-
Mamo! – rozległ się krzyk dziecka. Sześcioletnia blondynka o dużych,
błękitnych oczach wpadła do pracowni matki. Ella, w tym czasie, stała przy
stole alchemicznym i przygotowywała jedną z mikstur do swojego sklepu. Kiedy
dziewczynka podbiegła do kobiety, czarownica odstawiła mikstury i kucnęła przed
dzieckiem.
-
Co się stało, Bello? – zapytała, chwytając córkę za twarz.
-
Chciałabym wyjść na spacer do lasu – wyjaśniła dziewczynka. – Tak jak co roku w
dzień moich urodzin.
-
Poproś ojca. Jestem zajęta – kobieta podniosła się i wróciła do pracy.
-
On też jest zajęty. Nikt nie ma dziś dla mnie czasu.
-
Amelia powinna go mieć w nadmiarze. Może pójdzie z tobą do ogrodu, jak ją
grzecznie poprosisz.
-
Ale ja nie chcę do ogrodu – Bella przytupnęła nogą. – Chcę zobaczyć dzikie
zwierzęta!
-
Uspokój się! – Ella nie wytrzymała i uciszyła córkę. – Zwierzęta są
niebezpieczne! Nie pamiętasz tego co stało się rok temu?
-
Ten wilk do mnie podszedł i obwąchał, a ja go pogłaskałam.
-
On mógł cię skrzywdzić, kochanie – kobieta schyliła się do poziomu córki i
spojrzała jej prosto w oczy. – Nie pozwolę, aby coś się tobie stało. Ty i twoje
rodzeństwo jesteście przyszłością tego rodu. Chcę Cię tylko chronić, Bello. Idź
już do swojego pokoju.
Dziewczynka
opuściła głowę i wyszła z pracowni matki. W tym czasie, czarownica spojrzała na
fiolkę, w której znajdowała się tylko jedna kropla jakiejś mikstury i uśmiechnęła się do siebie.
-
Cała wasza trójka jest kluczem do mojego lepszego życia – pomyślała i schowała
fiolkę do kieszeni.
Kilka
dni później, Ella wyruszyła w podróż po Arganii w poszukiwaniu ostatniego
składnika eliksiru. Zaprowadziło ją to do pewnej karczmy nieopodal Setariff. Kiedy
weszła do środka, uderzył w nią zapach wina, potu i końskiego łajna, z racji
tego, że obok znajdowała się stajnia. Podchodząc do lady, odsłoniła kaptur i
zaczepiła karczmarza.
-
Szukam tu pewnej dziewczyny – powiedziała, rzucając mieszek z paroma monetami.
– Młoda, długie, brązowe włosy, zielone oczy. Słyszałam, że ma niezły
charakterek.
Mężczyzna
uśmiechnął się na widok złota.
-
Jest teraz zajęta, jakby to powiedzieć, klientem. Jak skończy, dam znać, że
chce pani się z nią zobaczyć.
-
Dziękuję – odparła Ella i zajęła miejsce przy najbliższym stoliku.
Po
kilkunastu minutach, do głównej sali tawerny weszła dziewczyna, której
poszukiwała czarownica. Kiedy Ella zobaczyła ją po raz pierwszy, podniosła się i
podeszła do niej.
-
To pani chciała ze mną rozmawiać? – zapytała młoda dziewczyna, przyglądając się
kobiecie w fioletowej szacie.
-
Tak. Na imię mi Ella – skinęła delikatnie głową. – Przybyłam na zlecenie mego
pracodawcy.
-
Pracodawcy? – zapytała zdziwiona. – Kim on jest?
-
Pozwól, że porozmawiamy na zewnątrz. W miejscach, takich jak to, ściany mają
uszy.
Kobiety
opuściły karczmę i udały się na spacer leśną dróżką.
-
Moim pracodawcą jest pewien lord, zamieszkujący w dworze po drugiej stronie
gór. Wiele o tobie słyszał.
-
O mnie? A co takiego?
-
Tego już mi nie wyjawił – Ella zatrzymała się i położyła dłoń na ramieniu
dziewczyny. – Widzisz, mój pan pragnie mieć Cię na swoim dworze, abyś umilała
mu jego dni. Mówiłam już, że jest bardzo hojny, jeśli chodzi o zapłatę?
-
To trochę dziwne. Dlaczego przysłał po mnie kobietę? Nie mógł być to jakiś
rycerz?
-
O to sama go zapytasz, moja droga – Ella sięgnęła do kieszeni i wcisnęła coś w dłoń
dziewczyny.
-
Bursztyn?- zapytała, gdy przyjrzała się podarunkowi. – Ten twój lord wcale taki
hojny nie jest.
Kobieta
tylko uśmiechnęła się i przyjrzała dziewczynie.
-
Z tego wszystkiego zapomniałam zapytać Cię o imię – rzekła po chwili.
-
Milah – odparła jej rozmówczyni.
-
Cudownie, Milah – Ella wyciągnęła niewielką, czarną książkę z kieszeni i
otworzyła ją na jednej ze stron, po czym wypowiedziała jakieś zaklęcie, a
bursztyn zaczął świecić jasnym blaskiem. Milah opadła na ziemię.
-
Co się stało? Czuję się taka słaba.
Ella
podniosła upuszczony przez nią bursztyn i schowała go, tak samo jak książkę.
-
Jesteś głupia, ladacznico – odpowiedziała jej kobieta, śmiejąc się głośno. –
Poszukiwałam bardzo zepsutej osoby o charakterze dalekim do ideału. Na
szczęście Girelia pomogła mi i wysłała do ciebie.
-
Po co Ci to wszystko? – Milah podniosła się i otrzepała z piachu. – Dlaczego
mnie zwyczajnie nie zabijesz?
-
Musiałam wziąć kawałek twojej duszy, a zabijając Cię tylko bym go straciła. Z
własnej woli, nikt mądry by tego nie zrobił, dlatego użyłam czarnej magii, by
odebrać to bez niczyjej pomocy.
Ella
ponownie wyciągnęła świecący się bursztyn oraz fiolkę z kroplą płynu, który
przygotowała w domu.
-
Obiecuję, że jeszcze się spotkamy, moja droga – odparła i zaczęła ściskać
kamień, doprowadzając go do postaci sypkiej. W tej samej chwili, Milah złapała
się za serce i zaczęła krzyczeć z bólu. Gdy Ella wsypała proszek do fiolki,
było po wszystkim. Dziewczyna leżała martwa na skraju jeziora, a czarownica
cieszyła się ze swego sukcesu.
-
Lepiej, żebym nie zostawiała śladów – pomyślała i skinieniem dłoni usunęła
ciało Milah, które rozpłynęło się w powietrzu.
Od
chwili spotkania się z prostytutką, Ella skupiła się na własnej pracy, nie
robiąc nic w kierunku spełnienia wizji, które widziała. Mikstura była już
gotowa, lecz czekała na dostarczenie w odpowiednim miejscu i czasie. W swojej
wizji, czarownica widziała czarnowłosą kobietę, której wręczyła fiolkę, będąc
pod postacią jakiegoś mężczyzny.
Wydarzyło
się to rok później. Ella wyruszyła w podróż na kontynent i przybyła na pustynię
Varant, w miejsce, które widziała w wizji.
-
I gdzie ona jest? – pomyślała, wpatrując się w drogę wychodzącą z Bragi. – To
musi być ten dzień. Tak czuję.
Nagle,
zza wzgórza wyłoniła się postać kobiety. Z każdym krokiem, Ella widziała ją
coraz wyraźniej. Jej strój był zniszczony. Kiedy zbliżyła się do skały, za
którą ukrywała się Ella, czarownica przybrała postać szczupłego, niezbyt
urodziwego mężczyzny i wyłoniła się ze swojej kryjówki.
-
Witaj – powiedziała i uśmiechnęła się do nieznajomej. – Jak Ci na imię,
czarnowłosa?
Dziewczyna
spojrzała na mężczyznę i widać było, że nie jest zainteresowała rozmową, mimo
tego zatrzymała się i przysiadła na kamieniu.
-
Nikki – odparła. – Niczego nie chcę kupić od ciebie.
-
To świetnie się składa, bo ja niczego nie sprzedaję – Ella zaśmiała się w
dziwny, denerwujący sposób. – A cóż to się tobie stało? Twoje włosy, ubranie.
Wiesz, może niewielki odsetek społeczeństwa to ślepcy, ale nie zapominaj o nas - widzących.
-
Miałam gorsze chwile – odparła Nikki i podniosła się. – Chciałabym już o tym
zapomnieć.
-
Cóż za zbieg okoliczności! Mam coś co może tobie pomóc.
-
Co to takiego?
Ella
wyciągnęła z kieszeni niewielką fiolkę, w której znajdowała się jedna kropla
mikstury. Podała ją dziewczynie.
-
Jedna kropla tego płynu połączona z jedną kroplą własnej krwi, sprawi, że twoje
troski znikną natychmiast – odparła, wskazując na etykietę dołączoną do
buteleczki.
-
Nie mam złota, żeby za to zapłacić – Nikki przyjrzała się fiolce i oddała ją
nieznajomemu.
-
Nie chcę złota. W przyszłości się rozliczymy. Zatrzymaj to – uśmiechnęła się i
wcisnęła złodziejce eliksir z powrotem. – Żegnaj, Nikki – dodała, chowając się
za skałą.
Kiedy
dziewczyna zniknęła, Ella powróciła do swojego prawdziwego wyglądu.
-
Zostało mi być tylko w paru miejscach o odpowiednim czasie i będę miała o wiele
więcej, niż myślałam – powiedziała cicho, uśmiechając się do siebie i zniknęła
w chmurze fioletowego dymu.
Od
tamtej pory, Ella wiedziała, że prawie wszystkie wizje już się spełniły.
Pozostały wydarzenia zbyt odległe, by czarownica była w stanie jakoś na nie
wpłynąć. Po kilku latach postanowiła dowiedzieć się pewnej rzeczy, której nie
zrobiła przy ostatnim spotkaniu z Nikki. Ella musiała odkryć, w którym
mieście może stanąć jej przyszły sklep alchemiczny, który widziała w wizji. Zaczęła
poszukiwania, jednak nie przynosiły one rezultatów.
Dziewięć
lat po spotkaniu Nikki, Ella postanowiła wyruszyć na Khorinis, by tam zdobyć
informacje o Nikki. Miała szczęście, że Nikki zatrzymała się w pewnej karczmie.
Przez kilka dni obserwowała ją oraz jej przyjaciół, by być w stanie określić,
kto byłby na tyle pomocny, by porozmawiać z nią o Nikki.
Pewnego
dnia, Ella zauważyła, że Nikki opuszcza tawernę razem z jakimś mężczyzną.
Czarownica ukryła się między drzewami i zaczęła przyglądać się parze.
-
Znalazłam trop, Damon! – zawołała szczęśliwa Nikki. – W końcu znajdziemy klejnoty.
-
Naprawdę?- zapytał nieco zmieszany. – Prowadź. Nikt nie powinien znaleźć ich
przed nami.
Kiedy
oboje zniknęli na dróżce prowadzącej w głąb lasu, z karczmy wyszedł mężczyzna o
długich, jasnych włosach i zielonych oczach. Na sobie miał ćwiekowaną, skórzaną
zbroję i ciemno-zieloną pelerynę.
-
Bane – pomyślała Ella. – Może się przydać.
Kiedy
najemnik poszedł do stajni po swojego konia, czarownica przygotowała się do
śledzenia go. Rozpłynęła się w powietrzu w chmurze fioletowego dymu, a gdy Bane
opuścił karczmę, ruszyła za nim, przemieszczając się między drzewami.
Po
kilkudziesięciu minutach śledzenia, Bane zatrzymał się nad rzeką, w celu
napojenia swojej klaczy. Mężczyzna zszedł z konia i oparł się wygodnie o jedno
z drzew. Ella wiedziała, że to odpowiedni moment na działanie. Skinęła
delikatnie dłonią i przybrała wygląd Nikki. Ruszyła w kierunku najemnika.
Mężczyzna
usłyszał szelest i wyciągnął swój miecz.
-
Kto tam jest? – zapytał, nakierowując broń w kierunku, z którego dobiegał
szelest.
-
To tylko ja – Ella ukazała się Bane’owi.
-
Nikki? Co ty tu robisz? – zapytał, chowając miecz do pochwy. – Myślałem, że
wyruszyłaś gdzieś z tym gościem, z którym spędzasz każdą chwilę.
-
Rozdzieliliśmy się – odparła i uśmiechnęła się do najemnika. – Przeszkadza Ci to,
że poświęcam mu tyle czasu?
-
Oczywiście, że nie. To twój wybór, z kim chcesz przebywać.
-
Zbyt wielkiego wyboru nie mam – Ella chwyciła Bane’a za rękę i podprowadziła go
nad brzeg rzeki, gdzie usiedli obok siebie – Oprócz Damona, tylko ty jesteś w
moim typie – spojrzała na niego i puściła oczko.
Bane
uśmiechnął się delikatnie.
-
Dzięki, Nikki. Mogę powiedzieć, że Cię wprost uwielbiam.
Ella
zaśmiała się uroczo i pocałowała mężczyznę w policzek. Bane się zaczerwienił.
-
Jesteś moim jedynym przyjacielem tutaj, w karczmie. Takim prawdziwym –
spojrzała mu prosto w oczy. – Cieszę się, że jesteś obok mnie.
-
Też się cieszę. Nie każdy ma przyjemność, znać tak piękną i uzdolnioną
złodziejkę.
-
Pochlebiasz mi, ale skoro tak mówisz to tak jest – Ella przysunąła się bliżej
Bane’a i złapała go pod rękę. – Wiesz, zawsze marzyłam o własnym sklepie
alchemicznym. Kiedy skończę już z tymi wszystkimi przygodami, chciałabym się
tym zająć. Co o tym myślisz?
-
Masz do tego talent. Poza tym, chyba tego nie doczekam. Jesteś osobą, która tak
łatwo z przygód nie rezygnuje.
-
Dla Ciebie, Bane, zrezygnowałabym – dotknęła dłonią jego twarzy i pocałowała go.
Kiedy
ich usta rozłączyły się, mężczyzna spojrzał na ukochaną i poprawił jej kosmyk
włosów, który opadł na czoło.
-
Nie sądziłem, że kiedyś będę taki szczęśliwy. Z tobą – mężczyzna ucałował
ukochaną i zauważył, że jego klacz zaczyna się dziwnie zachowywać.
-
Szarlotka, uspokój się – podniósł się i podszedł do zwierzęcia, by pogłaskać je
po grzebiecie. Ella podążyła za śladem najemnika.
-
Wracając do naszej wcześniejszej rozmowy – zaczęła. – Gdzie widziałbyś mój
sklep alchemiczny? Montera? Vengard? A może Geldern?
-
Nie, żadne z tych miejsc – mężczyzna podał klaczy jabłko, które zostało mu
jeszcze z poprzedniego dnia. – Ani Montera, ani Vengard lub Geldern nie pasują
do ciebie. Zawsze opowiadałaś mi o Silden, twoim mieście rodzinnym. Jeśli nie
tam, to nie wiem.
Ellę
zaskoczyła odpowiedź Bane’a, jednak nie okazała tego.
-
Silden? Nikki jest z Silden? – pomyślała. – Budynek z mojej wizji nie pasuje do
żadnego z Silden. Nikki będzie musiała go dopiero zbudować. Najważniejsze, że
wiem, gdzie to się stanie – czarownica dotknęła dłonią grzbietu konia, na co
zwierzę zareagowało dość nerwowo. Klacz wyrwała się z objęć właściciela i
przebiegła na drugą stronę płytkiej rzeki.
-
Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Wracaj tu! – zawołał.
-
To tylko głupie zwierzę, Bane – Ella podeszła do mężczyzny i wtuliła się w jego
ramię. Najemnik spojrzał na ukochaną, która oparła głowę o jego ramię. Przez chwilę
poczuł się dziwnie. Nikki zawsze była miła dla Szarlotki. Kobieta stanęła przed
mężczyzną i objęła jego szyję. – Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór, Bane?
– zapytała.
-
W zasadzie to żadnych – odparł i chwycił ukochaną za biodra. – Powinniśmy spędzić
więcej czasu razem, prawda?
-
Oczywiście – Ella uśmiechnęła się do najemnika i zaczęła zbliżać swoje usta w
stronę ust mężczyzny. W chwili, gdy dzieliły ich milimetry, Ella poczuła, że
coś owija się wokół jej nogi. Krzyknęła.
-
Co się stało? – zapytał Bane, zaskoczony okrzykiem Nikki.
-
Jakieś pnącza – wskazała na swoje nogi. Roślina cały czas rozrastała się, aż do
momentu, gdy unieruchomiła ręce i tułów kobiety. – Pomóż mi!
Mężczyzna
wyciągnął swój miecz, lecz gdy już miał zrobić pierwsze cięcie, męski głos
zatrzymał go.
-
Nie rób tego, Bane – odparł starszy druid, stojący obok Szarlotki na drugim
brzegu rzeki. W dłoni dzierżył kostur, który skierowany był na Ellę.
-
To tylko Nikki! – wykrzyknął. – Zaraz się udusi! Przestań!
-
To nie ona! – starzec zbliżył się do rzeki i wbił swój kostur w dno. – Zobacz
jej prawdziwe oblicze.
Ella
zaczęła się dusić. Próbowała wyrwać się z uścisku, lecz im bardziej się
szarpała z pnączami, tym mocniej zacieśniały się one.
-
Bane! – spojrzała na najemnika. – Nie słuchaj go. Pomóż mi. Ten człowiek chce
nam odebrać szczęście.
-
Czarna magia nie może dać nikomu szczęścia! – druid spojrzał na stojącą obok
klacz. – Myślisz, że dlaczego Szarlotka tak się zachowuje? Zwierzęta potrafią
wyczuć takie sytuacje.
-
To kłamstwo, Bane! – Ella wiedziała, że przegrywa. Nie chciała jednak ujawnić
swojej prawdziwej twarzy przed najemnikiem. – Możemy się stąd wynieść,
najdroższy. Chociażby do Silden, albo jeszcze dalej. Będziemy szczęśliwą
rodziną. Dam Ci silnych synów, o jakich zapewne marzyłeś. Nikt nie zna Cię
lepiej ode mnie.
Bane
wpatrywał się w Nikki. Coraz bardziej wierzył, że dziewczyna stojąca przed, nim
nie jest jego ukochaną. Zbliżył się do niej i dotknął dłonią jej twarzy. Nikt nie zna mnie lepiej niż ty? - pomyślał.
-
Wspomniałaś kiedyś, że widziałaś ten grób. Jaki kwiat tam zostawiłem? – Bane
wiedział, że tylko prawdziwa Nikki będzie znała odpowiedź na to pytanie.
Ella
zająknęła się. Nie znała poprawnej odpowiedzi, co zdemaskowało ją przed
Bane’em. Spojrzała na druida.
-
Może dziś wygrałeś, ale następnym razem będziesz mnie błagał o litość!-
wykrzyknęła i zniknęła w chmurze fioletowego dymu, który uniósł się do góry i
zniknął w lesie.
Najemnik
schował swój miecz do pochwy, a druid i Szarlotka zbliżyli się do niego.
-
Czego ona chciała? – zapytał Bane.
-
Nie mam pojęcia. Ktoś chciał czegoś od ciebie, lecz pytanie brzmi: Kto i
dlaczego? – druid pogłaskał klacz po pysku i uśmiechnął się do mężczyzny. –
Znam Ciebie i Nikki od dłuższego czasu i widzę to co jest między wami. Ten ktoś
musiał obserwować Ciebie i ją, by uderzyć Cię właśnie od tej strony.
-
Sugerujesz, że mam unikać Nikki?
-
Powstrzymywanie miłości nie jest najlepsze. Zrób to co powinieneś zrobić już
jakiś czas temu – wyznaj jej to co czujesz. Nikki powinna wrócić niedługo do
karczmy. Widziałem ją i jej znajomego na wschód od mojej chaty. Zaczekaj na
nią w karczmie.
-
Dziękuję – Bane uścisnął dłoń starcowi i wskoczył na Szarlotkę. – Odwiedź nas
kiedyś w karczmie.
-
Takie miejsca jak „Śnięta Pirania” nie są dla mnie.
-
W takim razie, żegnaj – najemnik ruszył w kierunku tawerny, pozostawiając
druida nad rzeką.
Opuszczając
polanę nad rzeką, Ella myślała tylko o jednym miejscu, w którym chciała się
znaleźć – swojej pracowni. Niestety, jej moc nie była na tyle potężna, aby
teleportować się aż do Thorniary, dlatego pojawiła się w Khorinis, na statku
wypływającym na południe.
-
On nie może pokrzyżować moich planów – pomyślała. – Jeśli to zrobi, moja wizja dotycząca Belli
się nie spełni, a ja go zabiję.
Czarownica
zamknęła oczy i przypomniała sobie obraz, jaki widziała na końcu. Jej najmłodsza
córka wychodziła za mąż za syna jakiegoś lorda. Zaślepiona tą jedną wizją,
zapomniała o jeszcze jednym obrazie, który przeoczyła. Przedstawiał on dłonie
kobiety ściskające złamany, czarny klejnot w kształcie łzy. Nic nie byłoby w
tym dziwnego, gdyby nie to, że na dłoniach znajdowała się też krew. Jej własna
krew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz