W
końcu wszyscy mogli odetchnąć. Zniknięcie ciernistego muru, który od jakiegoś
czasu, otaczał karczmę sprawiło, że tawerna opustoszała. Pozostało zaledwie
kilka osób – nie licząc oczywiście karczmarza i kelnerek.
Lacey
postanowiła położyć się wcześniej i przemyśleć spokojnie wydarzenia, które
miały miejsce niedawno. Nef pozostał na głównej sali, a Bella z Gryfem wybrali
się na spacer. W końcu, coś między nimi zaiskrzyło i musieli spędzić trochę
czasu razem. Od dawna, Bella potrzebowała kogoś takiego przy sobie. Wcześniej
był przy niej Philip, potem dość dziwna relacja z niejakim Willem, a potem
przyczepił się do niej jakiś Lucas. Potrzebowała teraz czegoś poważniejszego.
Związku, w którym będzie panował spokój i nie będzie musiała radzić sobie z
problemami sama.
Odeszli
od karczmy o niecałą milę. Przez dłuższy czas, szli w milczeniu, zerkając na
siebie. Był już wieczór, dlatego wiał już chłodny wiaterek. Okryta swoją
czerwoną peleryną, Bella rozglądała się na boki, nie wiedząc jak rozpocząć
rozmowę.
-
Gryfie… - zaczęła.
-
Harwin – poprawił ją młody mężczyzna. – Mów mi Harwin. Lepiej brzmi.
Przynajmniej w Twoich ustach.
Dziewczyna
uśmiechnęła się i zarumieniła delikatnie, co zauważył Gryf.
-
Dobrze, Harwinie. Wiesz, wyciągnęłam Cię na ten spacer, bo chciałam z Tobą
porozmawiać. W cztery oczy. O tym, co się wydarzyło.
-
To było miłe – odparł, posyłając jej uśmiech.
-
To okropne, że dopiero w obliczu niebezpieczeństwa, ludzie wyznają to co czują
– zaczęła mówić, nie odrywając wzroku od swojego rozmówcy. – Mają tyle chwil, a
wybierają tylko tą ostatnią.
-
Nie ma w tym nic złego. Może boją się reakcji drugiej osoby?
-
Właśnie, a ja się bałam, Harwinie – zatrzymała się i chwyciła go za obie
dłonie. – Bałam się tego jak zareagujesz. Widzisz, zawsze trafiałam na dziwnych
mężczyzn, poza Philipem oczywiście, ale mam już tego dość. Chcę spokoju i bycia
z kimś, z kim będę szczęśliwa.
-
Ja również tego pragnę, Bello – jego dłonie powędrowały na jej ramiona, po czym
objął ją. Dziewczyna wtuliła się w niego. – I jeśli pozwolisz – oderwał się od
niej i spojrzał jej głęboko w oczy. – Mogę Cię prosić o Twoją chustę? Będzie to
symbol naszego uczucia, który z przyjemnością będę nosił, gdy wezmę udział w
najbliższym turnieju.
-
Chustę? – dziewczyna zaśmiała się i sięgnęła do kieszeni. – Jesteś taki uroczy,
ale chyba muszę Cię zmartwić. Nie mam przy sobie żadnej chusty. Chyba, że
wstążka się nada?
-
Jak najbardziej.
Bella
zdjęła kaptur z głowy i ściągnęła czerwoną wstążkę, która wiązała jej włosy w
prosty kucyk.
-
Miej ją zawsze przy sobie – odparła, wciskając ją do jego dłoni.
-
Dziękuję, najdroższa – przywiązał ją sobie do pasa, po czym chwycił obie dłonie
Belli i złożył na nich pocałunek.
Gdy
tylko Harwin uniósł głowę, by spojrzeć ukochanej w oczy, zobaczył w jej
spojrzeniu coś dziwnego.
-
Słyszysz to? – zapytała go.
-
Nie…
-
Chodźmy! – krzyknęła i rzuciła się między zarośla.
-
No tak. Wilczy słuch – rzekł Gryf, po czym udał się za Bellą. Zastanawiał się
nad tym, co takiego mogła usłyszeć dziewczyna, co sprawiło, że musiała zacząć
biec.
Biegli
tak przez jakiś czas. W pewnym momencie, Gryf również zaczął słyszeć dźwięk, na
który zareagowała blondynka. Był to kobiecy głos, wzywający pomocy.
Nie
musieli długo biec, by do niej dotrzeć. A gdy tylko znaleźli się na miejscu
zdarzenia, zastali przerażający widok. Stary druid miał dziurę w piersi,
spowodowaną przez wystający konar drzewa, na który się nadział. Wokół było
pełno krwi. Tuż obok leżała ciemnowłosa kobieta, zwrócona twarzą do ziemi.
Krzyczała.
Gryf
puścił Bellę i natychmiast do niej podbiegł i pomógł jej wstać. Dziewczyna, z
kolei, zbliżyła się do druida i uklękła przy nim. Zamknęła mu oczy i uroniła
kilka łez.
-
Dziękuję za wszystko – powiedziała i podniosła się.
-
Nic się Pani nie stało? – zapytał Gryf, pomagając wstać nieznajomej. – Wszystko
w porządku?
-
Tak. Chyba tak. Tylko noga mnie trochę boli – odpowiedziała, wskazując na
zranioną łydkę. – Wyjdę z tego.
Gdy
tylko Bella spojrzała na kobietę, przeżyła szok. Nie była to zwykła nieznajoma.
Bella ją znała i to dość dobrze. Owa kobieta była ostatnią osobą, jakiej mogła
się tu spodziewać, gdyż była obecna przy jej śmierci.
-
Nikki? – zapytała ze zdziwieniem. – Ale jak?
-
Bella? – Nikki odetchnęła głęboko i spojrzała na martwego druida. – Gdzie ja
jestem?
Po
kilkunastu minutach, przyprowadzili Nikki do karczmy, gdzie już na wstępie
podbiegł do nich Nef. Tak samo jak Bella, był zaskoczony pojawieniem się dawnej
znajomej.
-
Nikki? Co ty tu…? Jak to się stało? Ty żyjesz? – pytanie leciało za pytaniem,
jednak od razu nie usłyszał na nie odpowiedzi. Pomógł Harwinowi posadzić
złodziejkę na jednym z krzeseł, a w tym czasie Bella przyniosła jej kubek wody.
-
Sama bym chciała znać odpowiedź na te pytania – odparła, upijając łyk. – A tak
poza tym to kopę lat, Nef. Nawet nie wiem od czego zacząć.
-
Co tu się dzieje? – do głównego pomieszczenia zeszła Lacey, która natychmiast
zbliżyła się do stolika, przy którym stali jej znajomi. – Kto to? – szepnęła do
Belli.
-
Pozwól, że Ci przedstawię Nikki – odparła blondynka, wskazując na matkę
Charliego.
-
Ta Nikki?! Najlepsza złodziejka na kontynencie?! – na twarzy czarodziejki
pojawił się wielki uśmiech, podbiegła do Nikki i uściskała ją. – Kocham Cię!
Jestem Twoją największą fanką. Przeczytałam wszystkie opowieści, które były
spisane na twój temat.
-
W końcu ktoś mnie tu docenił! – kobieta odwzajemniła uśmiech i wskazała
wszystkim krzesła. – Nie stójcie tak. Czuję się jak na jakimś przesłuchaniu.
-
W ogóle to myślałam, że nie żyjesz. Bella mi tak powiedziała – zachwycona Lacey
nie odrywała wzroku od swojej idolki.
-
To staramy się wyjaśnić, Lacey. Nikki pojawiła się nagle w lesie, więc bądź
cicho to może czegoś się dowiemy – Bella uspokoiła przyjaciółkę i przeniosła
wzrok na Nikki. – W takim razie, co pamiętasz?
-
Wiele rzeczy.
-
Na przykład? – zapytał Nef.
-
Ostatnie, co pamiętam to moja śmierć – Nikki nie odrywała wzroku od palącej się
świecy, która stała na stole. – Pamiętam ogromny ból głowy, usłyszałam czyjeś
głosy, a potem ciemność. Następnie obudziłam się w środku lasu i zobaczyłam
tego mężczyznę nabitego na konar. Zaczęłam krzyczeć i przybiegliście.
-
Co o tym myślisz, Nef? – Bella spojrzała na maga. – Z tego, co mi wiadomo to
nikt jeszcze nie powrócił do życia.
-
Masz rację. Słyszałem o paru magach, którzy parali się tym, ale jedyne co udało
im się osiągnąć to chodzące kościotrupy lub nadgnite ciała – Nef dokładnie
zlustrował znajomą. – A Nikki wygląda jakby dopiero co wstała.
-
Nikt nie mógł jej ożywić. Jej ciało zostało spopielone – odparła blondynka. –
Lacey może ty coś wyczytałaś w tych swoich książkach?
-
Nie obchodzi mnie to, jak wróciła. Ważne, że tu jest – czarodziejka nie
odrywała wzroku od Nikki. Nie mogła się na nią napatrzeć.
-
Ehh… - westchnęła Bella. – Ona nam nie pomoże. No nic. Musimy się zastanowić,
co z tym zrobić – podniosła się i spojrzała na Gryfa. – Harwinie, nie najlepiej
czuję się z tym, że zostawiliśmy tam druida. Pomożesz mi go pochować?
-
Oczywiście – odparł i razem opuścili tawernę.
Natomiast
Nef i Lacey, wynajęli Nikki pokój i doprowadzili ją do niego. Jutro mieli
zamiar rozpocząć rozwiązywanie tej zagadki.
Minęło
raptem kilka godzin, a w karczmie było słychać tylko otwieranie drzwi jednego z
pokoi. Było już po północy, więc osoba, która wywołała ten dźwięk albo wyszła
za potrzebą albo musiała zrobić coś, czego nie mogła zrobić za dnia.
Tym
kimś była Nikki. Kobieta rozejrzała się po korytarzu sprawdzając, czy nikt nie
nadchodzi i ruszyła w stronę pokoju Lacey. Nie było dla niej problemem otwarcie
zamku, więc zajęło jej to dosłownie chwilę. Musiała być teraz bardzo ostrożna
by nie zbudzić śpiącej czarodziejki. Zbliżyła się do stolika i wzięła to, po co
przyszła. Schowała to za pasek i opuściła pokój Lacey tak szybko, jak szybko
się w nim pojawiła.
Na
jej nieszczęście, na korytarzu pojawił się Nef, który zauważył, że jego dawna
znajoma wchodzi do swojego pokoju.
-
Wszystko w porządku, Nikki? – zapytał, zbliżając się do niej.
-
Tak… Musiałam się tylko czegoś napić. Nie mogę spać.
-
Nie dziwię się. To chyba dziwne uczucie, być znów wśród żywych? – nocna
aktywność Nikki była mu znana, więc niezbyt uwierzył w jej wymówkę. Starych
nawyków nie można się pozbyć.
-
Jakby ktoś wymieszał Ci wszystko w głowie i starasz się zebrać to w całość –
odparła i przekroczyła próg swojego pokoju. – Może wejdziesz na wino? Widzę, że
ty też nie możesz spać, a picie w samotności nie jest takie fajne. Jeszcze
wyjdzie, że jestem alkoholiczką.
-
Czemu nie – mag zgodził się i wszedł za Nikki do środka. Zajął miejsce na
stołku, natomiast kobieta usiadła na łóżku. Nalała ona wina do dwóch kubków i
podała jeden mężczyźnie.
-
To co tam słychać u Ciebie? – zaczęła. – Widzę, że karczma wiele się nie
zmieniła. Właściwie, ile czasu minęło od mojej śmierci?
-
Z tego co wiem, to jakieś dwa lata. Może trochę więcej – wziął łyk trunku i
oparł się o ścianę. – Od kiedy Was zabrakło, zrobiło się tu spokojniej. Fakt,
dalej dzieją się tu jakieś dziwne rzeczy, ale nie tak często jak kiedyś.
-
I pomyśleć, że opuściłam karczmę cztery lata temu – Nikki skierowała wzrok na
sufit i zaczęła wspominać. – Te nasze wspólne przygody. Cała nasza grupa
przyjaciół. Tęskniłam za Wami, gdy tylko opuściłam Śniętą.
-
To miłe – Nef dokładnie wsłuchiwał się w to, co mówi kobieta. Mógł przysiąc, że
teraz rozmawia z kimś innym. Nikki nigdy nie wyrażała się w ten sposób o nich.
Nigdy nie wydawała się taka sympatyczna. – My za Tobą też tęskniliśmy. Co w
ogóle robiłaś po opuszczeniu karczmy?
-
Wróciłam do Silden. Zajęłam się sprzedażą mikstur i jakoś to szło. Do czasu… -
Nikki spuściła głowę i zamknęła oczy. Wspomnienia dotyczące tego, co
doprowadziło ją do śmierci były bardzo bolesne. Nef to zauważył, ale nie był
pewien czy było to szczere.
-
Wiesz, dzięki za wino, ale wrócę do siebie. Jutro Bella będzie chciała
rozwiązać zagadkę twojego powrotu. Musimy się wyspać – podniósł się i odstawił
kubek na stolik. – Do jutra, Nikki – zaakcentował jej imię i opuścił
pomieszczenie.
Gdy
tylko została sama, złodziejka wyciągnęła zza pasa książkę Lacey i zaczęła ją
przeglądać. Zatrzymała się na jednej ze stron i przerysowała coś na pustą
kartkę.
-
Już niedługo. Tyle czasu na to czekałam – powiedziała do siebie i schowała
kartkę pod stolik.
W
końcu nastał kolejny dzień. Promienie słońca obudziły Lacey. Dziewczyna wstała
z łóżka, usiadła przy stoliku przed lusterkiem i zaczęła się w nim przeglądać.
Poprawiła swoje włosy, pobawiła się trochę pudrem, po czym wstała i zaczęła się
ubierać. W pewnym momencie, zdała sobie sprawę, że jej książka z zaklęciami
zniknęła. Zawsze zostawiała ją na stoliku. Spojrzała na podłogę, pod łóżko oraz
zajrzała do swojej torby. Nigdzie jej nie było.
-
Nie widziałyście może mojej książki? – zapytała Nikki i Bellę, gdy zeszła już
do głównej sali. – Zniknęła gdzieś.
-
Nie – odparła złodziejka. – Ale pomożemy Ci ją znaleźć. Prawda, Bella?
-
Oczywiście.
W
tym samym czasie, Nef odwiedził Harwina w jego pokoju. Musiał się z kimś
podzielić jego przypuszczeniami o dziwnym zachowaniu Nikki.
-
Myślisz, że coś jest z nią nie tak? – zapytał Gryf, przeciągając się jeszcze w
łóżku.
-
Dziwnie się zachowuje. Poza tym, widziałem jak w nocy przechadza się po korytarzu
– mag stał przy oknie i wpatrywał się w las. – Mówię Ci, ona coś knuje.
-
To co proponujesz?
-
Sprawdzimy jej pokój – zaproponował Nef, odrywając się od okna. - Może coś tam
znajdziemy.
-
No dobra. Daj mi chwilę.
Minęło
kilka minut, zanim Harwin był gotowy do opuszczenia pokoju. Założył na siebie skórzane
spodnie i zwykłą koszulę. Ponadto, przemył jeszcze twarz i razem z Nefem
wyszedł na korytarz.
Dzięki
zaklęciu rzuconemu przez maga na zamek, nie musieli się długo męczyć z
otwieraniem drzwi. Byli już w środku. Pokój był niewielki, więc i znalezienie
jakiejkolwiek wskazówki nie powinno zająć dużo czasu. Gryf zbliżył się do
łóżka, które zaczął przeszukiwać, natomiast Nef zajął się peleryną Nikki, która
wisiała na krześle.
-
U mnie nic – odparł Gryf.
-
Tu też pusto. Sprawdziłeś pod łóżkiem?
-
Nic tam nie ma.
-
Cholera! – zaklął mag i walnął pięścią o stół. Spod blatu wypadła kartka, którą
Gryf natychmiast podniósł i pokazał Nefowi.
-
A co to jest? – zapytał ze zdziwieniem.
-
To, mój przyjacielu, jest dowód, że ona coś kręci – czarny mag wyciągnął z
kieszeni kartkę papieru i rysik, i przerysował dziwne symbole oraz mapę, które
znajdowały się na znalezisku. – Gotowe. Teraz musimy o wszystkim powiedzieć
dziewczynom – dodał i opuścili szybko pokój Nikki.
Natychmiast
udali się do głównej sali, gdzie przy jednym ze stolików siedziały Bella oraz
Lacey. Nikki stała przy szynkwasie i rozmawiała z karczmarzem.
-
Znalazłyście tą książkę? – zapytał Nef, dosiadając się do stolika.
-
Nie – odparła Lacey. – Czemu pytasz?
-
Bo my znaleźliśmy to – mag wyciągnął z kieszeni kartkę, na której znajdowały
się przerysowane znaki oraz mapa. – Nikki ukryła to w swoim pokoju.
Lacey
wzięła rysunek do dłoni i zaczęła mu się przyglądać. Wyglądał znajomo. Nawet
bardzo. Zbyt dobrze znała swoją księgę zaklęć, by nie wiedzieć co się w niej
znajduje.
-
To było w mojej książce. Myślicie, że ona mi ją ukradła?
-
Na to wychodzi – odezwał się Harwin, który oparł się o oparcie krzesła, na
którym siedziała Bella. – Pytanie teraz, co z tym zrobimy?
-
Zapytamy się i sprawdzimy, co ma do powiedzenia – Bella spojrzała na Nikki i
machnęła dłonią w jej kierunku na znak, aby ta podeszła.
-
Co jest? – złodziejka zbliżyła się do stolika i spojrzała na każdego z osobna.
Nie mieli wesołych min. – Coś się stało?
-
Skąd to masz? – Lacey położyła kartkę na blacie i przesunęła ją w stronę
kobiety. Nikki spojrzała na rysunek, po czym uśmiechnęła się w sposób
wyrażający zakłopotanie.
-
Nie chciałam Was tym zajmować, ale potrzebowałam Twojej książki, Lacey –
zaczęła swoje wyjaśnienia. – Dziś w nocy, przyśniły mi się te znaki i Twoja
książka. Pomyślałam, że w niej znajdę odpowiedzi.
-
I znalazłaś? – zapytał Nef.
-
Po części. Znalazłam zaklęcie, w którym obecne są wszystkie znaki, które
widziałam. Pomyślałam, że może mi ono pomóc.
Bella
odetchnęła z ulgą. Nie sądziła, że znajoma może im zaszkodzić. Nikki po prostu
starała się na własną rękę dowiedzieć powodu swojego pobytu tutaj.
-
A ta mapa? – wskazał palcem czarny mag.
-
Nie było jej w książce – Nikki wyciągnęła zza pasa własność Lacey i oddała ją.
– Wybacz. Mapa mi się przyśniła. Zapamiętałam ją i przerysowałam. Myślę, że tam
mogę poznać odpowiedź.
-
Mogłaś nam od razu powiedzieć – Bella uśmiechnęła się do złodziejki i złapała
ją za dłoń. – Pomoglibyśmy Ci.
-
To przyzwyczajenie. Będąc w tej karczmie, zawsze musiałam robić wszystko sama,
prawda Nef? – Nikki spojrzała na maga i zobaczyła w jego oczach podejrzliwość.
Nie wierzył jej.
-
Prawda – rzucił, nie odrywając wzroku od dawnej znajomej.
-
Nie wiem jak wy, ale ja chcę tam wyruszyć – poinformowała wszystkich
złodziejka. Nie obchodziło jej, czy ten pomysł się im podoba czy nie. Ona i tak
to zrobi.
-
Jeśli to ma Ci pomóc to popłynę tam z Tobą – zgodziła się blondynka.
-
Ja też! W końcu przeżyję przygodę z Nikki! – dodała Lacey.
-
A wy? – Nikki spojrzała na obu mężczyzn, oczekując odpowiedzi.
-
Jak Bella to i ja – potwierdził Gryf, natomiast Nef skinął tylko głową, nie
mówiąc nic. – Jest tylko jeden problem. Nie mamy statku.
-
Znamy przecież Sophię – rzuciła młoda czarodziejka, spoglądając na Bellę. –
Chyba wisi Ci przysługę.
-
Pewnie, że wisi, ale ona i Nikki się nienawidziły, więc na pewno się nie
zgodzi.
-
Nie musisz mówić jej o Nikki – Lacey uśmiechnęła się tajemniczo. – Mam pewien
pomysł.
Po
kilku dniach, wszyscy zjawili się w mieście. Lacey poprowadziła ich od głównej
bramy, aż do dzielnicy portowej, pod sam statek należący do Sophii. Zanim
jednak cała piątka weszła na pokład, młoda czarodziejka zwróciła się do Nikki.
-
Musisz mi teraz zaufać. Jedynym sposobem, żebyś i ty z nami popłynęła to
zaklęcie petryfikacji.
-
Czego? – zapytała złodziejka.
-
Petryfikacja, czyli utrwalenie czegoś lub kogoś w określonej formie, na
przykład w formie kamienia, niepodatnej na zmiany. Encyklopedia Kasakana, tom
XVII – wyjaśnił Nef, wpatrując się cały czas w Nikki.
-
Dziękuję, Nef – odparła Lacey i uśmiechnęła się do maga. Zwróciła swój wzrok na
kobietę i kontynuowała. – Zamienię Cię w kamienną figurę, którą pomniejszę.
Tylko tak, Sophia się o Tobie nie dowie.
-
Ehhh… Chyba nie mam wyjścia – westchnęła. – Nie pamiętam ostatnich dwóch lat,
więc i kilkanaście dni nie zrobi różnicy.
-
Świetnie – rzuciła, zadowolona Lacey i skinęła głową w stronę Nefa. – Pomożesz
mi?
Mag
zgodził się i po chwili, w miejscu w którym stała Nikki, znajdowała się niewielkich
rozmiarów figurka przedstawiająca złodziejkę. Lacey chwyciła ją i schowała do
torby. Następnie ruszyli na statek.
-
Bella! – krzyknął znajomy głos. Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła
wpatrującego się w nią młodego chłopaka.
-
Colin! – uśmiechnęła się i podbiegła do znajomego z sierocińca. Uściskała go. –
Jak się masz?
-
Świetnie – odparł. – I to dzięki Tobie.
-
Oj, przestań. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Bree też tu jest?
-
Tu jestem – odparła dziewczyna, która wyszła spod pokładu. – Witaj, Bello –
podeszła do niej i przytuliła ją.
-
W ogóle to przedstawię Wam moich przyjaciół – blondynka odwróciła się i
spojrzała na swoich towarzyszy. – Poznajcie Lacey, Nefa oraz Harwina.
-
Witajcie na naszym statku – powitał ich chłopak.
-
Chciałeś powiedzieć „moim”, Colin – głos ten należał do rudowłosej kobiety,
która nagle wyłoniła się zza steru. – Jeszcze żyję, więc jest mój.
-
Sophia – Bella zbliżyła się do korsarki i powitała ją swym uroczym uśmiechem. –
Dziękuję, że się zgodziłaś.
-
A miałam wybór? Jestem Ci winna przysługę, więc ją spłacam. Zastanawia mnie
tylko Wasz cel. Po cholerę, chcecie płynąć na takie zadupie?
-
Znajduje się tam coś, co pomoże wyjaśnić jedną sprawę – wyjaśniła Lacey.
-
Ale jak tam jest złoto to biorę połowę dla siebie! – rzuciła rudowłosa i
ruszyła w stronę wejścia pod pokład. – Bree pokaże Wam, gdzie będziecie spać.
Na dziś to koniec. Żegnam – dodała i zniknęła.
Przyjaciele
spojrzeli po sobie, po czym każdy udał się w wyznaczone miejsce. Ich morska
podróż dopiero się zaczynała.
Tego
samego dnia, wieczorem, Bella postanowiła odwiedzić Sophię w jej kajucie.
Musiała z nią porozmawiać na temat obietnicy, jaką Lacey złożyła swojej matce.
-
Że co mamy zrobić?! – korsarka poderwała się z miejsca, gdy usłyszała, że mają
odczarować ogromną ośmiornicę. – Wpuściłam na swój statek samobójców.
-
To nie tak. Ta ośmiornica to tak naprawdę kobieta, która niesłusznie została
zaklęta przez złą wiedźmę.
-
Z tymi wiedźmami to tylko same problemy – kobieta zaczęła chodzić po swojej
kajucie, przyglądając się od czasu do czasu trofeom, które stały w gablotkach.
– Znałam kiedyś takie trzy. To one zabrały ode mnie Colina. Dlaczego miałabym
Ci w tym pomóc, czerwona pelerynko?
-
Bo to dobry uczynek – Bella uśmiechnęła się do rozmówczyni.
-
O tak i kupię sobie za niego wino, proch strzelniczy i drugi statek. Nie mogę.
Za duże ryzyko.
-
Proszę, zgódź się – Bella podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kobiety. –
Wiem, że to będzie niebezpieczne, ale Lacey i Nef szybko ją odczarują –
spojrzała na jedną z gablotek i wskazała palcem na pewne znalezisko. – A to co?
-
Tak zwana skamielina – wyjaśniła rudowłosa. – Magowie się tym jarają, więc to
zbieram i dostaję sporo złota za sztukę.
-
Aha. A to? – wskazała na sztylet z czarną rękojeścią.
-
Sztylet, który znalazłam całkiem niedawno – Sophia otworzyła gablotkę i
wyciągnęła go. – Istnieje pewna legenda. Podobno jest on zdolny do uratowania
komuś życia. Wystarczy, że wypowiesz trzy razy imię umierającej osoby i wbijesz
go w serce kogoś zdrowego, wtedy ta ranna zdrowieje a ta druga umiera.
-
Niezbyt to sympatyczne.
-
Coś za coś, Bello. Życie za życie. Pewnie i tak to bubel. Znam się na tym.
Zapanowała
dłuższa cisza. Sophia wpatrywała się w sztylet, a Bella w Sophię. Blondynka
czekała na to, co zrobi teraz korsarka. Chciała też powrócić do tematu
ratowania Girelii.
-
Weź go – odparła ruda, wciskają sztylet Belli. – Jak ta ośmiornica rzeczywiście
nas zaatakuje, to tym będziesz się bronić.
-
Czyli się zgadzasz? – zapytała, odbierając broń.
-
Chyba muszę. Ty powiedziałaś mi o synu, więc mam u Ciebie dużo większy dług do
spłacenia, niż myślisz.
-
Dziękuję – Bella uśmiechnęła się i ruszyła w stronę wyjścia.
-
Tylko nie mów innym, że się tak łatwo zgodziłam. Inaczej będziecie tam płynąć
wpław – dodała, na co Bella zareagowała śmiechem.
Po
kilku dniach żeglugi, statek dopłyną na rejony, gdzie prawdopodobnie znajdowała
się Girelia. Sophia doskonale znała tą okolicę. To tutaj wielka ośmiornica
zatopiła Mroczną Falę, powodując śmierć kapitana i całej załogi. Nienawidziła
tego miejsca, ale obiecała Belli tu powrócić.
Nie
musieli długo czekać na pojawienie się potwora. Jego macki wypatrzyła na
horyzoncie Bella. Mieli czas na przygotowanie się. Lacey i Nef stanęli na
dziobie statku i wpatrywali się w płynącą w ich kierunku ośmiornicę. Byli już
gotowi na rzucenie zaklęcia. Wystarczyło tylko podpłynąć.
-
Macie tylko jedną szansę! – krzyknęła do nich Sophia. – Inaczej będę musiała ją
zabić. To zbyt niebezpieczny potwór.
Na
takie okazje korsarka miała przygotowane beczki z prochem. Jeden celny rzut
zapaloną beczką i potwora nie ma.
Byli
już naprawdę blisko. Ośmiornica wyciągnęła macki ponad wodę i zaczęła owijać je
wokół statku.
-
Teraz! – Harwin dał sygnał, a Nef i Lacey przystąpili do działania.
Wyciągnęli
dłonie przed siebie i zaczęli szeptać jakieś zaklęcie. Wynikiem tego było
pojawienie się świetlistych kul pomiędzy rękami. Dziewczyna skinęła do
przyjaciela i połączyli obie kule, z których wydobył się jasny promień.
Skierowany on został w stronę ośmiornicy. Trafili ją. Potwór wydobył z siebie
okropny ryk, który rozniósł się w promieniu wiele mil. Macki puściły i
powróciły do wody, a samo zwierzę zaczęło się kurczyć.
-
Tam jest! – wskazała palcem Lacey na dryfujące ciało.
Nef
wyciągnął dłoń i, przy pomocy telekinezy, wyciągnął kobietę z wody. Położył ją
delikatnie na pokładzie.
-
Hej. Słyszysz nas? – zapytała Bella, która jako pierwsza podbiegła do Girelii. Uklękła
przy niej i sprawdziła, czy żyje. Wiedźma powoli się ruszała. Była oszołomiona.
-
Nie mówiliście, że to Girelia! – krzyknęła Sophia, przyglądając się twarzy
wyłowionej osoby. – Wrzućcie ją z powrotem do morza! – rozkazała swojej
załodze.
-
Nie! Czekaj! – zatrzymała ją Lacey. – To znajoma mojej matki. Tylko ona może
nam pomóc.
-
Znajoma, mówisz? Ta kobieta była jedną z trzech wiedźm, które porwały Colina.
Nie mam zamiaru jej ratować! Kim, w ogóle, jest Twoja matka?
-
Ona nie żyje – odparła młoda czarodziejka. – Miała na imię Elyse.
-
Co?! – korsarka oparła się o stojącą obok beczkę. – Może jeszcze ktoś mi tu
powie, że ma matkę Ellę?
Bella
nie odpowiedziała. Wpatrywała się tylko przepraszająco w kobietę. Sophia
zauważyła to spojrzenie. Teraz była jednocześnie wściekła jak i zaskoczona.
-
Naprawdę, Bella?! Powiedzcie co tam jeszcze ukrywacie, a może Was teraz nie wyrzucę.
Żadnych kłamstw.
-
To wszystko, ale wiedz, że w naszym przypadku jabłko padło bardzo daleko od
jabłoni – wyjaśniła Bella.
-
To zdążyłam zauważyć – Sophia odetchnęła głośno i ruszyła do swojej kajuty. –
Dobrze, że nie ma z Wami tego chłopaka, bo Nikki bym tu już nie zniosła.
Lacey
i Bella odprowadziły korsarkę wzrokiem, po czym wróciły do Girelii. Kobieta
nadal była nieprzytomna. Postanowili więc, aby przenieść ją pod pokład i tam
czekać na jej przebudzenie.
Po
kilku godzinach, Girelia obudziła się, jednak była na tyle wycieńczona, że
Lacey nie miała zamiaru jej dodatkowo męczyć. Postanowiła zostawić ją samą w
kajucie i zająć się nią z samego rana. Młoda czarodziejka usiadła na swoim
posłaniu wyciągnęła książkę z torby oraz figurkę, w którą zaklęta była Nikki i
zaczęła coś pisać. Aż do pewnego momentu – snu. Odłożyła książkę oraz figurkę
na półkę i pogrążyła się we śnie. Tak jak wszyscy.
Nie
była to jednak prawda. Na pokładzie statku znajdowała się osoba, która nie
spała, mimo takiej pory. Nie licząc oczywiście załogi, która czuwała w tym
czasie na zewnątrz. Ów osoba, okryta ciemną peleryną, ruszyła korytarzem w
stronę kajuty zajmowanej przez Girelię. Otworzyła ją, nie wydając przy tym żadnego
dźwięku. Nachyliła się nad kobietą i dotknęła dłonią jej twarzy. Wiedźma
obudziła się i spojrzała prosto w oczy osobie, która ją odwiedziła.
-
Ty?! Ale ty n… - nie dokończyła, bo przy pomocy magii, tajemnicza postać
skręciła jej kark.
-
Żywa będziesz mi tylko przeszkadzać – odparła, po czym wyciągnęła sztylet zza
paska i nacięła skórę na palcu. Zrobiła to po to, by przelać pewną zawartość krwi
do fiolki.
Po
jej zakorkowaniu, odwróciła się w stronę drzwi i fioletowy obłok ogarnął jej
ciało. Nikki uśmiechnęła się na widok zdobyczy i opuściła pomieszczenie.
-
Jestem już tak blisko…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz