Witajcie. Nazywam się Dylan i chciałabym opowiedzieć wam moją historię.
Od czego by tu zacząć? Tak! Najlepiej będzie jak rozpocznę od samego
początku. Urodziłam się i pierwsze lata swojego życia spędziłam na
Arganii. Mój ojciec był kowalem, natomiast matka zwykłą córką farmera.
Byliśmy zwyczajną rodziną. Żyliśmy szczęśliwie i w spokoju. Oczywiście,
jak to w opowieściach bywa, wszystko co dobre, szybko się kończy. Otóż,
zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia Wysp Południowych. Nie pamiętam
dokładnie, z jakiego powodu, w końcu miałam tylko 6 lat. Ojciec długo
zastanawiał się, gdzie będziemy mogli zatrzymać się na stałe. Wtedy moja
matka zaproponowała niewielkie miasteczko na północnym-wschodzie
Myrtany. Owe miasteczko to Silden, które słynie głównie z rybactwa i
myślistwa. Cóż, los chciał, abym wyjechała, to tak zrobiłam.
Piękny
krajobraz, czyste jezioro oraz szum wpadającej do niego rzeki- to moje
pierwsze wspomnienia z Silden. Taki niewielki raj, w całym niespokojnym
świecie. No dobrze, przejdę do dalszej opowieści. Miasteczko było dość
spokojne, i za to je kocham, a ludzie byli bardzo mili. Podczas
pierwszego dnia w nowym otoczeniu, poznałam moją rówieśnicę. Była to
czarnowłosa dziewczynka, o delikatnych rysach twarzy i błękitnych
oczach. Do dziś pamiętam jej piękny uśmiech. Miała na imię Nicollette,
choć poprosiła mnie, abym używała zdrobnienia- Nikki. Między nami
wytworzyła się wyjątkowa więź, już od samego początku. Zawsze
spędzałyśmy razem czas, chodziłyśmy przyglądać się wodospadowi, który
tak uwielbiała Nikki oraz bawiłyśmy się nad rzeką. Byłyśmy po prostu jak
siostry. Wraz z wiekiem, pojawiały się nowe problemy, którym
stawiałyśmy razem czoła. Pomagałyśmy sobie nawzajem.
Wątpię, że
chcecie słuchać więcej o naszej przyjaźni, a pewnie chcielibyście
dowiedzieć się czegoś ciekawszego. Dobrze, przejdę do jednego z
ważniejszych momentów w życiu Nikki. Miałyśmy wtedy po 15 lat.
Odwiedziła mnie rodzina, która nadal mieszkała na Arganii. Ot, zwykłe
spotkanie z wujem, ciotką i dwójką kuzynów. Jeden z nich, szczególnie
spodobał się Nikki. Był to Mason- dwudziestoletni chłopak o jasnych
włosach i, tak samo ,błękitnych oczach jak oczy mojej przyjaciółki. Co
ciekawe, Masonowi także spodobała się Nikki. Zakochali się w sobie od
pierwszego wejrzenia. Niestety, wuj zabronił się spotykać Masonowi z
nowopoznaną dziewczyną, głównie ze względu na różnicę wieku. Cóż to jest
5 lat?! Miłość nie zna granic. Kiedy moja rodzina opuściła już Silden,
Nikki poczuła, że czegoś w niej brakuje. To pustka pozostawiona w jej
sercu, po wyjeździe Masona. Mogę o tym opowiadać przez długie godziny,
lecz nie chcę was zanudzać. Opowiem to w skrócie. Kilka tygodni później,
okazało się, że Mason nie opuścił Myrtany. Zamieszkał w stolicy-
Vengardzie, gdzie zaczął pracę jako stajenny. Fakt ten bardzo ucieszył
Nikki. Spotykali się oni, od czasu do czasu, a ja obserwowałam, jak ich
miłość kwitnie.
W miarę, jak Nikki spotykała się z Masonem, ja czułam
się coraz bardziej samotna. Gdy skończyłam 16 lat, wpadłam w kłopoty, o
których nie chcę rozmawiać. To co mnie spotkało, przekreśliło całe moje
życie. Cóż, nie zawsze bywa kolorowo. Dlatego też nie miałam wyboru.
Musiałam to zrobić i tak się stało, pewnego ranka. Tego dnia, Nikki
zapukała do drzwi mojego domu. Niestety, nikt nie otworzył. W tym
czasie, moi rodzice byli na polu, a ja, według zwyczaju, powinnam być w
domu. I tak było. Gdy Nikki nacisnęła klamkę, drzwi uchyliły się. Parę
razy wołała mnie, lecz nie odpowiadałam. Postanowiła więc, że sprawdzi,
czy nie jestem w swoim pokoju. To co zobaczyła było przerażające. Wybacz
mi za to, Nikki. Moja przyjaciółka wybiegła z krzykiem na zewnątrz.
Kilkoro sąsiadów usłyszało hałas i natychmiast pojawili się, obok
dziewczyny. Zjawili się też moi rodzice. „Co się stało, Nikki?”-
Zapytała moja matka. Nie usłyszała odpowiedzi, tylko rozpacz Nikki.
Kiedy mój ojciec wszedł do domu i znalazł się w moim pokoju, poczuł, że
część jego umiera. Położył mnie na łóżku i wyszedł do zbiegowiska pod
chatą. Przekazał złą nowinę mamie, która natychmiast wbiegła do domu.
Tak, musiałam odebrać sobie życie. To było jedyne wyjście.
Przez
następny tydzień, w mojej rodzinie i wśród przyjaciół, panował ponury
nastrój. Moi rodzicie postanowili powrócić na Arganię, gdyż wszystko
kojarzyło im się ze mną. Moja przyjaciółka, również nie mogła przeboleć
mojej śmierci, lecz od samego początku domyślała się pewnej rzeczy.
Sądziła, że nie byłam osobą zdolną do takiego czynu i coś lub ktoś
musiał mi „pomóc”. Ach, Nikki jak zwykle nie myliła się, dlatego
postawiła sobie cel. Nie spocznie dopóki nie rozwiąże tajemnicy mojej
śmierci. Oj, długa droga ją czeka, ale poradzi sobie. Wiem, że zrobi
wszystko w tej sprawie, nawet zaryzykuje własnym życiem.
Powróćmy
jednak do opowieści. Śledztwo, które wszczęła Nikki, dość szybko
zatrzymało się z powodu braku poszlak. Jednak Nikki nie dawała za
wygraną i szukała dalej. Na moje nieszczęście, znalazła coś, w piwnicy
mojego domu. Był to list, adresowany do mnie. Moja przyjaciółka
dowiedziała się z niego, że utrzymywałam kontakt z kimś z gildii
złodziei. Oczywiście, opowiedziała wszystko Masonowi, przez co musiał
wyjawić jej prawdę o tym, że jest złodziejem. Wtedy to, Nikki wpadła na
pewien pomysł. Poprosiła Masona, aby ten wprowadził ją do gildii. Z
początku, mój kuzyn nie był temu przychylny, lecz uległ prośbom Nikki.
Takie oto były pierwsze kroki mojej przyjaciółki w zostaniu złodziejką.
Uczyła się dość szybko, odkrywając swój talent do kradzieży i
posługiwania się sztyletem. W tym samym czasie, szpiegowała członków
gildii, z nadzieją, że pozna tożsamość osoby, z którą pisałam. Niestety,
nie udawało się tego dokonać i Nikki musiała, z bólem, porzucić swoją
misję.
Dwa lata później, dzięki swojej ciotce, Nikki poznała prawdę.
Tak bardzo mi przykro, że tyle cierpiała, ale to co wyrządził mi Victor,
musiało zostać ukryte. Nie będę wam opowiadała, co mi zrobił, ale
bardzo dobrze wiem, że Nikki też tego doświadczyła, z jego strony. W
momencie, gdy moja przyjaciółka poznała mój sekret, przyrzekła sobie, że
się zemści. Nie powiem wam, czy to się uda, gdyż jeszcze się to nie
wydarzyło. Zdradzę tylko, że już niedługo to się stanie.
Powoli
zbliżam się do końca mojej opowieści i opowiem wam o jeszcze jednym
wydarzeniu, w życiu Nikki. Gdy moja przyjaciółka skończyła 28 lat, pewna
sytuacja zmusiła ją do opuszczenia Silden. Charlie, syn Nikki, pozostał
pod opieką wuja, a złodziejka wyruszyła w podróż. Podczas pobytu u
swojego przyjaciela w Varancie, koczownik poprosił ją o pomoc. Z braku
jakiegokolwiek zajęcia, Nikki zgodziła się. Na czym miała polegać ta
pomoc? Otóż, moja przyjaciółka miała udać się do pewnej karczmy. W
tawernie tej, przebywał mężczyzna, który posiadał coś, czego potrzebował
koczownik. Nikki miała mu to wykraść. Gdy dotarła we wskazane miejsce,
stanęła naprzeciw karczmy i ruszyła w jej kierunku. Otworzyła drzwi i
weszła do środka. Po chwili, zajęła wolny stolik, zarzuciła nogi na
stolik i obserwując dokładnie bywalców tawerny, zaczęła sączyć wino,
które zamówiła. W ten oto sposób, Nikki pojawiła się w karczmie, w
której pozostała przez następne 3 lata.
A co się stanie z moją
przyjaciółką w przyszłości? Na pewno będzie szczęśliwa. Po ostatecznym
opuszczeniu karczmy, Nikki wraz ze swoim synem, zamieszka w Silden,
gdzie otworzy swój sklep z miksturami, porzucając tym samym
złodziejstwo. Odnosząc sukces w produkcji trucizn i innych specyfików,
Nikki, wybuduje nowy dom, z którego będzie podziwiała najcudowniejszy
wodospad na świecie. Nastanie taka chwila, że w końcu zda sobie sprawę,
że obok niej zawsze był mężczyzna, który ją kocha. Nikki, w końcu,
wyjdzie za niego. Razem z mężem będzie żyła spokojnie i szczęśliwie,
oglądając dorastającego syna. Niestety radość nie będzie trwała
wiecznie, ale o tym opowie wam ktoś inny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz