sobota, 19 kwietnia 2014

Opowiadanie V, Rozdział I "Córka Amandy"



Był ciepły, wiosenny dzień. Jedna z młodych mieszkanek Silden, wraz ze swoją matką, wyruszyła na pole, do pracy. Przygotowanie tak wielkiego pola zajęłoby im cały dzień, jednak ze względu na wczorajszy deszcz, ziemia wciąż była wilgotna, co ułatwiło kobietom pracę. Córka sięgnęła po motykę i zaczęła kopać w ziemi.
- Chociaż raz chciałabym się wyspać, matko – zaczęła dziewczyna, rozglądając się po polu. – Ta codzienna praca mnie już męczy.
- Mnie również lekko nie jest, Ello – odparła Amanda. – Gdybym mogła jakoś odmienić nasze życie, to bym to zrobiła, ale nasza sytuacja nie pozwala na wiele. Cieszmy się, że mamy gdzie mieszkać.
Ella uśmiechnęła się delikatnie do matki, poprawiając długi warkocz swoich blond włosów. Chwyciła motykę oburącz i zaczęła przekopywać ziemię.
Po kilku godzinach pracy, Amanda wraz z córką zaprzestała jej, by móc podziwiać przejazd lorda z Wysp Południowych, jego córki oraz całej świty. Ella po raz pierwszy, miała okazję zobaczyć, kogoś wysoko urodzonego. Przyglądając się młodej dziewczynie, jadącej na koniu, w długiej, beżowej sukni, zaczęła wyobrażać siebie w jej roli. Ella nie pragnęła niczego tak bardzo jak być kimś ważnym i uwielbianym. Każdej nocy miewała sny, w których to przymierza niezliczone ilości sukien i chodzi na wystawne bale. Tak. Marzeniem Elli było znaleźć swojego ukochanego księcia i żyć z nim długo i szczęśliwie.

Córka Amandy zaczęła podchodzić do drogi, którą jechał lord wraz ze swoimi ludźmi, by móc z bliska zobaczyć wszystkich dostojników. Kiedy Ella była już prawie na drodze, potknęła się o kamień i upadła wprost na kałużę błota, które rozbryznęło się na wszystkie strony.
- Ale kompromitacja – pomyślała i zaczęła podnosić się. W tym samym momencie, usłyszała przeraźliwy krzyk osoby siedzącej na koniu, który ją mijał. Była to córka lorda. Ella spojrzała na dziewczynę i zauważyła, że jej suknia jest ochlapana błotem.
- Ja… przepraszam… - wydukała i zaczęła oczyszczać suknię z plam, co jeszcze bardziej pogarszało sprawę. Błoto rozmazywało się na całym materiale.
- Odsuń się ode mnie, wieśniaczko! – dziewczyna odjechała od niej i nerwowo oglądała swój strój. – Ojcze! Ona zniszczyła moją suknię! – krzyknęła.
Mężczyzna, który jechał na czele, zawrócił się i zbliżył do córki. Przyjrzał się plamom błota na jej ubiorze i odwrócił w stronę Elli.
- To twoja wina, dziewczyno? – zapytał.
- Tak, ale… - nie zdążyła dokończyć, gdyż wtrąciła się córka lorda.
- Zrobiła to specjalnie! – wykrzyknęła. – Myślisz ojcze, że dlaczego tak blisko podeszła? Z zazdrości ochlapała mnie błotem!
- Ale to nie tak! – Ella podniosła głos.
- Nie udzieliłem ci głosu, prostaczko – uspokoił ją lord, po czym zamknął oczy i zaczął myśleć. Po paru chwilach, otworzył je i przyjrzał się dziewczynie, która spowodowała całe zajście. – Jak ci na imię? – zapytał.
Dziewczyna podniosła głowę, wyprostowała się i z dumą powiedziała.
- Ella, mój panie.
- Dobrze, Ello. Klęknij przed moją córką i przeproś ją, za to, że umyślnie zniszczyłaś suknię.
- Umyślnie? To był wypadek! Potknęłam się!
- Klękaj!
Ella posłuchała się mężczyzny i spełniła jego prośbę. Uklękła przed damą, siedzącą na koniu, i przeprosiła ją.
- Pocałuj mój but – odezwała się dziewczyna, wyciągając stopę przed twarz Elli.
Córka Amandy chciała odkrzyknąć się, lecz gdy zauważyła spojrzenie matki stojącej na polu, powstrzymała się i ucałowała pantofel dziewczyny.
- Możesz się oddalić, Ello – odpowiedział lord i spojrzał na córkę. – Dostaniesz nową, gdy tylko dotrzemy do Montery.
- Dobrze, ojcze – rzekła dziewczyna i ruszyła za nim, cały czas uśmiechając się tryumfalnie do Elli. W tej chwili, Amanda podeszła do córki i objęła ją.
- Wszystko w porządku, córeczko? – zapytała.
- Nigdy więcej – odparła cicho przez zaciśnięte zęby. Wydawała się nieobecna, a w jej głosie, można było usłyszeć wściekłość.– Nigdy więcej nie będę się przed kimś kłaniała, matko. To oni będą oddawać pokłony mi! Dopilnuję, aby tak się stało, a cokolwiek co stanie mi na drodze, zniszczę!
- Jesteś po prostu trochę zdenerwowana, kochanie. Powinnaś pójść do domu i odpocząć.
Ella spojrzała na matkę i przytaknęła.
- Nie dam sobą pomiatać – dodała i ruszyła w kierunku domu.
Minęło kilka tygodni, a Ella nadal była równie wściekła na lorda i jego córkę jak tamtego nieprzyjemnego dnia. Pierwsze o czym pomyślała to zemsta, jednak jakiej zemsty mogłaby dokonać taka młoda dziewczyna jak ona, która jedyne co potrafiła to pracować na polu i gotować? Tego było za dużo. Złość stale napływała, a dziewczyna nie mogła się uspokoić.
Pewnego spokojnego dnia, udała się tam, gdzie mogła w spokoju pomyśleć o swoim życiu – nad wodospad w Silden. Stanęła tuż nad brzegiem jeziora i zaczęła rzucać kamykami w wodę.
- Oni wszyscy tacy są! – wykrzyknęła. – Zapatrzeni w siebie i w swoją pozycję. Z chęcią, zabrałabym im te uśmiechy z twarzy i pokazała, co to prawdziwe życie. Zapewne żadne z nich, nigdy nie ubrudziło sobie rąk przy pracy! Banda darmozjadów, na którą wszyscy muszą harować! – cisnęła kamień w wodę i odwróciła się tyłem do wodospadu. – Dlaczego ja?!
Nagle, usłyszała dźwięk bulgotania wody i spojrzała, z powrotem, na taflę jeziora. Coś ciemnego zaczęło powoli wynurzać się na powierzchnię. Była to nieznajoma jej postać, okryta ciemnoniebieską szatą z kapturem. Kiedy całkowicie się wynurzyła, Ella zauważyła, że unosi się delikatnie nad wodą. Pierwszy raz widziała, jak ktoś używał przy niej magii.
- Wiele w tobie złości, Ello – odparła osoba w kapturze. – Musisz dać im upust.
- Kim jesteś? – zapytała, próbując dostrzec jej twarz, jednak była całkowicie zasłonięta. Jedyne, czego można było się domyślić po głosie tajemniczej osoby to, że jest mężczyzną.
- Zadaj sobie to pytanie. Czy jesteś pewna, kim ty jesteś?
- Co masz na myśli?
- Czy czujesz, że twoje miejsce jest tu, gdzie twoja rodzina? Czy jesteś wśród nich szczęśliwa?
Ella spuściła wzrok i zamyśliła się.
- Czasami mam wrażenie, że tu nie pasuję – odparła cichym głosem. – Pragnę być gdzie indziej. Z dala od pracy na polu i dojenia krów, a bliżej dworów, biesiad na zamkach i ważnych uroczystości. Dałabym wiele, żeby to się spełniło.
Tajemnicza postać zaśmiała się cicho i zbliżyła do dziewczyny.
- Widzisz, Ello, nie jestem zwykłym magiem. Można by powiedzieć, że zostałem sam. Mój zakon został zniszczony wiele lat temu, a ja – jako jedyny, który przetrwał – muszę go odbudować. Moim głównym celem jest sprawienie, aby zakon odżył. Ciężka praca, jednak liczę na owocne skutki.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Te wszystkie emocje, które teraz masz w sobie - ta złość, nienawiść i zazdrość – one wszystkie są źródłem magii. Magii, która może być potężniejsza od wszystkiego, co sobie wyobrazisz. Magii, która może dokonać tego, czego pragniesz.
- Chcesz mi pomóc, dzięki swojej mocy?
- Nie, moja droga. Chcę cię nauczyć magii – mężczyzna wyciągnął dłonie przed siebie i, w przeciągu chwili, pojawiła się na nich gruba, czarna księga. – Emocje tkwią głęboko w nas, a uwolnienie ich może doprowadzić do wydobycia naszego innego oblicza. Czasami tego mroczniejszego. Ta księga zawiera wszystkie sekrety tej magii – najczarniejszej, jaką znam. Jeśli choć raz z niej skorzystasz, zostanie z tobą na zawsze.
Ella przyjrzała się dokładnie księdze. Nie wyróżniała się zbytnio od innych książek jakie znała, poza wielkim, złotym napisem na środku w niezrozumiałym dla niej języku.
- Mówisz, że mogę mieć wszystko, czego będę chciała?
- Jeśli dobrze to wykorzystasz, to tak.
Dziewczyna nie musiała się długo zastanawiać.
- W takim razie, zgadzam się – odpowiedziała.
W ten sposób, Ella zaczęła swoje nauki magii, które musiała ukrywać przed matką. Spotykali się zazwyczaj w tym samym miejscu – na pewnej polanie w ciemnym lesie, niedaleko wodospadu. Dziewczyna była bardzo podekscytowana przed pierwszą lekcją. Okazała się być wymarzoną uczennicą – była pilna, nigdy nie przerywała swojemu mistrzowi i zawsze dawała z siebie wszystko.
- Gotowa na kolejne ćwiczenie? – zapytał mag, na początku jednego z ich spotkań.
- Jak zawsze, mistrzu – odparła z entuzjazmem.
- Świetnie – mężczyzna podszedł do niej od tyłu i zawiązał chustę na jej głowie, zakrywając oczy. – Będziesz musiała mnie złapać. Wyobraź sobie, że twój przeciwnik jest niewidzialny, albo jesteście w ciemnym pomieszczeniu. Twój zmysł wzroku jest bezużyteczny, więc musisz wyczuć go przy pomocy magii. Pamiętaj, żeby uwolnić z siebie jak najwięcej emocji. Im mocniej to zrobisz, tym prędzej osiągniesz cel. Gotowa?
- Tak.
- Zaczynajmy – mag teleportował się z miejsca na miejsce w obrębie całej polany. W tym czasie, Ella wyciągnęła dłonie przed siebie i zaczęła skupiać się na zadaniu. Widząc, że dziewczynie nic nie wychodzi, odezwał się. – Magia nie jest tym, co widzisz. Ona jest tym, co czujesz w środku. Znajdź jakieś silne, emocjonujące wydarzenie i skup się na tym.
- I mam nim podsycić magię, tak? Uczyłam się o tym. Ciężko wybrać tą jedyną, po tym gdy dowiaduję się, że mój ojciec nigdy mnie nie chciał, matka ciągle mi wmawia, że mam wybujałą wyobraźnię i zachowuję się przez to jak dziecko, a lord z Wysp Południowych wraz ze swoją córeczką zaczyna poniżać mnie przed wszystkimi, których znam.
- Ciepło – powiedział cicho mag.
- To ja powinnam być na jej miejscu! Nie tak powinna zachowywać się taka osoba wobec innych! Ona nie wie co posiada! Za to ja doskonale wiedziałabym, jak wykorzystać to wszystko wokół mnie! – Ella zaczęła krzyczeć coraz głośniej. – Gdy tylko ją spotkam, zemszczę się na niej i na całej jej rodzinie! Będzie mnie błagała o śmierć, ale przygotuję dla niej coś wyjątkowego. Coś co upokorzy ją na wieki! Zniszczę ją, choćby to miała być ostania rzecz jakiej dokonam! – W tym momencie, poczuła, że zaciska swoją dłoń na ramieniu maga.
- Czuję twoją złość w paznokciach, które mi wbijasz. Doskonale – pochwalił ją. – Lekcja zakończona, moja droga.
Ella ściągnęła chustę z głowy, spojrzała na maga i uśmiechnęła się.
Lekcje magii trwały ponad rok. Po tym czasie, Ella potrafiła dokonać większości rzeczy, których nauczył ją mag. Jednak to, co potrafiła teraz, było niewielką cząstką tego, co może osiągnąć za kilka lat. Dziewczyna była bardzo dumna z siebie.
Pewnego spokojnego dnia, kiedy razem z matką sprzątała w domu, Ella postanowiła nieco ułatwić sobie pracę i, przy pomocy kilku ruchów dłonią, przeniosła wszystkie brudne naczynia do misy. Sytuację tą zauważyła Amanda, która, w wyniku szoku, wypuściła z dłoni wiadro z brudną wodą.
- Co to było? – zapytała, z przerażeniem w głosie. Kobieta domyśliła się, że córka zaczęła parać się magią, jednak nie chciała w to uwierzyć. Cały czas wierzyła, że ma przywidzenia, wywołane w skutek zmęczenia ciągłą pracą.
- To tylko taka mała sztuczka, matko.
Amanda podeszła do córki i chwyciła jej twarz w dłonie.
- Powiedz mi prawdę – zaczęła. – Czy masz coś wspólnego z magią?
- Tak, ale pozwól, że ci wyjaśnię.
- Nie! – krzyknęła i odsunęła się od dziewczyny. – Jak możesz mi to robić? Własnej matce?
- Ale nie chciałam nic złego. Magia może nam pomóc – uspokajała ją Ella. – Możemy mieć to co chcemy, zobacz – wyciągnęła zza koszuli okrągły, złoty naszyjnik przedstawiający ośmiornicę. Prezent ten otrzymała od maga. Na jego widok, Amanda opadła na krzesło.
- Czarna magia. Czy ty wiesz, co to oznacza, moje dziecko?
- Wiem. Jestem w pełni świadoma tego co zrobiłam.
Kobieta spuściła wzrok i nastała długa chwila ciszy. Elli wydawało się, że trwa ona wieczność.
- Nie możesz tu mieszkać – odparła Amanda. – Ludzie cię znienawidzą. Jesteś czarownicą!
- Nie nazywaj mnie tak! Ranisz tym mnie! – w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie mam wyjścia. Możesz mieć negatywny wpływ na brata – kobieta podniosła się. - Jutro rano ma cię tu nie być. Tak będzie lepiej dla ciebie, kochanie.
- Nienawidzę cię! – krzyknęła i zniknęła w fioletowej chmurze, pozostawiając matkę samą.
Takiej sytuacji Ella nie mogła przewidzieć. Wyciągnęła spod łóżka swoją torbę i zaczęła pakować do niej wszystkie rzeczy. Gdy była już gotowa, postanowiła zrobić ostatnią rzecz przed opuszczeniem domu – pożegnać się z bratem.
Thadeus był trzynastoletnim chłopcem o krótkich, blond włosach i zielonych oczach. Był on jedyną osobą, którą kochała Ella. Dziewczyna weszła do pokoju, w którym odpoczywał.
- Cześć, mały. Możemy porozmawiać?
- Pewnie, siostro – odparł chłopiec. – I nie mów do mnie „mały”! – zaśmiał się.
- Oczywiście. Nigdy już tak nie powiem – mówiła cichym i przygnębionym głosem.
- Coś się stało?
- Tak. Będę musiała wyjechać – dziewczyna spuściła wzrok. – Na zawsze.
- Co? Dlaczego? – chłopak zerwał się z łóżka.
Przez chwilę, Ella miała ochotę na wyjawić prawdę bratu, jednak powstrzymała się.
- Poznałam kogoś i muszę z nim wyjechać.
- Wychodzisz za mąż?
- Jeszcze nie – uśmiechnęła się. – Jednak nie zobaczymy się przez długi czas. Pamiętaj, żeby opiekować się matką. Tylko ty jej zostałeś.
- Dobrze – chłopiec zbliżył się do siostry i uściskał ją. – Wiesz, że będę za tobą tęsknił.
- Ja za tobą też – powiedziała i pocałowała go w czoło. – Do zobaczenia, braciszku – przytuliła go ponownie i opuściła pomieszczenie ze łzami w oczach.
Pozostało jej tylko zabrać swoje rzeczy i opuścić swój dom raz na zawsze. Wychodząc z niego, minęła matkę siedzącą w pomieszczeniu kuchennym, przy której zatrzymała się.
- Wiesz, że się mylisz, matko. Kiedyś zapłacisz za to ogromną cenę – rzekła i wyszła na zewnątrz.
Nie myślała długo, dokąd może się udać. Wybór był prosty. Jedyną bliską dla niej osobą był jej mistrz. Czym prędzej udała się nad wodospad i wezwała maga. Mężczyzna nie był zdziwiony ją wizytą.
- Szukasz schronienia, Ello? – zapytał.
- Tak. Matka dowiedziała się o magii i wyrzuciła mnie z domu. Nie mam gdzie się podziać. Zostajesz mi tylko ty.
Mężczyzna uśmiechnął się i stanął na brzegu.
- Świetnie się składa, bo planuję podróż i potrzebny jest mi ktoś do towarzystwa.
- Podróż? Dokąd? – w jednej chwili, Ella porzuciła swoje troski i zapomniała o wydarzeniach z domu.
- Wyspy Południowe. Zamierzam szukać nowych rekrutów. Zgadza…
- Tak! – przerwała mu i podskoczyła z radości.
- Jeśli nie masz więcej pytań, to w drogę – położył dłoń na jej ramieniu i teleportował się do swojej kryjówki, gdzie razem z Ellą zaczął przygotowania do wyprawy.
Minęło kilka dni, a mag ze swoją uczennicą był już na statku płynącym na Argaan. Podczas jednego z wieczorów, podszedł do dziewczyny, która oparta o barierkę, przyglądała się oceanowi.
- Będziemy mieli tam dużo pracy – powiedział i stanął obok niej. – Nie wiem, czy zdążysz nacieszyć się pięknem Wysp Południowych.
- Aż tak będziemy zapracowani? Liczyłam, że spotkam się oko w oko z tą wiedźmą od sukienki.
- Jeszcze za wcześnie na zemstę, Ello. Nie, kiedy ja jestem obok. Poza tym, nie masz takiej mocy, by zrobić to, czego pragniesz.
- Skąd wiesz czego pragnę? – zapytała i spojrzała na niego. Po raz pierwszy, zauważyła jego oczy, które były koloru czarnego.
- Czuję te wszystkie emocje, które tobą targają. Mnie nigdy nie oszukasz.
- Chociaż mogłabym dostać twoją księgę, bym mogła trochę poćwiczyć?
- W żadnym wypadku! – zaprzeczył jej, podnosząc glos. – Ta magia w rękach kogoś niedoświadczonego może być niebezpieczna. Nie dam ci jej.
- Ale ta myśl, że będę blisko niej i nie zemszczę się, powoduje, że robię się bardziej nerwowa i wściekła! Muszę to zrobić, mistrzu! Po prostu, muszę!
- Ello! Nie tego cię uczyłem! – wyciągnął księgę z torby i uniósł ją. – Nie dostaniesz jej, dopóki nie nauczysz się wszystkiego. Sądząc po twoim dzisiejszym zachowaniu, nigdy jej nie otrzymasz. Zapewne ktoś bardziej zrównoważony będzie miał ten zaszczyt.
Ella zdenerwowała się. Szansa na zemstę oddalała się od niej. Przez myśl przeszedł jej pomysł ukradnięcia książki, jednak nie wiedziała jak tego dokonać.
- To koniec naszej rozmowy. Dobranoc, Ello.
- Dobranoc – odpowiedziała dziewczyna i poczuła dziwny impuls, który prowadził jej dłoń do sztyletu. Dziewczyna sięgnęła po niego i sprawnym ruchem dźgnęła nim mężczyznę. Mag upadł na podłogę i spojrzał na swoją uczennicę.
- To cię kiedyś zgubi, moja droga. Nadejdzie dzień, w którym będziesz musiała pozbyć się mocy, dla dobra kogoś kogo kochasz, co cię zniszczy.
Ella sięgnęła po księgę i zaśmiała się.
- Nigdy się tak nie stanie, starcze! Nigdy nikogo nie pokocham. Nie wiesz, że miłość jest słabością?
- Mylisz się. Ona jest siłą – to były ostatnie słowa maga, przed jego odejściem z tego świata.
Ella rozejrzała się po pokładzie, by sprawdzić, czy kogoś nie ma. Na szczęście, przy sterze stała tylko jedna osoba, która w dodatku przysypiała. Dziewczyna kucnęła przed ciałem mężczyzny i wrzuciła je do oceanu.
Po kilku kolejnych dniach podróży, przybyła na miejsce. Znajdowała się w porcie w Thorniarze. Wyszła spod pokładu i skierowała się ku zejściu na molo.
- Pomogę pani – zaproponował jej młody mężczyzna, stojący na pomoście, który wyciągnął w jej kierunku dłoń.
- Dziękuję – Ella uśmiechnęła się i zeszła ze statku.
Opuszczając dzielnicę portową, dziewczyna znalazła się na targu, gdzie zaczęła przyglądać się towarom, które oferowali kupcy. W pewnym momencie, usłyszała kobiecy głos.
- Witaj, nieznajoma
Ella odwróciła się i zobaczyła dziewczynę, o rudych włosach spiętych w kok, która nie grzeszyła zbytnio urodą. Twarz miała całą w piegach.
- Nowa w mieście, prawda? – zapytała.
- Tak. Kim jesteś?
- Na imię mi Girelia. Sprzedaję zioła i mikstury lecznicze – przyjrzała się uważnie Elli. – Wyczuwam, że nie jesteś taka jak reszta – powiedziała. – Jesteś inna.
- Skąd wiesz?
Girelia podniosła się i przechyliła w jej kierunku.
- Potrafię wyczuć magię, siostro. My, magowie, powinniśmy się trzymać razem.
- Do czego zmierzasz?
- Powiedzmy, że możemy sobie nawzajem pomóc. Wchodzisz w to? – dodała, uśmiechając się tajemniczo.
Ella zamyśliła się. Wiedziała, że samej nie da się osiągnąć zbyt wiele, zwłaszcza w miejscu, którego nie zna. Nie dość, że Girelia znała wyspę, to jeszcze magia nie była jej obca, co skłoniło Ellę do podjęcia decyzji. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, wyrażając tym swoją zgodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz