środa, 14 sierpnia 2013

Opowiadanie III, Rozdział IV "Koniec z piratami!"



-Wracamy do portu!- krzyknął Killian, wychodząc spod pokładu. Wszyscy ucieszyli się, widząc swego kapitana. Mężczyzna podszedł do steru, gdzie stała Sophia i chwycił ją za ramię.- Dziękuję, że mnie zastąpiłaś.
-Nie miałam wyboru.- odparła, spoglądając na morze.- Ten hak to jakiś żart?
-To tylko prezent od…
-… Nikki. Wiem, od kogo go dostałeś. Zaczynam się martwić tym, że cały czas kręci się wokół ciebie. Czy to nie dziwne, że jest zawsze tam, gdzie ty? Ona coś szykuje. Wiem to!
Kobieta odeszła i udała się do swojej kajuty. Po drodze, minęła pokój, który zajmowała Nikki. Drzwi były otwarte, więc rudowłosa weszła do środka.
-Nie myśl, że osiągniesz swój cel.- powiedziała Sophia, opierając się o framugę.- Nie dopuszczę do tego.
-Nie wiem, o czym mówisz.- Nikki odwróciła się do kobiety i odłożyła swoją torbę na łóżko.
-Skończ z tym! Planujesz coś, lecz nie wiem dokładnie co. Zdobyłaś już zaufanie Killiana, lecz zapomnij, że ze mną ci się to uda.- podeszła do dziewczyny i zaczęła mówić szeptem.- Wiem, co zaszło między wami, dziś rano. Dotknij go jeszcze raz, a skończysz jako pożywienie dla rekinów, zrozumiałaś? On jest mój! Zawsze byliśmy razem!
Nikki uśmiechnęła się szyderczo i położyła dłoń na ramieniu rudowłosej kobiety.
-Nie zadzieraj ze mną. To co planuję, nijak ma się do ciebie, Sophio. A teraz wyjdź z mojej kajuty!- krzyknęła.
Sophia zrobiła tak, jak powiedziała Nikki. Przez następne kilka dni, nie odzywały się do siebie, lecz złodziejka przeczuwała, że kochanka kapitana szykuje dla niej jakąś niespodziankę.
Kolejny dzień okazał się dla Nikki bardzo zaskakujący. Aż trzy razy otarła się o śmierć. Pierwsza sytuacja miała miejsce wczesnym rankiem, kiedy to Nikki wyszła na górny pokład. W ostatniej chwili, zauważyła, że pozioma belka na maszcie, obraca się w jej kierunku i kucnęła, unikając, tym samym, zepchnięcia do morza. Kolejny przypadek dotyczył trucizny w wodzie, która znajdowała się w pokoju złodziejki. Nikki wyczuła po zapachu, że w butelce znajduje się jakaś dodatkowa substancja. Ostatnia okoliczność zagrożenia życia dziewczyny miała miejsce w zbrojowni. Ktoś zakradł się, od tyłu, do dziewczyny i próbował dźgnąć ją sztyletem, lecz Nikki zdołała wyjść z tego cało. Niestety, było zbyt ciemno, aby mogła zobaczyć twarz przeciwnika, jednak domyślała się, kto mógł za tym wszystkim stać.
Następnego dnia, gdy zaczęło świtać, Nikki udała się na górny pokład i podeszła do Sophii, stojącej za sterem.
-Nie tak łatwo mnie zabić.- zaczęła Nikki, uśmiechając się do siebie.- Wiem, że to ty jesteś odpowiedzialna, za te wszystkie sytuacje, które mnie wczoraj spotkały.
-Masz na to jakiś dowód?- odezwała się Sophia, cały czas wpatrując się w morze.
-Oczywiście, że nie. Od początku wiedziałam, że nie jesteś tak głupia jak reszta. Zdołałaś zatrzeć wszystkie ślady, więc jedyne co ci mogę powiedzieć, to jest to, że wygrałaś.
Sophia spojrzała ze zdziwieniem na Nikki.
-Co? Chyba się przesłyszałam.
-Nie. Dziś odejdę na zawsze.
-Jesteśmy na środku morza. Do portu dobijemy za dwa dni. Jak chcesz stąd uciec?
Złodziejka nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż cały statek zatrząsł się. Sophia opadła na podłogę i, gdy wstała, rozejrzała się dookoła.
-Uderzyliśmy w coś?- zapytała Nikki.
-Nie. To nasza stała trasa. Nie ma tu żadnych wystających skał lub raf.
W tym samym momencie, Jones, który wyglądał za burtę, zauważył wielki cień na wodzie, który poruszał się w pobliżu statku.
-Tam coś jest!- krzyknął i odsunął się od barierki. Po chwili, ogromna macka wyłoniła się z wody i uderzyła w statek, niszcząc, tym samym, główny maszt.
-Przygotować armaty!- Killian wyłonił się spod pokładu i spojrzał na dwie dziewczyny stojące obok steru.- Trzeba to będzie załatwić harpunem! Zajmij się tym, Sophio!
-Oczywiście!- odkrzyknęła kobieta i, razem z Nikki, wbiegła do niewielkiego pomieszczenia, w którym znajdowała się wielka skrzynia.
-Weźmiemy ich kilka i załadujemy do działa, na dziobie statku.- powiedziała Sophia i razem ze złodziejką, zaczęła przygotowywać się do ataku.
Kiedy dziewczyny były zajęte swoimi obowiązkami, kapitan wraz z Jonesem zaczęli przyglądać się wodzie oraz stworzeniu, które pływało pod ich statkiem.
-Oddala się.- zauważył Jones i uśmiechnął się. Jednak radość była przedwczesna, zwierzę zatrzymało się i zaczęło płynąć w kierunku statku.
-Schyl się!- krzyknął Killian, padając na ziemię. Potwór znów uderzył w statek, łamiąc drugi maszt, który spadł prosto na Jonesa.
Kapitan spojrzał na martwego członka załogi i odwrócił się, w kierunku dzioba statku, gdzie Nikki i Sophia zakładały harpun na działo.
-Szybciej!- krzyknął w ich kierunku i wbiegł pod pokład, gdzie udał się do swojej kajuty.
Wszędzie latały strzały oraz bełty, wystrzeliwane przez resztę członków załogi. Nic to jednak nie dawało. Kilka razy udało się trafić stworzenie w macki, za pomocą armaty, co spowodowało, jeszcze większą agresję potwora.
-Giń.- powiedziała cicho Sophia i wystrzeliła harpun, prosto w ciało stworzenia.
Bestia zawyła i schowała się pod wodą. Wszyscy ucichli i zaczęli rozglądać się dookoła.
-Nie żyje?- zapytał się ktoś z załogi.- Jesteśmy bezpieczni?
-Wygląda na to, że tak.- Sophia uśmiechnęła się tryumfalnie i spojrzała na Nikki.- Teraz mogę zająć się tobą.
Rudowłosa kobieta chwyciła za leżący na podłodze kolejny harpun i wycelowała nim w złodziejkę.
-Miałaś rację. Dziś znikniesz z tego statku. Żegnaj, Nikki.- zamachnęła się bronią i gdy miała rzucić, z wody wyłoniła się macka potwora i uderzyła w Sophię, która prawie spadła za burtę. Zdążyła przytrzymać się kawałka zniszczonej barierki i zaczęła wołać o pomoc. Nikt nie zbliżył się do kobiety, poza Nikki.
-Pomóż mi. Dłużej tak nie wytrzymam.
Złodziejka stała nad Sophią i zaczęła uśmiechać się tajemniczo. Nie odpowiedziała na prośbę kobiety.
-A jednak mogę mieć to, czego chcę. Do zobaczenia w lepszym życiu.- odparła i nadepnęła butem na dłoń Sophii, która po chwili spadła wprost do morza.
Złodziejka, przez krótką chwilę, wpatrywała się w tonącą kobietę i odwróciła się do załogi walczącej z potworem.
-Nie mają szans.- pomyślała.- Ten statek pójdzie na dno.
Nikki podbiegła do wejścia prowadzącego pod pokład i weszła do środka. Kierując się do kajuty kapitana, statek zatrząsł się, a dziewczyna upadła na podłogę. Z pokoju naprzeciwko, ktoś zaczął wzywać pomoc.
Kiedy Nikki znalazła się w pomieszczeniu, ujrzała Killiana przyciśniętego do ściany, przez masywną belkę. Złodziejka podbiegła do mężczyzny i zaczęła odciągać belkę, lecz nie miała wystarczająco dużo siły, aby tego dokonać.
-Nie dam rady!- krzyknęła i postanowiła rozejrzeć się za czymś, co mogłoby pomóc uwolnić kapitana.
W pewnym momencie, spojrzała na złotą lampę oliwną, którą zabrali z jaskini na wyspie. Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła się do niej zbliżać. Killian zauważył zainteresowanie przedmiotem przez Nikki.
-To nam nie pomoże!- odparł.- To tylko legendy! Żaden duch nie mieszka wewnątrz tej lampy!
Złodziejka zaśmiała się ponownie.
-A skąd ten pomysł, że ci pomogę? Mam to, czego chciałam.
-Co? O czym ty mówisz?
-Trzeba było posłuchać Sophii.- Nikki sięgnęła po przedmiot i schowała go do torby.- Ona jako jedyna coś podejrzewała.
-Oszukałaś nas? Ale dlaczego? I po co ci ta lampa?- Killian próbował uwolnić się, jednak nie udawało mu się to. Potwór po raz kolejny uderzył w statek, przez co w kajucie pojawił się niewielki otwór, przez który zaczęła wpływać woda.
-Jestem złodziejką, zapomniałeś? Myślałeś, że nasze spotkanie było przypadkowe.- Nikki nachyliła się nad kapitanem.- Od samego początku byłam nastawiona na ten skarb. Mój przyjaciel miał wiele problemów ze zdobyciem jakiejkolwiek wskazówki, lecz gdy dowiedział się, że masz trop, postanowił wysłać mnie.
-Chyba zapomniałaś o czymś. Statek tonie i nie ma stąd żadnej ucieczki. Zginiesz razem z nami.
Nikki po raz kolejny zaśmiała się.
-I tu się zdziwisz.- dziewczyna podeszła do stolika, na którym leżało kilka kartek i chwyciła jedną z nich.- Zapewne wiesz, co to jest. Zwój teleportacyjny na pustynię Varant. Nie powinieneś trzymać go na wierzchu.
Złodziejka rozłożyła zwój i zaczęła czytać zaklęcie. Jasna poświata pojawiła się wokół niej, aż całkowicie ją zasłoniła.
-Żegnaj, Kilian.- powiedziała na koniec i rozpłynęła się w powietrzu.
W tym samym czasie, potwór objął mackami cały statek i zaczął wciągać go pod wodę. Po kilkunastu sekundach, jednostka wraz z całą załogą zatonęła.
W bliżej nieokreślonym miejscu na pustyni Varant, pojawiło się jasne światło, które przeniosło tu Nikki. Dziewczyna opadła na piasek i, po chwili podniosła się, otrzepując swój strój.
-Nie cierpię teleportacji!- powiedziała do siebie i rozejrzała się wokoło. Nigdzie nie było widać żadnego miasta, wioski lub jakiegokolwiek śladu człowieka. Nikki nie miała wyboru, musiała zaryzykować i pójść przed siebie, z nadzieją, że natknie się na kogoś.
Po kilkugodzinnej wędrówce, której towarzyszyło gorące słońce, złodziejka opadła z sił. Znajdowała się na drodze, prowadzącej z Bragi do Mora Sul. Leżała tam, wpatrując się w bezchmurne niebo. Nie miała już wody przy sobie.
-Nie sądziłam, że tak skończy największa złodziejka na kontynencie.- pomyślała.
W pewnym momencie, usłyszała tętent kopyt i spojrzała w kierunku, z którego dobywał się dźwięk.
Na koniach, podróżowała dwójka mężczyzn. Nikki nie widziała dokładnie ich twarzy, lecz gdy zbliżyli się do niej wystarczająco blisko, jeden z nich zwrócił się do towarzysza.
-Czy ja dobrze widzę? Czy to…
-Nikki? Tak.- odparł mężczyzna o długich, jasnych włosach. Zeskoczył z konia i podbiegł do dziewczyny, podając jej butelkę wody.- Nie sądziłem, że spotkamy się w takich okolicznościach.
Złodziejka wypiła praktycznie całą zawartość butelki i spojrzała na mężczyzn.
-Bane i Vanilor.- powiedziała, po czym zwróciła się do Bane’a.- Spodziewałeś się, że znów zobaczymy się w więzieniu? O nie! Po tych wszystkich naszych wspólnych wyprawach, nie tak łatwo mnie złapać. Jestem dużo lepsza w swoim fachu.
Mężczyzna uśmiechnął się i pomógł wstać przyjaciółce.
-Możemy wiedzieć, co robiłaś w tych stronach?- głos zabrał Vanilor.
-Chodziłam po grobowcach, świątyniach i tym podobne. Ogólnie mówiąc, robiłam to co zawsze.
-Nie wyglądasz najlepiej, Nikki.- zwrócił się do dziewczyny Bane.- Musisz być bardzo zmęczona. Dokąd zmierzasz?
-Muszę dostać się do Bragi. Mój przyjaciel ma swój obóz niedaleko tej mieściny.
-A więc zabierzemy cię tam.- odparł Vanilor, a Bane pomógł złodziejce wejść na swojego wierzchowca.
-Długa droga przed nami, więc trzymaj się mocno.- dodał z uśmiechem Bane i razem ruszyli w kierunku miasteczka.
Po kilku godzinach jazdy, dotarli na miejsce. Dziewczyna zeskoczyła z konia i spojrzała na mężczyzn.
-Dziękuję wam za pomoc. Mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.- mówiąc to, cały czas przyglądała się Bane’owi.- Żegnajcie.- odwróciła się i ruszyła przed siebie, zostawiając współtowarzyszy w mieście.
Podróż do obozu zaprzyjaźnionego koczownika trwała pół godziny. Amur wyszedł ze swojego namiotu i uścisnął Nikki.
-Zacząłem się trochę martwić.- powiedział.- Myślałem, że zajmie ci to mniej czasu. Masz ją?
-Czy ja cię kiedykolwiek zawiodłam, Amurze?- złodziejka wyciągnęła z torby złotą lampę i podała ją przyjacielowi.- Czyżby to kolejny element twojej wielkiej kolekcji?
-Tak.- odpowiedział, wpatrując się w piękno przedmiotu, który otrzymał.- Nie martw się. Został jeszcze tylko jeden, ale nie mam o nim żadnych informacji. Nie będę ci teraz zawracał tym głowy, więc idź i odpocznij po skończonej pracy.
Nikki pozostała w obozie koczowników jeszcze przez kilka dni. Od tej pory, wędrowała po całym kontynencie i przeżywała przygody, razem z przyjaciółmi, których miała okazję spotkać kiedyś w Ishtar.
Dwa i pół roku po pirackiej wyprawie Nikki, Amur odnalazł wskazówkę na temat ostatniego przedmiotu, którego potrzebował. Natychmiast wezwał, do siebie, jednego ze swoich doradców.
-Mam to, czego chciałem.- powiedział stanowczo.- Sprowadźcie tu Nikki. Tylko ona będzie w stanie to zdobyć.
-Oczywiście, mój panie.- odparł starczy mężczyzna.- Mogę dowiedzieć się, dokąd zaprowadzi ją twoja wskazówka?
Amur rozwinął zwój i pokazał go doradcy. Na papierze widniała nazwa „Śnięta Pirania”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz