Witam. Zapraszam do lektury kolejnego opowiadania, które tym razem będzie dotyczyło wydarzeń, które nastąpiły po tym, jak Nikki opuściła wcześniej wspomnianą karczmę. Kolejne rozdziały będą pojawiały się codziennie. Zapraszam :)
_________________________________________________________
-Charlie! Wracaj do domu! Robi się już ciemno!- Krzyknęła kobieta o
blond włosach, wypatrując kogoś, wśród tłumu biegających dzieci. Po
chwili, jedenastoletni chłopiec pojawił się przed blondynką i razem
udali się do niewielkiego, drewnianego domku.
-Przygotuj się do
kolacji. Będzie za piętnaście minut.- Powiedziała kobieta, wchodząc do
głównego pomieszczenia. Chłopiec udał się na piętro i, po upłynięciu
wyznaczonego czasu, zszedł do pokoju z niewielkim stolikiem.
-Smacznego, Charlie. Mam nadzieję, że ci smakuje.
-Tak, ciociu Cindy.- Odpowiedział jedenastolatek i powrócił do jedzenia.
Przez dłuższą chwilę, było cicho. Nikt się nie odzywał. Za oknem,
słychać było gwałtowny wiatr, poruszający gałęziami drzew, które stukały
o ściany domu. W końcu, Cindy zaczęła mówić.
-Może jutro wyślemy list do mamy? Dawno nie mieliśmy z nią kontaktu.
-Jak chcesz.- Stwierdził, bez entuzjazmu.- Chyba jeszcze o nas nie zapomniała?
-Czemu tak mówisz? Mama o tobie nigdy nie zapomni. Kocha cię.
-Tylko, jakoś tą miłość dziwnie okazuje. Praktycznie nie mam z nią kontaktu.
-Oj, przestań. Twoja mama musi dużo pracować, żebyś wszystko miał.
-Ona za bardzo skupia się na pieniądzach, niż na mnie!- Chłopiec
krzyknął i odszedł od stołu. Cindy przyglądała się swojemu siostrzeńcowi
i, kiedy chciała coś mu odpowiedzieć, usłyszała pukanie do drzwi.
-Kto to może być?- Zapytała głośno.
-Na pewno, nie mama. – Odpowiedział Charlie i razem z ciotką udał się
do drzwi. Gdy je otworzył, oboje byli zdziwieni widokiem. Ich oczom
ukazała się Nikki.
-Witajcie.- Powiedziała, uśmiechając się.- Wróciłam na dobre.
-Jak to? Nie wrócisz już do karczmy?- Zapytała Cindy, po tym jak, razem z Charliem, powitała Nikki.
-Nie.- Odpowiedziała stanowczo złodziejka, siadając przy stoliku.- To
już zamknięty rozdział. Teraz mam inne plany.- Zwróciła się do swojego
syna, uśmiechając się.- Wrócimy do Silden i tam zamieszkamy, kochanie.
-W końcu!- Odburknął chłopak.- Mam już dość tego śniegu i gór.
-W takim razie, idź spać do swojego pokoju. Wyjeżdżamy jutro rano.
-Rano?- Zapytała zdziwiona Cindy.- Nie zostaniesz tu na kilka dni?
-Przykro mi, ale nie mogę.
Kiedy Charlie opuścił pomieszczenie, Cindy zaczęła przyglądać się
swojej kuzynce. Zauważyła, że coś się w niej zmieniło, dlatego też
postanowiła zapytać o przyczynę zmiany nastroju.
-Widzę, że coś się z tobą stało, Nikki. Dlaczego opuściłaś karczmę?
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Czy to wina tego mężczyzny, o którym opowiadał mi Charlie? Jak mu było na imię?- Zaczęła się zastanawiać.- Coś na „B”, tak?
Na samą myśl o mężczyźnie, którego wspomniała Cindy, Nikki zaczęła płakać. Kuzynka podeszła do złodziejki, i przytuliła ją.
-Co się stało, Nikki?- Zapytała.
-Tu nie chodzi o Bane’a . On… - Kobieta nie była w stanie wypowiedzieć
żadnego słowa. Cały czas, z jej oczu, płynęły łzy.- … nie żyje.-
Dokończyła.
-Tak mi przykro, moja droga.- Pocieszyła ją Cindy.- I to dlatego opuściłaś karczmę?
-Nie. Śmierć Bane’a nie ma z tym nic wspólnego. Opowiem ci wszystko, od samego początku.
Cindy podała kuzynce, zrobioną przed chwilą herbatę i zaczęła słuchać jej opowieści.
-Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, kiedy otworzyłam jeden z listów, adresowany do mnie.
-Co w nim było?- Przerwała Cindy.
-Był to list z pogróżkami. Ktoś żądał ode mnie 30 000 sztuk złota, a w zamian nie zdradzi mojego sekretu.
-Sekretu? Jakiego? I kto cię, w ogóle szantażował?
-To był Victor. Były przywódca gildii złodziei, do której należałam.-
Nikki wyjęła z torby list i podała go kuzynce. Cindy przeczytała go na
głos.
- „Wiem co zrobiłaś. Robi mi się od tego niedobrze. Jeśli
chcesz, abym milczał zapłać 30 000 sztuk złota. V.” Nikki, co ty
ukrywasz?
Złodziejka, z niechęcią, patrzyła się prosto w oczy Cindy.
-Chodzi o twoją matkę.- Odpowiedziała.- To on ją przetrzymywał.
-Co?- Kobieta wstała i zaczęła nerwowo chodzić wokół stołu.- Dlaczego to przede mną ukrywałaś?
-Chroniłam cię. On jest niebezpieczny.- Nikki cały czas wpatrywała się w
Cindy. Po chwili, powróciła do kontynuowania opowieści.- Może dokończę
to, co zaczęłam. Dwa tygodnie temu, pojawił się w karczmie i zażądał
złota. Oczywiście, nie dałam mu go, ale on tego nie zaakceptował.
Uderzył mnie i powiedział: „Jeśli nie mogę mieć twojego złoto, to będę
mieć ciebie.”- W tym momencie, Nikki zaczęła płakać. Stojąca obok Cindy,
podeszła do niej i ponownie przytuliła.- Chciał mnie znów skrzywdzić,
tak jak to zrobił kiedyś.
-Już dobrze, Nikki. Dobrze, że zdążyłaś uciec. Tutaj cię nie znajdzie.
-Cindy, ty nie wiesz wszystkiego! On nie żyje! Ja go zamordowałam!- Złodziejka znów wybuchła płaczem.
-Na Innosa! Coś ty zrobiła?!
-Kiedy Victor próbował mnie skrzywdzić, do mojego pokoju wpadł jeden z
moich przyjaciół. Usłyszał jakieś krzyki i pomyślał, że coś się dzieje.
Gdy Victor go zobaczył, nawiązała się walka. Na szczęście, nic się nie
stało mojemu przyjacielowi. Ogłuszył on Victora, a kiedy ten leżał na
ziemi, ja naskoczyłam na niego i wbiłam mu sztylet w serce.
-Co się działo potem?
-Minęło kilka dni, zanim się uspokoiłam. Wszystko toczyło się jak
najlepiej. Niestety, do pewnego momentu. Może uznasz mnie za wariatkę,
ale ja go wciąż wszędzie widziałam!
-Kogo? Victora?
-Nie, Bane’a.- Odpowiedziała Nikki, ocierając łzy.- Wciąż nie mogę o nim zapomnieć. Ja go nadal kocham.
-A wiec to prawda. Charlie miał rację.- Cindy odsunęła krzesło, stojące
obok i usiadła na nim.- Kiedy pierwszy raz do mnie przyjechał,
opowiedział mi o was. Zacytuję go: „Mama nigdy na nikogo tak wcześniej
nie patrzyła. Ona się chyba zakochała.”
Złodziejka uśmiechnęła się, wstała i podeszła do okna.
-Musiałam opuścić karczmę, bo mam zbyt dużo wspomnień z karczmy,
dotyczących Bane’a. Nie byłam w stanie tam przebywać. To koniec.
-Dobrze, że w końcu pozbyłaś się tego ciężaru.- Cindy podeszła do
kuzynki i dotknęła jej ramienia.- Mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego
Victor cię szantażował? Przecież to ty mogłaś go wydać.
-To nie
chodzi o jej porwanie, Cindy, tylko o jej śmierć. To ja przyczyniałam
się do tego. To ja podałam jej truciznę, gdy mnie o to poprosiła.- Nikki
z trudem wyznała całą prawdę. Z niecierpliwością czekała na odpowiedź
kuzynki. Cindy przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Była wściekła, że
dowiaduje się tego, właśnie teraz.
-Przygotuję rzeczy Charlie’go. Wyjeżdżacie z samego rana.- Powiedziała ze stanowczością i opuściła pomieszczenie.
Następnego dnia, Nikki i Charlie wyjechali z Klanu Wilka. Niestety,
Cindy nie wybaczyła Nikki i nie dane im było pogodzić się w przyszłości.
Kiedy złodziejka ze swoim synem opuszczała Nordmar, zaczęła myśleć o
swoich ostatnich chwilach w karczmie. Znajdowała się wtedy, na pobliskim
cmentarzu i rozmawiała, jak zwykle, z Bane’m. Dość często tam
przychodziła i zawsze była tam sama. Ostatniego dnia, zmieniło się to.
Zaczepiła ją młoda dziewczyna o długich, blond włosach i błękitnych
oczach.
- Czyj to grób?- Zapytała.
-Jedynego mężczyzny, którego
naprawdę kochałam.- Odpowiedziała Nikki, kładąc czerwony kwiat na grobie
ukochanego. Po chwili, udała się do stajni, skąd wyjechała na swoim
koniu, w kierunku Nordmaru. W tym samym czasie, młoda dziewczyna weszła
do karczmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz