzieć – Bella uśmiechnęła się do złodziejki i złapała ją za dłoń. – Pomoglibyśmy Ci.
- To przyzwyczajenie. Będąc w tej karczmie, zawsze musiałam robić wszystko sama, prawda Nef? – Nikki spojrzała na maga i zobaczyła w jego oczach podejrzliwość. Nie wierzył jej.
- Prawda – rzucił, nie odrywając wzroku od dawnej znajomej.
- Nie wiem jak wy, ale ja chcę tam wyruszyć – poinformowała wszystkich złodziejka. Nie obchodziło jej, czy ten pomysł się im podoba czy nie. Ona i tak to zrobi.
- Jeśli to ma Ci pomóc to popłynę tam z Tobą – zgodziła się blondynka.
- Ja też! W końcu przeżyję przygodę z Nikki! – dodała Lacey.
- A wy? – Nikki spojrzała na obu mężczyzn, oczekując odpowiedzi.
- Jak Bella to i ja – potwierdził Gryf, natomiast Nef skinął tylko głową, nie mówiąc nic. – Jest tylko jeden problem. Nie mamy statku.
- Znamy przecież Sophię – rzuciła młoda czarodziejka, spoglądając na Bellę. – Chyba wisi Ci przysługę.
- Pewnie, że wisi, ale ona i Nikki się nienawidziły, więc na pewno się nie zgodzi.
- Nie musisz mówić jej o Nikki – Lacey uśmiechnęła się tajemniczo. – Mam pewien pomysł.
Po kilku dniach, wszyscy zjawili się w mieście. Lacey poprowadziła ich od głównej bramy, aż do dzielnicy portowej, pod sam statek należący do Sophii. Zanim jednak cała piątka weszła na pokład, młoda czarodziejka zwróciła się do Nikki.
- Musisz mi teraz zaufać. Jedynym sposobem, żebyś i ty z nami popłynęła to zaklęcie petryfikacji.
- Czego? – zapytała złodziejka.
- Petryfikacja, czyli utrwalenie czegoś lub kogoś w określonej formie, na przykład w formie kamienia, niepodatnej na zmiany. Encyklopedia Kasakana, tom XVII – wyjaśnił Nef, wpatrując się cały czas w Nikki.
- Dziękuję, Nef – odparła Lacey i uśmiechnęła się do maga. Zwróciła swój wzrok na kobietę i kontynuowała. – Zamienię Cię w kamienną figurę, którą pomniejszę. Tylko tak, Sophia się o Tobie nie dowie.
- Ehhh… Chyba nie mam wyjścia – westchnęła. – Nie pamiętam ostatnich dwóch lat, więc i kilkanaście dni nie zrobi różnicy.
- Świetnie – rzuciła, zadowolona Lacey i skinęła głową w stronę Nefa. – Pomożesz mi?
Mag zgodził się i po chwili, w miejscu w którym stała Nikki, znajdowała się niewielkich rozmiarów figurka przedstawiająca złodziejkę. Lacey chwyciła ją i schowała do torby. Następnie ruszyli na statek.
- Bella! – krzyknął znajomy głos. Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła wpatrującego się w nią młodego chłopaka.
- Colin! – uśmiechnęła się i podbiegła do znajomego z sierocińca. Uściskała go. – Jak się masz?
- Świetnie – odparł. – I to dzięki Tobie.
- Oj, przestań. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Bree też tu jest?
- Tu jestem – odparła dziewczyna, która wyszła spod pokładu. – Witaj, Bello – podeszła do niej i przytuliła ją.
- W ogóle to przedstawię Wam moich przyjaciół – blondynka odwróciła się i spojrzała na swoich towarzyszy. – Poznajcie Lacey, Nefa oraz Harwina.
- Witajcie na naszym statku – powitał ich chłopak.
- Chciałeś powiedzieć „moim”, Colin – głos ten należał do rudowłosej kobiety, która nagle wyłoniła się zza steru. – Jeszcze żyję, więc jest mój.
- Sophia – Bella zbliżyła się do korsarki i powitała ją swym uroczym uśmiechem. – Dziękuję, że się zgodziłaś.
- A miałam wybór? Jestem Ci winna przysługę, więc ją spłacam. Zastanawia mnie tylko Wasz cel. Po cholerę, chcecie płynąć na takie zadupie?
- Znajduje się tam coś, co pomoże wyjaśnić jedną sprawę – wyjaśniła Lacey.
- Ale jak tam jest złoto to biorę połowę dla siebie! – rzuciła rudowłosa i ruszyła w stronę wejścia pod pokład. – Bree pokaże Wam, gdzie będziecie spać. Na dziś to koniec. Żegnam – dodała i zniknęła.
Przyjaciele spojrzeli po sobie, po czym każdy udał się w wyznaczone miejsce. Ich morska podróż dopiero się zaczynała.
Tego samego dnia, wieczorem, Bella postanowiła odwiedzić Sophię w jej kajucie. Musiała z nią porozmawiać na temat obietnicy, jaką Lacey złożyła swojej matce.
- Że co mamy zrobić?! – korsarka poderwała się z miejsca, gdy usłyszała, że mają odczarować ogromną ośmiornicę. – Wpuściłam na swój statek samobójców.
- To nie tak. Ta ośmiornica to tak naprawdę kobieta, która niesłusznie została zaklęta przez złą wiedźmę.
- Z tymi wiedźmami to tylko same problemy – kobieta zaczęła chodzić po swojej kajucie, przyglądając się od czasu do czasu trofeom, które stały w gablotkach. – Znałam kiedyś takie trzy. To one zabrały ode mnie Colina. Dlaczego miałabym Ci w tym pomóc, czerwona pelerynko?
- Bo to dobry uczynek – Bella uśmiechnęła się do rozmówczyni.
- O tak i kupię sobie za niego wino, proch strzelniczy i drugi statek. Nie mogę. Za duże ryzyko.
- Proszę, zgódź się – Bella podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kobiety. – Wiem, że to będzie niebezpieczne, ale Lacey i Nef szybko ją odczarują – spojrzała na jedną z gablotek i wskazała palcem na pewne znalezisko. – A to co?
- Tak zwana skamielina – wyjaśniła rudowłosa. – Magowie się tym jarają, więc to zbieram i dostaję sporo złota za sztukę.
- Aha. A to? – wskazała na sztylet z czarną rękojeścią.
- Sztylet, który znalazłam całkiem niedawno – Sophia otworzyła gablotkę i wyciągnęła go. – Istnieje pewna legenda. Podobno jest on zdolny do uratowania komuś życia. Wystarczy, że wypowiesz trzy razy imię umierającej osoby i wbijesz go w serce kogoś zdrowego, wtedy ta ranna zdrowieje a ta druga umiera.
- Niezbyt to sympatyczne.
- Coś za coś, Bello. Życie za życie. Pewnie i tak to bubel. Znam się na tym.
Zapanowała dłuższa cisza. Sophia wpatrywała się w sztylet, a Bella w Sophię. Blondynka czekała na to, co zrobi teraz korsarka. Chciała też powrócić do tematu ratowania Girelii.
- Weź go – odparła ruda, wciskają sztylet Belli. – Jak ta ośmiornica rzeczywiście nas zaatakuje, to tym będziesz się bronić.
- Czyli się zgadzasz? – zapytała, odbierając broń.
- Chyba muszę. Ty powiedziałaś mi o synu, więc mam u Ciebie dużo większy dług do spłacenia, niż myślisz.
- Dziękuję – Bella uśmiechnęła się i ruszyła w stronę wyjścia.
- Tylko nie mów innym, że się tak łatwo zgodziłam. Inaczej będziecie tam płynąć wpław – dodała, na co Bella zareagowała śmiechem.
Po kilku dniach żeglugi, statek dopłyną na rejony, gdzie prawdopodobnie znajdowała się Girelia. Sophia doskonale znała tą okolicę. To tutaj wielka ośmiornica zatopiła Mroczną Falę, powodując śmierć kapitana i całej załogi. Nienawidziła tego miejsca, ale obiecała Belli tu powrócić.
Nie musieli długo czekać na pojawienie się potwora. Jego macki wypatrzyła na horyzoncie Bella. Mieli czas na przygotowanie się. Lacey i Nef stanęli na dziobie statku i wpatrywali się w płynącą w ich kierunku ośmiornicę. Byli już gotowi na rzucenie zaklęcia. Wystarczyło tylko podpłynąć.
- Macie tylko jedną szansę! – krzyknęła do nich Sophia. – Inaczej będę musiała ją zabić. To zbyt niebezpieczny potwór.
Na takie okazje korsarka miała przygotowane beczki z prochem. Jeden celny rzut zapaloną beczką i potwora nie ma.
Byli już naprawdę blisko. Ośmiornica wyciągnęła macki ponad wodę i zaczęła owijać je wokół statku.
- Teraz! – Harwin dał sygnał, a Nef i Lacey przystąpili do działania.
Wyciągnęli dłonie przed siebie i zaczęli szeptać jakieś zaklęcie. Wynikiem tego było pojawienie się świetlistych kul pomiędzy rękami. Dziewczyna skinęła do przyjaciela i połączyli obie kule, z których wydobył się jasny promień. Skierowany on został w stronę ośmiornicy. Trafili ją. Potwór wydobył z siebie okropny ryk, który rozniósł się w promieniu wiele mil. Macki puściły i powróciły do wody, a samo zwierzę zaczęło się kurczyć.
- Tam jest! – wskazała palcem Lacey na dryfujące ciało.
Nef wyciągnął dłoń i, przy pomocy telekinezy, wyciągnął kobietę z wody. Położył ją delikatnie na pokładzie.
- Hej. Słyszysz nas? – zapytała Bella, która jako pierwsza podbiegła do Girelii. Uklękła przy niej i sprawdziła, czy żyje. Wiedźma powoli się ruszała. Była oszołomiona.
- Nie mówiliście, że to Girelia! – krzyknęła Sophia, przyglądając się twarzy wyłowionej osoby. – Wrzućcie ją z powrotem do morza! – rozkazała swojej załodze.
- Nie! Czekaj! – zatrzymała ją Lacey. – To znajoma mojej matki. Tylko ona może nam pomóc.
- Znajoma, mówisz? Ta kobieta była jedną z trzech wiedźm, które porwały Colina. Nie mam zamiaru jej ratować! Kim, w ogóle, jest Twoja matka?
- Ona nie żyje – odparła młoda czarodziejka. – Miała na imię Elyse.
- Co?! – korsarka oparła się o stojącą obok beczkę. – Może jeszcze ktoś mi tu powie, że ma matkę Ellę?
Bella nie odpowiedziała. Wpatrywała się tylko przepraszająco w kobietę. Sophia zauważyła to spojrzenie. Teraz była jednocześnie wściekła jak i zaskoczona.
- Naprawdę, Bella?! Powiedzcie co tam jeszcze ukrywacie, a może Was teraz nie wyrzucę. Żadnych kłamstw.
- To wszystko, ale wiedz, że w naszym przypadku jabłko padło bardzo daleko od jabłoni – wyjaśniła Bella.
- To zdążyłam zauważyć – Sophia odetchnęła głośno i ruszyła do swojej kajuty. – Dobrze, że nie ma z Wami tego chłopaka, bo Nikki bym tu już nie zniosła.
Lacey i Bella odprowadziły korsarkę wzrokiem, po czym wróciły do Girelii. Kobieta nadal była nieprzytomna. Postanowili więc, aby przenieść ją pod pokład i tam czekać na jej przebudzenie.
Po kilku godzinach, Girelia obudziła się, jednak była na tyle wycieńczona, że Lacey nie miała zamiaru jej dodatkowo męczyć. Postanowiła zostawić ją samą w kajucie i zająć się nią z samego rana. Młoda czarodziejka usiadła na swoim posłaniu wyciągnęła książkę z torby oraz figurkę, w którą zaklęta była Nikki i zaczęła coś pisać. Aż do pewnego momentu – snu. Odłożyła książkę oraz figurkę na półkę i pogrążyła się we śnie. Tak jak wszyscy.
Nie była to jednak prawda. Na pokładzie statku znajdowała się osoba, która nie spała, mimo takiej pory. Nie licząc oczywiście załogi, która czuwała w tym czasie na zewnątrz. Ów osoba, okryta ciemną peleryną, ruszyła korytarzem w stronę kajuty zajmowanej przez Girelię. Otworzyła ją, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Nachyliła się nad kobietą i dotknęła dłonią jej twarzy. Wiedźma obudziła się i spojrzała prosto w oczy osobie, która ją odwiedziła.
- Ty?! Ale ty n… - nie dokończyła, bo przy pomocy magii, tajemnicza postać skręciła jej kark.
- Żywa będziesz mi tylko przeszkadzać – odparła, po czym wyciągnęła sztylet zza paska i nacięła skórę na palcu. Zrobiła to po to, by przelać pewną zawartość krwi do fiolki.
Po jej zakorkowaniu, odwróciła się w stronę drzwi i fioletowy obłok ogarnął jej ciało. Nikki uśmiechnęła się na widok zdobyczy i opuściła pomieszczenie.
- Jestem już tak blisko…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz